Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceprzewodniczącym Rady Miasta Krakowa z Polski 2050, Rafałem Komarewiczem.
Jest pan członkiem zarządu części politycznej ruchu Polska 2050. To skomplikowane. Rozumiem, że jak Polska 2050 formalnie stanie się partią, będzie pan szefem małopolskich struktur?
- Dziękuję za dokładne przedstawienie mojej osoby. Na dzisiaj trzy osoby budują struktury. To zarząd województwa. Po zarejestrowaniu partii będziemy się zastanawiali, kto ma być szefem. Będzie to jedna z tych trzech osób.
Wśród tych trzech osób jest pan?
- Jestem ja, Paweł Śliz i Dariusz Badurski.
Polska 2050 chciała uchylenia rozporządzenia prezydenta ws. stanu wyjątkowego w pasie nadgranicznym. Jakie dostrzega pan korelacje między sytuacją na granicy polsko-białoruską i ćwiczeniami Zapad 2021?
- Nikt nie przeczy, że sytuacja na granicy jest poważna. Musi być interwencja państwa. Dlaczego jednak aż taka bomba została odpalona? Jest wiele innych możliwości. Nie został zaproszony Frontex. Wiedzieliśmy, że tak może być. Taka sytuacja była na granicy z Litwą i Estonią. Mogliśmy się przygotować. Nie można pozwolić na nielegalnych imigrantów, ale trzeba zachować się humanitarnie. To zasłona dymna te ćwiczenia Zapad. Rząd PiS niezbyt dobrze sobie z tym radzi. Zachowują się jak szeryf z coltem przy boku. Teraz ten colt został użyty. Stan wyjątkowy to możliwość ograniczenia wolności obywatelskich, możliwość wprowadzenia cenzury, internowania, ograniczenia praw.
Tego się chyba pan nie spodziewa?
- Wszystkiego można się spodziewać.
To co się dzieje na granicy, nazywane jest najpoważniejszą sytuacją od czasu rozpadu ZSRR. Pan się nie zgadza z taką diagnozą?
- Myśli pan, że stan wyjątkowy i te zasieki na granicy nam w czymś pomogą? To pokazywanie tego, że nie radzimy sobie. Używamy zatem bomby atomowej. Są problemy, ale powinniśmy je wcześniej diagnozować i używać adekwatnych środków. Ten środek nie jest adekwatny. Nasze stanowisko wyraził Szymon Hołownia. Jeśli będą argumenty za wprowadzeniem stanu wyjątkowego, zrobimy to. Nie ma ich na dziś. Można to rozwiązać inaczej. 3-kilometrowy pas przygraniczny może być pod zarządem wojewody. Takimi rzeczami powinniśmy się zająć. Jest to związane z tym, żeby ograniczyć kontrolę społeczną nad tym, co tam się dzieje.
Jest wniosek Lewicy do prezydenta, żeby złagodzić możliwości poruszania się tam mediów.
- Sytuacja jest poważna. Wymaga interwencji. Mówimy o środkach, nie sytuacji.
W niedzielę odbyła się pierwsza konwencja Polski 2050. Gościem specjalnym była aplikacja Jaśmina, łącząca sympatyków Polski 2050. Państwo pytają swoich sympatyków o najważniejsze sprawy dotyczące Polski. O stan wyjątkowy państwo nie zapytali.
- Nie. Tutaj chcę powiedzieć, że kongres pokazał, że jest nas dużo. Było 1000 osób. Takie były możliwości sali. Nie jesteśmy grupą ludzi, którzy zajmują się tylko dobroczynnością i ekologią. Pokazaliśmy program, który jest pomysłem na nowoczesną Polskę. Jaśmina jest ważnym punktem. Dziennikarze trochę byli zawiedzeni, że nie mogą polemizować na temat, czy osoba, która jest tak ważna, która wejdzie do polityki, zmieni ją, czy nie. To będzie, gdy Jaśmina nabierze barw. Pokazaliśmy ważne rzeczy. Mówimy, żeby każde dziecko miało swoją rodzinę. To chcemy zrobić. Do 2030 roku nie chcemy domów dziecka. Najgorszą rzeczą, o której myśli rodzic jest to, że dziecko zostanie samo, bez czułości, wsparcia i pomocy.
Szkoda, że państwo nie przetestowali Jaśminy ws. stanu wyjątkowego.
- Przetestowaliśmy z innym pomysłem. Chodzi o handel w niedzielę. Można się było wypowiedzieć, czy jesteśmy za złagodzeniem prawa, czy za zaostrzeniem. To był pomysł. Jeśli chodzi o stan wyjątkowy, chcemy pokazać kierunki. Nasi wolontariusze i członkowie pokazują władzom stowarzyszenia, w jakim kierunku chcemy iść. To ma być partycypacja społeczna, nie wprowadzanie rozwiązań. Stan wyjątkowy to rozwiązanie na daną sytuację. Tym powinny zajmować się władze.
To Jaśmina zdecyduje, czy Rafał Komarewicz wystartuje w wyborach do Senatu?
- Jest dużo innych czynników tutaj. Na dzisiaj zajmuję się budowaniem struktur Polski 2050. Chcę przekonać obywateli i samorządowców do tego, żeby podzielali nasze poglądy i postulaty, żeby razem z nami działali. Czy wystartuję w wyborach to sprawa wtórna.
Dziś najbardziej prawdopodobny jest start do Senatu?
- To sprawa wtórna. Musimy pokazać mieszkańcom Małopolski, że warto iść z nami. Pokazujemy nową Polskę. To najważniejsze.
Wiele osób stawia sobie pytanie, czy Polska 2050 dotrwa do wyborów, o ile odbędą się w konstytucyjnym terminie.
- Po naszej konwencji – to była pierwsza konwencja Polski 2050 – nie mam takich wątpliwości. Dotrwamy z większą ilością zwolenników niż teraz.
Może zapytają państwo Jaśminy o Igrzyska Europejskie? Pan jest autorem uchwały, która zakłada, że jeśli do końca października nie będzie wszystko jasne ws. Igrzysk, Kraków powinien wyjść z tej idei.
- Tak. To jest to, o co nam chodzi. Jeśli chodzi o organizację Igrzysk, sprawa jest prosta. Mówimy wprost. Są pieniądze, są Igrzyska. Nie ma pieniędzy, nie ma Igrzysk. Powiedzieliśmy o dacie. Nie chcemy kolejnej telenoweli. Do 31 października są gwarancje dotyczące pieniędzy na Igrzyska, one będą. To rzecz, od której jest prezydent i Rada Miasta. Są sprawy dotyczące kierunków rozwoju miasta. Tu trzeba zapytać mieszkańców. Podzielam dobry pomysł kolegów i koleżanki z Nowoczesnej, żeby referenda były ws. kierunków. Na przykład transport miejski. Mamy jeden z najnowocześniejszych transportów miejskich w Polsce. To jednak kosztuje. Mieszkańcy chcą mieć większy komfort i więcej kursów za wyższe ceny, czy gorszy komfort i mniej kursów za mniejsze pieniądze? O to trzeba pytać mieszkańców.
Jak miałoby to wyglądać? Był taki postulat Klubu Jagiellońskiego. Kukiz też mówił podobną rzecz. Chodzi o to, żeby raz w roku był dzień referendalny. Tak w Krakowie to powinno wyglądać?
- Program Jaśmina to rozwiązanie. To pokazanie i przejście z polityki analogowej. Chcemy pokazać, że słuchamy mieszkańców. To pomysł. Referendum to duże środki. Gdy będzie możliwość referendum przez aplikację, to jest dobre rozwiązanie. Teraz powstaje zespół ds. pytań referendalnych. Oni opracują formułę. Jakie muszą być punkty spełnione, żeby było referendum? Referendum cyfrowe jest tańsze i szybsze.
Czyli taka aplikacja krakowska, która by pomagała w zasięganiu opinii mieszkańców w sprawach najważniejszych?
- Tak. To dobry kierunek. Pokazaliśmy to na naszej konwencji.