Zapis rozmowy Jacka Bańki z Rafałem Komarewiczem, przewodniczącym krakowskiej Rady Miasta, jedynką na krakowskiej liście Trzeciej Drogi:
Czy to balansowanie w sondażach na progu wyborczym, a przecież różne mamy ostatnio sondaże, nie przynosi jednak myśli, że lepsza była albo jedna lista, albo osobny start?
Jak to się mówi, kości zostały rzucone, mamy w tym momencie trzy listy opozycyjne, taka została podjęta decyzja. Oczywiście sondaże są ważne, trzeba się nad nimi pochylić, natomiast najważniejsza jest praca. Ja prowadzę kampanię od pewnego czasu i widzę, że jest zainteresowanie i nieraz słyszę dobre słowo ze strony krakowian w kierunku Trzeciej Drogi i to mnie to mnie cieszy i motywuje do pracy.
Ale im bliżej wyborów, tym to napięcie będzie bardziej rosło, polaryzacja będzie rosnąć, na czym ten trzeci, czwarty i kolejny zawsze traci.
Zobaczymy. Ja widzę I też widzą to krakowianie, moi wyborcy, że Trzecia Droga jest po prostu potrzebna w Sejmie. Jeżeli Trzecia Droga będzie pod progiem, to pamiętajmy i to jest naprawdę ważne przesłanie do krakowian - PiS na pewno będzie dalej rządziło. Nasz dobry wynik daje duże gwarancje, że opozycja wygra i stworzymy wspólny rząd.
Wspólny rząd, ale bez Konfederacji?
Oczywiście. Konfederacja jest nam daleka jeżeli chodzi o poglądy, jeżeli chodzi o podejście do Polaków, do mieszkańców naszego kraju i na pewno będziemy chcieli stworzyć rząd opozycyjny, obecnej opozycji bez Konfederacji.
Jak pan spogląda na miejsce drugie, czyli posła Rasia, jego zaplecze, nowohucki elektorat, to czy nie rozważa pan niezbyt dobrego scenariusza, kiedy to Ireneusz Raś zdobywa mandat?
Widzę, że Ireneusz Raś robi dość intensywną kampanię, ale ja się cieszę. My w Krakowie walczymy o dwa mandaty, mamy na to szansę, mamy i ja i Ireneusz rozpoznawalność wśród krakowian i krakowianie będą mogli wybrać, czy będą chcieli zagłosować na mnie, jako na nowego człowieka w polityce ogólnopolskiej, czy na Ireneusza Rasia. Oczywiście wiadomo, że jest jakaś konkurencja, ale w naszym przypadku ważne, że to zdrowa konkurencja, która spowoduje, że dostaniemy dobry wynik w Krakowie. Na to liczę i do tego będę namawiał krakowian.
Niedawno politycy Polski 2050 przekonywali, że pora skończyć z pętlą kredytu hipotecznego. To co w zamian? Budownictwo na wynajem?
No tutaj mamy pewien problem dlatego, że ceny nieruchomości idą bardzo w górę i coraz mniej młodych małżeństw, czy młodych związków nie może sobie pozwolić na zakup własnego mieszkania. Dlatego musimy zastanowić się nad tym, w jaki sposób budować mieszkania czynszowe o niskim czynszu. Tak żeby ludzie ci mogli mieszkać, mogli prowadzić normalne życie, mogli wychowywać dzieci. Oczywiście są różne programy, natomiast takie mam wrażenie, że to wszystko są programy, które są przygotowane przez kolejne ekipy rządzące. Ja bym chciał żebyśmy mieli jeden program, który będzie nie przez 4-5 lat, tylko przez 25 lat. Do tego będę namawiał naszych parlamentarzystów, jeżeli oczywiście zostanę wybrany, żeby jednak porozumieć się, jak ma wyglądać kierunek budownictwa czynszowego. Pamiętajmy, że wysokie ceny mieszkań odstraszają mieszkańców od tego, żeby się osiedlać w danym mieście. Troszkę mamy taką sytuację w Krakowie, ponieważ Kraków jest miastem, które ma w tym momencie najwyższą średnią cenę za mieszkanie i obawiam się, że te ceny będą rosły, to studenci, którzy kończą studia, będą szukali pracy w Katowicach, czy Wrocławiu, czy Rzeszowie, a nie w Krakowie.
Czy odpowiedzią może być rządowe narzędzie, jakim jest Społeczna Inicjatywa Mieszkaniowa? Na sesji rady miasta rada przyjęła uchwałę o powołaniu spółki SIM.
Oczywiście każde działanie jest dobre, żeby dać możliwość Polakom i krakowianom w szczególności uzyskanie mieszkania o niskim czynszu, natomiast tak jak powiedziałem - kiedyś mieliśmy programy rządu Platformy, jeżeli chodzi o tani kredyt, potem Mieszkanie Plus, widzieliśmy, jak się skończyło, wcześniej mieliśmy jeszcze TBS-y, my naprawdę musimy zacząć myśleć o Polakach, a nie tylko o kłótni politycznej.
Kiedy i ile mieszkań w Krakowie mogłoby powstać w oparciu o SIM-y?
Rozmawiamy o 300 czy 400 mieszkaniach, więc to nie są duże ilości. My musimy zastanowić się nad tym, jak masowo znaleźć możliwości wybudowania, ewentualnie pozyskania mieszkań. Bardzo ważne jest też, żeby czynsz w tych mieszkaniach nie był za wysoki. Na pewno pan pamięta TBS-y, walczę razem z mieszkańcami TBS-ów o to, aby była nowa ustawa, która daje możliwość mieszkańcom TBS-ów wpływu na to, co się dzieje w tych TBS-ach, w których mają mieszkania. Oni płacą gigantyczne czynsze, to są czynsze prawie wolnorynkowe. To samo my mamy w Mieszkaniu Plus, więc samo wybudowanie mieszkania nie jest najważniejsze, chodzi o to, jakie są później opłaty, czy te opłaty dają możliwość normalnego, spokojnego życia rodzinom, które zamieszkają w tych mieszkaniach.
No ale właśnie to przewidują SIM-y i SAN-y. SAN to jest Społeczna Agencja Nieruchomości.
Oczywiście na papierze to wygląda wszystko bardzo dobrze, tylko pytanie, jak to będzie wyglądało w szczegółach. Jeżeli chodzi o SIM-y to też na wczorajszej sesji były pytania, co zrobić jeżeli w SIM-ie jest Kraków i gminy ościenne, a Kraków daje nieruchomość wartą, powiedzmy 8-9 milionów i ma taki sam głos jak gminny ościenne. Co będzie, jeżeli ta spółka na przykład będzie by chciała budować nie w Krakowie, tylko w gminach ościennych? Są pewne pytania, na które rozumiem, że radni dostaną odpowiedź, ale one wyszły dopiero to podczas tej dyskusji. Tak jak powiedziałem, na papierze wygląda to dobrze, pytanie jak to będzie wyglądało w praniu.
No i jak to będzie wyglądało, kiedy na gruntach miejskich, bo to na gruntach miejskich mają powstawać takie budynki na wynajem, jak na takie inwestycje będą okoliczni mieszkańcy spoglądać. A w Krakowie prawie nic nie dzieje się bez protestu.
Faktycznie mamy teraz dość dużo protestów. W większości one są uzasadnione, choćby protest przeciwko wycince drzew przy budowie tramwaju na Mistrzejowice - tam powinny być dużo lepiej zorganizowane konsultacje i mieszkańcy powinni na każdym etapie być informowani o tym jak wygląda sprawa wycinki drzew. Oczywiście mieszkańcy mają do tego prawo, żeby protestować, ja ich rozumiem - ktoś chce postawić blok naprzeciwko ich balkonu. No ale tutaj musimy do tego podejść naprawdę bardzo racjonalnie. Ja uważam, że powinniśmy zacząć rozmawiać z mieszkańcami, jak ma wyglądać budownictwo nowych mieszkań w Krakowie. To oczywiście nie powinno być na zasadzie takiej, że jest protest jeżeli jest jakaś inwestycja. Uważam, że powinniśmy stworzyć pewne standardy, które będą powielane, które zostaną zaakceptowane przez większość mieszkańców naszego miasta i na takiej podstawie właśnie powinniśmy budować nowe osiedla.
Z taką inicjatywą, o ile dobrze pamiętam, chce SARP wejść, czyli przygotować taki zestaw dokumentów, zasad, który podpiszą przyszli kandydaci na prezydenta Krakowa. Według jakich zasad? Mógłby pan wskazać?
Nie chodzi tylko o samego prezydenta, również chodzi o radnych i o mieszkańców. To bardzo dobrze, że SARP chce przygotować taki zestaw dobrych praktyk, ale one powinny być skonsultowane i z mieszkańcami i z radnymi. To nie jest kwestia tylko podpisana przez prezydenta, tylko większość krakowian powinna wyrazić zgodę. Właśnie może to jest pytanie, które powinno być zadane w referendum. Ja uważam, że na początku każdej kadencji samorządu powinny być referenda, żeby pokazać, w jakim kierunku ma iść rozwój Krakowa i to pytanie powinniśmy zadać naszym mieszkańcom.
Czy dobrze zrozumiałem, że każdy nowy prezydent powinien ogłosić referendum dotyczące polityki miejskiej?
Pamiętajmy, że na dzień dzisiejszy kadencja trwa pięć lat i dobrze jest jeżeli będziemy wiedzieli, czego mieszkańcy potrzebują i co jest dla nich priorytetem, bo wtedy mieszkańcy są zadowoleni z miejsca, w którym mieszkają. Dlatego ja byłem zwolennikiem tego aby komisja, która zajmowała się sprawami referendalnymi właśnie to przygotowała - całą procedurę, w jaki sposób ma wyglądać referendum na początku nowej kadencji Rady Miasta. Niestety okazało się, że ważniejsze było samo referendum, czyli przeprowadzenie referendum w określonym czasie, a nie to, na jakie pytania nam odpowie.
To już na koniec - wpisałby pan pytanie o kładkę na Ludwinów do takiego referendum?
Tak, mieliśmy na ostatniej sesji informację pana prezydenta. Ja też jestem przeciwny i z bólem serca przyjmuje informację o konieczności wycięcia drzew, tylko pamiętajmy - tam były trzy klony, które były zagrożone. Jeden zostanie przesadzony, dwa zostaną wycięte. Faktycznie jest to jest to problem. Pamiętajmy, że osiem drzew zostanie nasadzonych. Niemniej kładka Kazimierz-Ludwinów naprawdę ożywi tę dzielnicę i uważam, że jest potrzebna. Wszystkie kładki pieszo-rowerowe służą rozwojowi miasta i poprawie komfortu życia mieszkańców. Ja jestem wielkim orędownikiem wybudowania kładki Dymniki-Zwierzyniec. Tam niestety mamy problem, ponieważ kilka działek to prywatne działki i obecne przepisy nie pozwalają na to, żebyśmy wykupili te tereny, tylko musi się zgodzić właściciel. Do momentu, kiedy nie zostaną zmienione przepisy, że w przypadku inwestycji celu publicznego można za odszkodowaniem oczywiście wykupić te grunty, to ta kładka nie powstanie i po to między innymi chcę startować do Sejmu, żeby te rzeczy zmienić.