Zapis rozmowy Jacka Bańki z Markiem Stępskim, dyrektorem II LO oraz Tadeuszem Matuszem, byłym wiceprezydentem Krakowa, obecnie nauczycielem w V LO.
Jacek Bańka: Może ten problem zmiany w systemie oświaty powinien być inaczej postawiony? Dyskutujmy nie o wygaszaniu gimnazjów, ale o przywróceniu 4-letniego liceum?
Tadeusz Matusz: Dla mnie to nowy temat. Myślą przewodnią przy wejściu pani minister była hasłowo likwidacja gimnazjów. Było powiedziane, że będzie powrót do struktury 8+4. To ryzykowny pomył. Członkowie ministerstwa też mają wątpliwości. Dzisiaj organizuje spotkanie na temat oświaty. Teraz pojawiło się 4-letnie liceum, ale nie można tego odrywać od całej struktury. Rodzi się pytanie czy to 6+3+4 czy to 5+3+4, bo 2-letnie gimnazjum wykluczam.
J.B: Jeśli pytaliśmy minister Zalewską czy jest przekonana o konieczności wygaszenia gimnazjów to mówiła, że potrzebne są konsultacje. Jest jednak przekonana, że 4-letnie liceum musi wrócić.
Marek Stępski: Wszystko się zaczęło od złego obecnego liceum, które nie do końca realizuje swoją misję. To nie jest liceum ogólnokształcące, ale szkoła przygotowująca do matury. Staraliśmy się opracować taki program, który gwarantuje, że absolwent będzie spełniał oczekiwania rodziców i władz uczelni. To można zrobić w 4 lata. W 3 lata ,a właściwie w 1,5 roku, nie da się tego zrobić. System 4x4 wziął się stąd, że stwierdziliśmy, że szkoda marnować gimnazja. 4 lata podstawówki i 4 lata przedszkola z 2-letnim obowiązkiem, wypełniłoby ten proces edukacyjny.
J.B: Ta propozycja dotarła do ministerstwa. Szefowa MEN mówiła, że warto o tym rozmawiać. Przeanalizujmy te różne warianty. Całkowita likwidacja gimnazjów. Za czy przeciw?
T.M: Nie jestem obiektywny, ale staram się docierać do materiałów. Pomysł likwidacji gimnazjum jest niedobry. Nie znajduję argumentów dla przywrócenia systemu 8+4. Jeśli nie odrzucam powodów, dla których poddajemy gimnazjum krytycznemu osądowi, nie zmiana struktury jest lekarstwem. To trzeba przeanalizować, ale mnie jest szkoda, że dzieci 6-letnie nie idą do szkoły. Brakować nam będzie tego roku.
J.B: Powrót do systemu 8+4?
M.S: Chyba też nie. Muszę się zgodzić, chociaż stanowimy dwa rożne poglądy. Dobrze, że się zgadzamy. Gimnazjum powinno zostać. To daje mniejszym gminom swobodę działania, można łączyć przedszkole z podstawówka, podstawówkę z gimnazjum w ramach jednego budynku. W Krakowie można wyczyścić sieć szkół przy układzie czwórkowym. To będzie korzyść dla ucznia.
T.M: Ja na razie nie jestem przekonany do pomysłu 4x4, ale powiem o gimnazjach. W dużych miastach problem nie jest tak duży jak mniejszych ośrodkach. Trzeba zauważyć, ze organy prowadzące, w postaci gmin, zainwestowały środki w doposażenie. Jeśli były 4 podstawówki i jedno gimnazjum to gimnazjum można dobrze wyposażyć w pracownie. 5 podstawówek dla niewielkiej liczby zajęć w pracowniach nie wyposażymy. To marnowanie kapitału. Lepiej mieć specjalistów, którzy będą prowadzili dobre zajęcia. Argument, który jest wart podkreślenia to wyniki. W każdym 3-letnim cyklu PISY one są dobre. To zaskakuje Brytyjczyków, którzy pytają nas co się stało, że ich tak przegoniliśmy.
J.B: Najprostszym systemem byłoby wydłużenie całego cyklu edukacji. Skoro rzeczywistym problemem są licea to dodajmy jeszcze po pół roku. 3,5-roczne liceum, 4,5-letnie technikum?
M.S: Słyszałem o tym, ale nie znam szczegółów. To by jednak dawało możliwość wprowadzenia reformy do liceum nawet w 2017 roku, czyli szybko. Czy to się sprawdzi? Trudno ocenić, ale jest to godne zauważenia rozwiązanie. Można się nad tym pochylić i zaproponować to na stałe.
T.M: To wymaga analizy. Do powołania gimnazjów dorastaliśmy. Były spotkania, jedni mówili, że spokojniejsza podstawówka da spokojniejsze gimnazjum. Jak popatrzyłem na statystyki to w wielkich miastach na pedagoga przypada połowa uczniów jak na wsi. Może środowiska mniejsze są spokojniejsze i tam pomoc nie jest tak potrzebna? Może to jest kierunek myślenia? Niekoniecznie chodzi o przywrócenie poprzedniej struktury. Dzieci w tym wieku i tak gdzieś będą. (Problemy nie znikną przez zmianę struktury.
J.B: Panowie się zgadzacie, że gimnazja zdają egzamin, okrzepły i powinny zostać. Jednak z drugiej strony nie byłoby szkodliwe zostawianie tego systemu bez zmian? Panowie jednak narzekacie na 3-letnie liceum. Mamy dyskusję. Związkowcy sprzeciwiają się zmianom, jest lobby gimnazjów katolickich. Zmiana jest konieczna?
M.S: Zdecydowanie tak. Widzę co się dzieje w liceum. To jest ciągłe kombinowanie po to, żeby osiągnąć ostateczny sukces w postaci wykształconego absolwenta. To zła polityka. Trzeba pracować spokojniej i dając uczniowi szansę na wszechstronny rozwój. My gwarantujemy tylko rozwój kierunkowy. Zmiana musi być. Taki system to szkoda dla kolejnych roczników.
T.M: Nie jestem tak krytyczny jak chodzi o system 6+3+3, czy nawet 4x3. Podstawówka też jest na pół podzielona. Może powinniśmy się przyjrzeć programom obowiązującym w gimnazjach. Dodam, że przeszkoda jest znacząca. Organem prowadzącym dla gimnazjum jest gmina a dla liceum powiat, ale było oczekiwania, że raczej będą się łączyć gimnazja z liceami niż podstawówka z gimnazjami. Może warto przemyśleć ten kierunek rozwiązania problemu? Z problemem nie polemizuję. Natomiast szukanie rozwiązania musi potrwać. Nie jestem zwolennikiem, żeby to był w 2017 roku. Nie ma pośpiechu. To musi być przemyślane. Jeśli środowiska będą zgodne to będzie to akceptowalne jak nie to znowu będzie kombinowanie jak zmienić czy coś. To zbyt ważna sfera i zbyt poważna nawa, żeby się dało ją prowadzić w sposób rajdowy.
M.S: Tu jest kwestia otwartości na propozycje, jakie padają. Nie powinniśmy się ograniczać tylko do krytyki kolejnych pomysłów, ale starać się znaleźć wspólny kierunek, który polską oświatę uzdrowi.
J.B: Mamy zapowiedź konsultacji co do gimnazjów. Jednak skoro mówimy o gimnazjach to też o liceach. Czego się panowie spodziewają po tej dyskusji?
T.M: Moją obawą jest to, że pośpiech będzie głównym doradcą. Jak znajdziemy czas, żeby przemyśleć tę sprawę i nasze działania, ja to zainicjowałem, to będzie lepiej. Na moim spotkaniu wiele osób poświęci czas na to, żeby przybliżyć zamiar i ocenę. Z tego może wynikać kierunek zmian.
M.S: Ja się obawiam innej sytuacji. Będę kontra odrobinę. Chodzi mi o to, żeby czas nadchodzącej reformy się nie wydłużał. Jak nie teraz to kiedy? Jesteśmy w takiej sytuacji, kiedy przekonanie o konieczności zmian jest u wszystkich. Pozostaje kwestia rozmów i konsultacji. Trzeba mieć na uwadze, że każdy rok w tym samym systemie to duże straty dla młodych.
T.M: Niekoniecznie, skoro w badaniach jesteśmy tak dobrze oceniani.