Ministerstwo Klimatu i Środowiska uruchomiło już niskooprocentowane kredyty dla powodzian?
- Widzę, że wpisuje się pan w trend dogryzania pani minister...
Zacytuję od razu. Tydzień temu minister klimatu Paulina Hennig-Kloska: „przeznaczymy około 100 milionów złotych na niskooprocentowane pożyczki na poziomie 1,5-2,5% na likwidację skutków powodzi”.
- Program został przedstawiony w program niewłaściwy i niekompetentny. Zostawił wiele domysłów. Było sprostowanie pani minister. Miało to dotyczyć nisko oprocentowanych kredytów dla samorządów i OSP, nie powodzian. To bardzo niefortunna wypowiedź. Ale świadczy o tym, że politycy muszą się zastanawiać, co mówią. Teraz potrzebna jest empatia dla powodzian, którzy stracili dorobek życia. Potrzebna jest bezzwrotna pomoc, nie pożyczki. Pani minister będzie się bardziej zastanawiała, jak przedstawiać niezłe pomysły w sposób, który nie budzi żadnych kontrowersji.
Skoro to pani minister powiedziała, dlaczego został odwołany rzecznik prasowy ministerstwa Hubert Różyk?
- To zostało źle przekazane…
Ale to jej słowa są.
- Są osoby, które mają pomysł i mówią, co należy zrobić. Forma przekazu zależy od biura prasowego. Być może pani minister doszła do wniosku, że nie zostało to przedstawione tak, jak zaprezentowane przez nią lub ministerstwo.
Ministra Klimatu i Środowiska poda się do dymisji? Działaczka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic mówi, że na rozliczenia przyjdzie czas. Piotr Zgorzelski z PSL mówił, że nie mieści mu się to w głowie. Jeśli Donald Tusk chciałby odwołać ministrę, Polska 2050 położy się Rejtanem?
- Myślę, że po powodzi będzie czas na zastanowienie się, gdzie były błędy, co można było lepiej zrobić. Premier oceni ministrów. Pamiętajmy, że ważne są działania pani minister i całego ministerstwa. To powinno być całościowo ocenione, także inne działania. Zostawiamy decyzję panu premierowi i naszemu liderowi, czyli Szymonowi Hołowni.
Powyżywałem się na pana ugrupowaniu, teraz...
- To nie wyżywanie się. Słuchacze muszą wiedzieć, jak wygląda polityka i podejście rządzących do ludzi.
Jak się panu podoba Donald Tusk w ubłoconych butach, koszulce, zmęczony i nieogolony?
- Bardziej podoba mi się taki premier, niż pierwszy obywatel, który po tygodniu pojawia się na wałach, a w szczycie powodzi jest na dożynkach prezydenckich. Empatia w stosunku do ludzi... Szef rządu osobiście zarządza trudną sytuacją. To lepsze niż pan Mastalerek, który mówi, że prezydent nie ma w sumie tu żadnych kompetencji, więc nie musi się pojawiać na terenach powodziowych.
Nie jest to teatrzyk? Te publiczne połajanki, transmisje? Może premier próbuje przykryć, że w piątek przed powodzią powiedział, iż prognozy nie są przesadnie alarmujące?
- To zarządzenie było przed główną falą powodzi. Powiedział też niezbyt dokładnie, że nie są aż tak alarmujące te prognozy… Potem mówił, że chodziło o cały kraj. Premier nie jest specjalistą od wszystkiego. Ma ludzi od tego.
Może ci ludzie powinni zarządzać tymi sztabami?
- Premier oceni ich tak samo, jak ministrów. Sztaby kryzysowe są potrzebne. One informują mieszkańców zalanych terenów, jak są podejmowane decyzje. Widać też niedociągnięcia. Przygotowanie się do powodzi, to nie jest miesiąc czy rok, ale wiele lat. My powinniśmy przygotować całościowy plan, jak pomóc tym ludziom za 5-10 lat. To się powtórzy. Co zrobić, żeby nie było jak teraz?
Widział pan w sieci zdjęcie strażaków śpiących na ziemi gołej, gdzie odpoczywali? Nie da się zrobić czegoś, żeby mogli się przespać w normalnych warunkach?
- Pytanie, jakie są procedury przy zarządzaniu powodzią. Polacy nie mają procedur, albo tylko na papierze. To musi być sprawdzone, żeby w sytuacji kryzysu wszystko działało idealnie.
I rozumiem, że pana rząd takie procedury wypracuje?
- Rząd sprawdzi, czy przez ostatnie 8 lat były te procedury. Jak ich nie ma albo nie są przetestowane, będzie to jeden z elementów przygotowania się do sytuacji kryzysowych takich, jak powódź.
Koalicja ma tak krótką ławkę, że musi ściągać z Brukseli Marcina Kierwińskiego trzy miesiące po eurowyborach i robić z niego pełnomocnika rządu ds. odbudowy po powodzi?
- Premier ocenia sytuację. Ocenił tak, że sytuacja jest na tyle poważna, że musi mieć w zespole osoby, które są sprawne. Widocznie z oceny pana premiera wynika, że to osoba zaufana, sprawna, z wiedzą z zakresu inżynierii. Dlatego powołał Marcina Kierwińskiego, a ciężko było to zrobić w trybie konkursowym.
Pan jest wewnątrz koalicji. Czy Marcin Kierwiński faktycznie z radością porzucił kasę i przywileje dla ciężkiej i niewdzięcznej pracy?
- Jestem wewnątrz koalicji rządowej, nie KO. Nie wiem, jak to wygląda w KO.
Może w pakiecie Kierwiński ma obiecaną prezydenturę Warszawy?
- Nie wiem. Ciężko mi się odnieść. Pan premier teraz powołuje osoby według niego skuteczne. Jeżeli Marcin Kierwiński się nie wykaże, nie ma co marzyć o prezydenturze. To naciągane chyba.
Mówimy o Marcinie Kierwińskim, jako kandydacie na fotel prezydenta Warszawy, gdyby Rafał Trzaskowski wygrał wybory ogólnopolskie. Szymon Hołownia już zdecydował o starcie?
- Ta decyzja zapadnie w najbliższych tygodniach. Ja uważam, że Szymon Hołownia powinien startować. Ma szanse wejścia do II tury i wygranej. Polityka nie jest przewidywalna, kampania zmienia optykę.
Będzie więcej niż 8,6-8,8 procent? Teraz tyle pokazują sondaże.
- Sondaże tydzień przed wyborami 15 października pokazywały nam 8 procent. Mieliśmy dobry wynik.
Donald Tuska namawiał, żeby na was głosować.
- Cieszę się, że premier jest taki sprawczy, ale nie tylko to zdecydowało. Także Szymon Hołownia i jego wypowiedzi. On jest nowym politykiem, który coś chce zmienić. W koalicji nie jest to jednak takie proste.
Przed Polską teraz wielkie wydatki na odbudowę po powodzi. Będą w Małopolsce kolejne zbiorniki retencyjne. To wszystko może mieć wpływ na metro w Krakowie?
- To zupełnie inne środki. Pieniądze na odbudowę terenów powodziowych i zabezpieczenie, muszą być ze środków UE. Premier i minister Pełczyńska-Nałęcz wynegocjują dodatkowe środki. To nie wpłynie na pieniądze na krakowskie metro. Staram się wesprzeć pana prezydenta. Pytałem premiera, jakie pieniądze zostaną przekazane w 2025 roku i jakie będą w kolejnych latach. Potem będziemy dyskutować.