Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Rafałem Bochenkiem.

 

Rząd zaprezentował plan wychodzenia z obostrzeń do końca maja. Dzieje się to przy wyraźnie opadającej trzeciej fali, ale przy ponad 630 zgonach. Jak pan ocenia tę mapę drogową zaprezentowaną przez premiera?

- Ja oceniam pozytywnie. To dobry zwiastun i perspektywa dla milionów ludzi. Oni czekali na zew wolności w gospodarce. Od wielu miesięcy branża fitness, turystyka i wiele innych branż były uderzone przez pandemię. Jest upadek wielu firm. W Małopolsce one prężnie działają i tworzą wiele miejsc pracy. Z perspektywy Małopolski to świetna decyzja, że jest kalendarz wychodzenia z lockdownu. Niektóre branże były zamknięte od jesieni.

 

O tym mówili przedsiębiorcy, że najważniejsza jest mapa drogowa. To jest. Jest jednak sens powrotu do nauki stacjonarnej 31 maja, na kilka tygodni?

- Pewnie można się zastanawiać. Pewnie w radzie medycznej były też tu różne głosy. Taka jest decyzja. To próba sprawdzenia, jak nauka stacjonarna się przełoży na zachorowalność. Jest nieco inna sytuacja społeczna. Coraz więcej ludzi jest zaszczepionych. Część ludzi przeszła chorobę i ma odporność. Może to być próba, jak to będzie działało. To przygotowanie do nowego roku szkolnego. To dobry ruch. On nas przygotuje na potencjalne ryzyko kolejnej fali. Ja mam nadzieję, że nie będzie IV fali. Nie po to się szczepimy. Jednak dzisiejsze działania stopniowe mają temu służyć. Ja się ciesze, że jest ta mapa drogowa. Przedsiębiorcom zależało na posiadaniu perspektywy. Nie jest tak, że dzisiaj otwieramy daną branżę i z dnia na dzień można to zrobić. Musi być czas na przygotowanie się, zmobilizowanie pracowników, zatowarowanie.

 

Warto ryzykować z powrotem uczniów do nauki w trybie stacjonarnym na kilka tygodni? Te ostatnie tygodnie to wzmacnianie więzi społecznych. To końcówka roku. Jeśli popełnimy błąd, będzie potem społeczne zrozumienie dla kolejnego lockdownu?

- Ja bym tego nie traktował jako ryzyko, ale jako próbę. Zobaczymy, jak to będzie teraz przy zaszczepionych milionach obywateli. Zbiorowa odporność powinna wzrastać. Myślę, że to jest pilotaż, jak poziom zachorowalności się rozejdzie w społeczeństwie, mimo uruchomienia szkół. Premier i minister podkreślali, że w każdym momencie jest możliwość powrotu do czasowych obostrzeń.

 

Co zrobić z osobami, które nie chcą się szczepić? Ostatnie badania pokazują, że 30% raczej nie zechce się szczepić.

- Ja do tego podchodzę zdroworozsądkowo. Każdy ma prawo do osobistej decyzji. Każdy myśli samodzielnie, rozważa argumenty. W tym momencie szczepienie to jedyny racjonalny program, który uniemożliwi rozprzestrzenianie się wirusa. Może będzie jakieś lekarstwo wkrótce. Są takie doniesienia, ale na teraz go nie ma. Jedynym sposobem jest szczepienie. Od lat ludzie się szczepią na różne choroby. W większości to działa. Nie twierdzę, że te szczepionki są idealne, ale przy skali szczepienia te sytuacje niepożądane są marginalne.

 

Jest pan zadowolony z porozumienia z Lewicą ws. Funduszu Odbudowy? Sam miał pan wątpliwości związane z uwspólnotowieniem długów UE.

- Miałem wątpliwości. To ważna sprawa do dyskusji. Szczegółowo musi być ustalone, jak to będzie działało w UE. Jest tu zagrożenie. Uwspólnotowienie długu ma polegać na tym, że Polska będzie ręczyła za długi innych rajów UE. Zgoda na to jest warunkiem korzystania z Funduszu Odbudowy. To gigantyczne środki. Ponad 770 miliardów złotych dla naszego kraju. Tych pieniędzy potrzebujemy. Nie możemy z nich zrezygnować. Tu jest ważenie interesów. Czy Polskę stać na rezygnację z tych pieniędzy? Nie. To może być wielki impuls do rozwoju naszej gospodarki. Tym zasadom poręczania długu innych państw musimy się przyjrzeć. Lewica to poparła. To pozytywne zjawisko w polityce. Nie rozumiem zacietrzewienia po stronie PO, która dla zasady jest po drugiej stronie barykady i sprzeciwia się każdej decyzji PiS. Pewnie jakby PiS był przeciwko, PO by była za. Nie chodzi tu o politykę, ale o interes narodowy. Każdy polityk powinien się tym kierować. Te pieniądze są potrzebne polskiej gospodarce i obywatelom. Oni będą z tego korzystać. Bez tych pieniędzy inwestycji nie będzie. Dzisiaj mamy polityków PO… Jest pan Marek Sowa, który jeździ i opowiada, że są potrzeby w gminach. Apeluję do pana Sowy, żeby przekonał sam siebie i kolegów do głosowania za Funduszem Odbudowy.

 

Koalicja Obywatelska jest teraz w trudnej sytuacji po tym, jak Lewica poparła Fundusz Odbudowy. Sześć postulatów Lewicy zostanie zrealizowanych w 100%? 75 tysięcy mieszkań zostanie wybudowanych pod wynajem?

- Platforma na własne życzenie znalazła się w takiej sytuacji. Mają niezrozumiałą politykę bez kierunków. To powoduje zagubienie w sferze publicznej.

 

Co z tymi mieszkaniami?

- Zakładam, że postulaty Lewicy zostaną uwzględnione. Polityka mieszkaniowa zawsze była istotnym filarem programu PiS. W wielu miejscach mieszkania są budowane z rządowego programu. Pewnie on mógłby iść szybciej i sprawniej, ale on jednak działa w wielu miejscach. Każdy, kto budował dom, wie, że proces inwestycyjny jest skomplikowany. Sam proces dokumentacyjny, przygotowawczy też trwa. Niestety, ale ten program ma pewne opóźnienie. Jest jednak realizowany. Budownictwo socjalne to ważny element naszego programu.

 

Jak pan przyjął oświadczenie szefa NIK, który połączył przeszukanie w domu syna z raportem dotyczącym wyborów korespondencyjnych?

- Nie chcę się odnosić. Nie znam szczegółów tych spraw. Dla mnie to niezależne tematy. Postępowanie, o którym wspomina prezes NIK, trwa od jakiegoś czasu. NIK prowadzi też postępowanie ws. wyborów korespondencyjnych. Wierzę, że organy państwa działały zgodnie z prawem. Pewnie tak się okaże.