Szymon Hołownia zaprzecza, że miałby oddać prowadzenie partii kobietom i ugrupowanie miałoby zmienić nazwę. Co jest pewne? Tylko start Szymona Hołowni w wyborach prezydenckich?

- Trudno mi mówić w imieniu Szymona Hołowni. To jego decyzja. To nasz lider, który ma nasze pełne poparcie. Musi zdecydować, czy chce oddać stery komuś innemu, kobiecie czy mężczyźnie.

Uważa pan, że przysłużyłby się ugrupowaniu kolejny start w wyborach prezydenckich kandydata, który dwukrotnie nie wchodzi do II tury?

- Start w wyborach prezydenckich jest ważny. Będę namawiał Szymona, żeby startował. W kampanii wszystko może się wydarzyć. Szymon Hołownia to dobry kandydat na prezydenta. Jest też sprawa naszej partii - w takich wyborach widać, jak działamy, co robimy. To przedstawienie się naszym wyborcom. W przypadku tak rozpoznawalnego polityka, jak Szymon Hołownia… Zaufanie Polaków jest do niego wysokie i powinien wystartować w wyborach.

Chociaż są badania, które nie pokazują sukcesu Szymona Hołowni.

- Nie mówię o sukcesie, ale o zaufaniu.

Mówił pan, że nie jest przesądzone, iż Szymon Hołownia odda prowadzenie partii kobietom czy mężczyznom. Mógłby pan to rozwinąć? Są kandydaci?

- Nasza partia to Polska 2050 Szymona Hołowni. Nazwisko lidera jest w nazwie. To naturalne.

Nie da się tego zmienić?

- Nie, że zmienić. Szymon stara się, żeby inne osoby budowały swoją pozycję w partii. Nie jest tak, że jest jeden lider i nikt.

Czyli będzie nowy lider przed wyborami prezydenckimi?

- To zależy od Szymona Hołowni. On zaprzeczył tym doniesieniom. Ma pełne nasze poparcie. I zdecyduje, czy zostanie liderem dalej, czy przekaże pałeczkę komuś innemu.

Minister rozwoju i technologii zapewnia, że na program mieszkaniowy 0% rząd przeznaczy 500 milionów. Co na to Polska 2050?

- Uważam, że nie uczymy się na swoich błędach, także na błędach poprzedników. Widzieliśmy kredyt 2 proc. - ceny mieszkań poszły w górę. W Polsce mamy nie tylko obywateli, których stać na kredyt. Jest masa Polaków, których nigdy nie będzie stać na kredyt. Im trzeba pomóc. Musimy mieć mieszkania komunalne, tanie, gdzie Polacy mogą mieszkać całe życie. Trzeba na to przeznaczyć pieniądze. Słyszał pan, żeby przy kredycie 2 proc. ktoś kupował mieszkanie w Olkuszu czy Miechowie? Nie. To poszło do dużych aglomeracji. Muszą powstawać mieszkania w małych miejscowościach, ludzie ich tam potrzebują. Kredyt 0% to zły pomysł. Trzeba się wycofać i powiedzieć, dlaczego.To kredyt Deweloper Plus.

Czyli Polska 2050 stoi przy swoim "nie" dla tego programu?

- Stoimy, bo mamy racjonalne wytłumaczenie, dajemy argumenty. Tak powinna wyglądać teraz polityka.

Minister Pełczyńska-Nałęcz dostanie rozgrzeszenie w spowiedzi powszechnej zapowiedzianej przez premiera Tuska?

- Pani minister pewnie wytłumaczy to premierowi i da sobie radę. To nie jest osoba, która nie radzi sobie z problemami. Dobrze, że jasno mówi, co myślimy. Zwłaszcza, jeżeli mamy niezbyt dobry pomysł, powinniśmy się wycofać. Tak powinna wyglądać polityka.

Tego zdania Polski 2050 nie podziela także koalicjant, czyli PSL.

- Zgadza się. Nie podziela tego PSL, nie wiem, dlaczego tak jest. PSL różnie to tłumaczy.

Jak?

- Proszę poczytać sobie.

Może pan przywoła...

- Trudno im jest się wycofać z tego pomysłu. Kredyt 0% to program Deweloper Plus, nie program dla Polaków.

Program Na Start wzmacnia popyt - wszyscy eksperci o tym mówią. Powinien podaż – to jasne. Dziś z popytem mamy jednak problem. Dawno mieszkania nie sprzedawały się tak słabo. Może to będzie odpowiedź?

- To normalne fluktuacje na rynku. Ile pan ma mieszkań w małych i średnich miejscowościach? Mało. Chcemy równomiernego rozwoju Polski. Ktoś z małej miejscowości musi teraz budować dom za swoje pieniądze, lub przenieść się do dużego miasta. Nie ma budownictwa społecznego. W Polsce jest około 100 Społecznych Inicjatyw Mieszkaniowych. Trzeba to rozwijać.

W Małopolsce SIM-y budują poza Krakowem.

- Bardzo dobrze. O to chodzi. Mieszkania są tańsze. Standard musi być dostosowany do możliwości osób tam mieszkających. Dopłacanie wąskiej grupie Polaków do kredytu to zły pomysł, ponieważ wzrosną ceny mieszkań. Osoby, których dziś nie stać na mieszkanie, tym bardziej nie będzie stać jutro.

W przyszłym tygodniu miną cztery miesiące od zaprzysiężenia Aleksandra Miszalskiego na prezydenta Krakowa. Jak zmieniło się miasto w pana oczach, czyli kandydata w tych wyborach?

- Samorządowca trudno ocenić po czterech miesiącach. Premier, rząd - tam jest łatwiej. Są ustawy, regulacje i widać pracę. Mieszkańcy potrzebują realnych zmian, a te jest trudno wprowadzić w cztery miesiące. Rok to jest czas na ocenę prezydenta Miszalskiego. Po budżecie zobaczymy, co jest zrobione, jaki jest sposób zarządzania; słyszymy też o audytach. Prezydent musi się zorientować, kogo zostawić, kogo przyjąć, w jakim kierunku miasto powinno pójść.

Za prezydenta Rafała Komarewicza krakowianom by się żyło lepiej?

- Prezydent Miszalski ma komfortową sytuację. Jest prezydentem, ma większość w Radzie Miasta. Będzie ofensywa zmian w Krakowie. Rząd jest rządem Donalda Tuska, minister finansów jest z Krakowa i przyjaźni się z prezydentem Miszalskim. Wszystko się składa. Musi mieć jednak więcej czasu, dajmy mu rok. W kwietniu, maju usiądziemy i racjonalnie ocenimy rządy prezydenta Miszalskiego.

W kampanii mówił pan, że w sprawie metra krakowianie oczekują konkretów. Usłyszał pan je?

- Cieszę się, że to jest w agendzie prezydenta. Dołączam się, żeby pomóc Krakowowi w budowie metra. Wystosowałem interpelację do premiera z prośbą o informację, jakie pieniądze zostaną przekazane na metro w Krakowie w 2025 roku i jaki jest plan na kolejne lata. Plan jest wspaniały, ale trzeba go zrealizować. W zależności od prezentacji były tam kwoty 13,5 miliarda, 15 miliardów. To wielkie pieniądze. Bez inżynierii finansowej i pomocy państwa metra nie wybudujemy. Bierzemy się do roboty. Niedługo będzie odpowiedź na interpelację. Dowiemy się, jak to wygląda ze strony rządu. Dobrze, że to jest pokazane. Wolałbym jednak, żeby była pokazana strona finansowa. Były obietnice, że razem to robimy i świetnie. Teraz wiceprezydent Mazur musi  powiedzieć, w konkretach, skąd weźmie na to pieniądze.