Co się udało, a czego się nie udało osiągnąć ministerstwu w pierwszym roku rządu Donalda Tuska?
Zanim o sprawach uczelni, pytanie o Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Nad Dariuszem Wieczorkiem od jakiegoś czasu zbierają się czarne chmury. Chodzi o oświadczenie majątkowe oraz o sygnalistkę z Uniwersytetu Szczecińskiego. Oceny ministra przez świat akademicki nie są najlepsze. Co się udało, a czego się nie udało osiągnąć ministerstwu w pierwszym roku rządu Donalda Tuska?
Zacznijmy od pozytywów, bo wypada docenić fakt, że na początku tego roku ministerstwo wywiązało się ze obowiązania regulacji wynagrodzeń. Po kilku latach trudnej sytuacji finansowej uczelni wszystkie publiczne uczelnie otrzymały 30% na wzrost wynagrodzeń nauczycieli akademickich i 20% na wzrost wynagrodzeń sfery administracji. Trzeba przyznać, że to ustabilizowało sytuację kadrową uczelni. Był taki moment wcześniej, kiedy w przypadku niektórych specjalizacji mieliśmy kłopoty z utrzymaniem pracowników i z naborem nowych. I to jest niewątpliwie na plus ministerstwa.
Podobnie na plus można zapisać ostatnie starania związane z pozyskaniem obligacji inwestycyjnych w kwocie na całą Polskę 1,5 mld zł. To zdecydowanie poprawi możliwości finansowe i inwestycyjne, a uniwersytety w Polsce są w różnej sytuacji. Część ma aspiracje związane z rozbudową infrastruktury, a część potrzebuje tych pieniędzy do bieżących remontów. I to są niewątpliwie zasługi.
To, co podkreśla również środowisko akademickie, porównując ministra Wieczorka do poprzedników, to jest otwartość na dialog i brak pretensji związanych z tym, że część działań ministerstwa oceniamy krytycznie. To są te trzy rzeczy, które są na plus.
No teraz in minus. Były oczekiwania związane choćby z ustawą o szkolnictwie wyższym.
- In minus, chcemy przynajmniej część błędów z przeszłości skorygować w przepisach prawnych obowiązujących uczelnie. I to dotyczy w szczególności takich kwestii jak ewaluacja działalności naukowej, jak pewne procedury nadawania stopni po kilkuletnich doświadczeniach związanych ze stosowaniem przepisów ustawy 2.0, po modyfikacjach składników przepisów prawa takich jak np. lista czasopism, które wpływały bezpośrednio na wyniki ewaluacyjne. Chcieliśmy, żeby ten początek pracy nowego ministra upłynął, nawet nie pod znakiem fundamentalnych zmian w szkolnictwie wyższym, bo te się zawsze kończą źle, a korekt oczywistych błędów z przeszłości. No i mamy za sobą cały rok, a projekt zmian nie został skonsultowany ze środowiskiem akademickim.
To w takim razie jakie są oczekiwania związane już z tym nowym rokiem? Biorąc pod uwagę całe ministerstwo - ktokolwiek będzie prowadził oczywiście Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, bo ta decyzja ma zapaść w piątek.
Nasze oczekiwanie jest takie, że kryteria ewaluacyjne powinny być zmienione. Co prawda jesteśmy w okresie ewaluacji i teoretycznie można argumentować, że nie zmienia się zasad w trakcie gry, ale te zasady są patologiczne.
Podam przykład. Generalnie model ewaluacji obowiązujący w Polsce bazuje na przeciętnych dokonaniach pracowników, czyli uśrednia się wyniki publikacyjne, grantowe oraz wpływ na otoczenie uniwersytetów dla wszystkich pracowników stanowiących daną dyscyplinę. Wszędzie na świecie ocenia się w rankingach najlepsze osiągnięcia i np. Uniwersytet Jagielloński, gdyby był porównywany według standardów światowych, co dokumentują właściwie wszystkie możliwe rankingi, wypada najlepiej w Polsce w wielu dyscyplinach. Natomiast w tym przeciętnym uśrednianiu nie zawsze i to nie jest nasza wina, dlatego że część uniwersytetów stosuje wyrafinowaną politykę kadrową, eliminując pracowników na stanowiskach badawczych i badawczo-dydaktycznych tylko po to, żeby zoptymalizować wynik ewaluacyjny. To jest najpilniejsze zadanie dla Ministra Nauki.
Ogromne kwoty dla Collegium Medicum
Pochwalił Pan ministerstwo m.in. za przekazanie obligacji tym uczelniom, które były pomijane przez ministra Czarnka. Najwięcej dostał Uniwersytet Jagielloński właśnie, 183 miliony złotych. 50 milionów wykorzysta Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Na co konkretnie?
55 milionów dokładnie wykorzysta Collegium Medicum. Wykorzysta na kontynuację rozbudowy kampusu Uniwersytetu w Prokocimiu. Musimy, i to wiedzą wszyscy mieszkańcy Krakowa, zrewitalizować bazę badawczą i dydaktyczną, ponieważ mamy do czynienia z taką specyficzną sytuacją, że baza kliniczna Uniwersytetu Jagiellońskiego, w szczególności szpital na ul. Jakubowskiego, jest najnowocześniejszym szpitalem w tej części Europy i to pozwala leczyć pacjentów na poziomie światowym, a z drugiej strony badania naukowe, które wspierają i inicjują innowacje w lecznictwie, a także procesy dydaktyczne prowadzimy w starej części Krakowa ciągle w warunkach trochę już niegodnych, z jednej strony standardów, które powinny panować, ale z drugiej strony poziomu i jakości kadry naukowej, którą dysponujemy. Niewątpliwie w Collegium Medicum mamy doskonałą kadrę naukową.
To są kolejne pieniądze, które płyną do Collegium Medicum. Ostatnio mówiliśmy o pieniądzach na nowoczesną aparaturę, która pozwoli pracować nad nowymi lekami. Jak się dzisiaj przekładają na ocenę Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego te spore nakłady?
W najnowszym rankingu Elsevier, czyli międzynarodowego, można powiedzieć, ,,holdingu naukowego”, który prowadzi czasopisma naukowe z najwyższego oświatowego poziomu, Uniwersytet Jagielloński Collegium Medicum zajął pierwsze miejsce w Polsce, czyli poziom publikacji naukowych Collegium Medicum jest najwyższy. Inny dowód, jedynym Polakiem na liście najczęściej cytowanych badaczy w świecie jest profesor Tomasz Guzik, pracownik Collegium Medicum.
Te różne źródła finansowania, które staramy się uruchamiać zabiegając o środki u każdego i wszędzie, to jest niewątpliwie inwestycja, która pozwoli w najbliższych latach podnieść poziom badań naukowych i poziom procesów dydaktycznych na najwyższy możliwy poziom. I to konfrontujemy z ostatnimi sytuacjami w Polsce, kiedy prawo do prowadzenia kierunku lekarskiego ministerstwo w poprzednich latach przekazało wielu lokalnym ośrodkom i okazuje się po paru latach weryfikacji tej polityki, że w wielu przypadkach to były decyzje pochopne, bo ani kadra naukowa, ani szczególnie baza infrastruktury nie pozwala w sposób profesjonalny i odpowiedzialny kształcić tam przyszłych lekarzy.
Różne były przypadki. Akademia Tarnowska rozpoczęła kształcenie lekarzy, a już na przykład Nowy Sącz nie. Jak pan to ocenia? To były zezwolenia, które poprzedni minister tak hojnie rozdawał.
Argumentacja, która wtedy towarzyszyła tym decyzjom była taka, że Polska potrzebuje więcej lekarzy. Niewątpliwie tak. Natomiast kształcenie medyczne jest na tyle odpowiedzialne, że nie można tego procesu rozpocząć w sposób niekontrolowany. I myślę, że są trzy takie kluczowe czynniki sukcesu, które pozwalają myśleć optymistycznie o uruchomieniu nowego ośrodka.
Po pierwsze, żeby ten ośrodek rzeczywiście w sposób obiektywny posiadał kadrę naukową na odpowiednim poziomie. Kierunek lekarski jest kierunkiem zestandaryzowanym, więc prowadzenie go wymaga wielostronnej kadry naukowej. To po pierwsze.
Po drugie, wymaga bazy infrastruktury, w której można prowadzić zajęcia praktyczne. No i taki czynnik, którego prawdopodobnie nie wzięto pod uwagę, że w okresie pionierskim te nowo powoływane ośrodki powinny mieć patronaty albo umowy o współpracę z profesjonalnymi, istniejącymi już ośrodkami medycznymi, np. takimi jak Collegium Medicum UJ.
Tak jest w wypadku Akademii Tarnowskiej?
Tak bywa. Myśmy w poprzednich latach nie odmawiali ani wsparcia w inicjowaniu tych przedsięwzięć, ani, jeśli tylko mogliśmy, udostępnienia naszej infrastruktury, bo jesteśmy zainteresowani dobrem wspólnym, jakim jest zdrowie publiczne Polaków. Natomiast nie na wszystkie z tych decyzji mieliśmy wpływ i też nasze możliwości oczywiście są ograniczone. Też dysponujemy policzalną liczbą pracowników, no i godzin np. prosektorium, w którym można prowadzić zajęcia.
W co będzie inwestował Uniwersytet Jagielloński?
Wracając do obligacji, 183 miliony, najwięcej ze wszystkich polskich uczelni - 55 milionów Collegium Medicum. Na co uniwersytet przeznaczy pozostałą część pieniędzy?
Uniwersytet w tej kadencji ma kilka zamierzeń inwestycyjnych. Jeśli chodzi o inwestycje niezwiązane z Collegium Medicum, czyli inwestycje w starej części uniwersytetu, będą dotyczyć akademika na trzecim kampusie na Ruczaju. To jest pierwsze przedsięwzięcie, które zamierzamy zrobić.
Drugie przedsięwzięcie to dokończenie remontu Centrum Kultury Rotunda. Ten proces się rozpoczął. Przewidujemy, że w 2026 roku będziemy mogli to centrum z powrotem przywrócić nie tylko studentom, nie tylko pracownikom UJ, ale całemu Krakowowi i generalnie wszystkim zainteresowanym.
Nową inwestycją, którą planujemy uruchomić od nowego roku, jest wybudowanie w okolicach ulicy Ingardena Centrum Dydaktycznego Wydziału Polonistyki, ponieważ ten wydział dzisiaj położony w centrum Krakowa, w jego starej części ma warunki prowadzenia zajęć i pracy dla pracowników tak nieporównywalne z tym, co na przykład oferujemy na trzecim kampusie na Ruczaju, że zdecydowanie musimy je poprawić.
Oczywiście kwota, pomniejszona o środki, które przekażemy do Collegium Medicum, nie wystarczy na te inwestycje. Będziemy musieli jeszcze zasilić te przedsięwzięcia środkami własnymi, które odkładaliśmy w przeszłości, no bo sam akademik będzie kosztował pewnie około 70 milionów.
Akademiki jak ze Szwecji
No właśnie. Tam do końca trwały jeszcze konsultacje. Co z nich wynika?
Konsultacje mamy za sobą. Odbyliśmy je zarówno z Samorządem Studentów, jak i z Radą Kampusu. Mamy taki zwyczaj, że nowe obiekty na kampusie trzecim konsultujemy z Radą Kampusu. Rada jest złożona przede wszystkim z dziekanów wydziałów tam istniejących. Pozytywnie mamy przeprowadzone te konsultacje. Dodam, że studenci, którzy reprezentują Samorząd, byli na przykład w Sztokholmie oglądać rozwiązania w szwedzkich akademikach. Mamy to zaakceptowane. Kończymy pracę nad programem funkcjonalno-użytkowym i wraz z nowym rokiem ogłaszamy przetarg na ten akademik.
A te rozwiązania nowoczesne rodem ze Szwecji to jakie?
Na przykład przestrzenie wspólne na każdym piętrze, które pozwalają studentom nie tylko ugotować posiłek i go zjeść, ale spotkać się z rówieśnikami. Dostrzegamy w grupie studentów, tak jak w każdej grupie społecznej, coraz więcej problemów o charakterze psychologicznym. I Szwedzi te rozwiązania zaprojektowali i już poddali ewaluacji po to, żeby przeciwdziałać takim problemom jak wyobcowanie, lęk, depresje. Zakładamy, że to rozwiązanie pomoże również naszym studentom.
Rotunda wykorzystana 365 dni w roku
No to jeszcze jedna sprawa. Kiedyś rozmawialiśmy, zaczęliśmy od Rotundy. Pan zwrócił uwagę, na to - absolwenci zwykle zaczynają od Rotundy, studenci od akademików. No to teraz kolejność zachowaliśmy. To teraz Rotunda. Wyremontowana Rotunda zyska nowe funkcje?
Zyska dlatego, że w przeszłości było to głównie centrum, w którym miały miejsce wydarzenia kulturalne. Teraz chcemy zachować tę funkcjonalność na piętrze Rotundy. Natomiast dół przewidujemy jako miejsce wielofunkcyjne związane z popularyzacją nauki. Możemy na przykład wykorzystać Rotundę podczas festiwali nauki, tj. festiwal Copernicus, którego jesteśmy jako uniwersytet organizatorem od kilku lat. Chcemy, żeby Rotunda 365 dni w roku była wykorzystywana dla dobra studentów, pracowników, społeczności Krakowa.
Kiedy zostanie otwarta dla krakowian i w tym studentów?
Harmonogram jest następujący. Do końca roku 2025 firma, która wygrała przetarg, ma zrealizować tę wstępną fazę prac budowlanych i remontowych. Przetarg został ogłoszony w ten sposób, że jeśli dojdziemy do porozumienia, możemy tej samej firmie zlecić, oczywiście w granicach przewidzianych ustawą o zamówieniach publicznych i tym konkretnym postępowaniem etap drugi, czyli wykończeniowy. Wtedy w 2026 roku moglibyśmy liczyć na oddanie Rotundy użytkownikom. Ponieważ to jest obiekt o charakterze kulturalnym, nie ma tak dużego znaczenia jak w przypadku akademika ten moment roku, kiedy to się stanie.
No właśnie, akademik, przetarg, początek przyszłego roku. Który rok akademicki byłby tym rokiem?
W przypadku akademika najważniejsze jest to, żeby zdążyć przed pierwszym października konkretnego roku. Marzenie to jest rok 2026. Rozum podpowiada, że prawdopodobieństwo 2027 będzie nieco większe.
A jak to państwo rozwiążą problem z terenami zalewowymi?
Nie będziemy budować parkingu podziemnego. Akademik będzie posadowiony wyżej, a miejsca parkingowe będą miejscami naziemnymi, ponieważ główne problemy, które już mamy na kampusie, dotyczą piwnic i sal, które są wgłębione poniżej poziomu ziemi. Rzeczywiście ten teren nie jest najszczęśliwszy, jeśli chodzi o kwestie budowlane, ponieważ nie dość, że jest podmokły, to jeszcze te obiekty są posadowione trochę poniżej obiektów, które sąsiadują z kampusem.