Zapis rozmowy Jacka Bańki z dr. Radosławem Marzęckim, politologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego.
Myśli pan, że młodzi kupili Bronisława Komorowskiego u Kuby Wojewódzkiego?
- To się okaże. Cena jest pewnie duża. W I turze prezydenta poparło mniej młodych wyborców niż Andrzeja Dudę, nie mówiąc o Pawle Kukizie. Obecność w takim programie prezydenta i kandydata jest spowodowana szerszym zjawiskiem. Formalne autorytety, którymi kiedyś byli politycy, utraciły swój status. Przejęli go celebryci. Politycy chcąc pozostać na świeczniku, muszą w tę rolę celebryty wejść. Są w mniejszym stopniu politykami. Jednak dzięki takiemu programowi zyskuje się widoczność w grupie młodych ludzi, dla których polityka to nie jest rzecz powszednia. Oni też rzadziej głosują.
Telewizyjny gwiazdor w modnych trampkach, który świetnie zarabia, to jest głos młodych?
- W dużej mierze. To też jest głos kreujący młodych. Dzisiaj młodzi są zdepolityzowani. Polityka nie zajmuje najważniejszego miejsca w ich życiu. Oni o niej nie rozmawiają. Jeśli polityka ma do nich dotrzeć, to pewni kandydaci muszą się wypozycjonować jako fajni i popularni. Taki kanał komunikacyjny jest skuteczny.
Skoro mówimy o elektoracie Kukiza i młodych ludziach, którzy są antysystemowi, to telewizyjny gwiazdor jest częścią tego systemu celebrycko-medialnego.
- Oczywiście, ale nie demonizujmy młodych. Musimy patrzeć na motywację ich głosowania. To różne motywacje, ale bazujące na rozczarowaniu tym, co system nam daje. On ogranicza szansę. Jak popatrzymy na wyborców Kukiza, są to ludzie dobrze wykształceni. W tej grupie świadomość rozczarowania jest większa. To grupa oczekująca także rozrywki. Wśród rzeszy widzów programu są wyborcy wszystkich kandydatów.
Mówił pan kiedyś, że młodzi to płynny elektorat. Byli już z PO, Palikotem, Korwinem. Dzisiaj są obok Kukiza?
- Tak. Kukizowi udało się najsilniej z tych podmiotów zmobilizować młodych. To ponad 40% wyborców w grupie wiekowej 18-29 lat. Jak duża jest ta grupa? Na Kukiza zagłosowało ponad 3 miliony wyborców. Z tego 42% to ludzie w wieku 18-29 lat. To prawie 1 300 000 młodych. Pytanie skąd oni się wzięli? To ludzie włączeni do systemu wyborczego. Czy dwóm kandydatom w drugiej turze uda się zmobilizować ich do pójścia do urn?
Komu jest bliżej do elektoratu Kukiza?
- Teoria mówi, że Dudzie. W badaniach prowadzonych przed I turą okazało się, że 83% wyborców Kukiza odrzucało wtedy głosowanie na Komorowskiego. Tylko 68% odrzucało Dudę. Elektorat negatywny Komorowskiego w elektoracie Kukiza jest dużo wyższy. Do tego jest dyskurs, który rozpoczął Kukiz. On nie opowiada się po jednej ze stron, ale zdecydowanie krytykuje prezydenta.
Kto jest dla młodego bardziej obciachowy? Duda czy Komorowski?
- Generalnie politycy są obciachowi. Jedną z barier, które utrudniają kreowanie cennych relacji między partiami a młodymi, jest aspekt wizerunkowy. Politycy mają zły wizerunek wśród młodych. Każdy z kandydatów ma swoich wyborców. Dla wyborców Dudy obciachowy będzie Komorowski i na odwrót. Młodzi wyborcy PiS i Dudy to jest zwykle ten sam odsetek w grupie młodzieżowej: 20-30%. Przypadek Komorowskiego i PO jest trudniejszy. Jak oni chcą zmobilizować tę grupę, to mają dużo pracy. Rozczarowanie jest silnie widoczne. W 2011 roku to było 40%. Teraz to 15% młodych.
Nie demonizujemy młodych i ich roli? Młodzi mają zdecydować o wyniku wyborów?
- Młodzi nie zdecydują. Młodzi są grupą trudną do mobilizacji. Wśród nich jest zawsze niska frekwencja. Grupa jest duża, ale sukces osiąga ten, kto wyciągnie tych ludzi z domu. Udało się to Kukizowi. Pytanie czy uda się to Dudzie czy Komorowskiemu?
Który z kandydatów przedstawił najlepszą ofertę dla młodych?
- W kampanii temat młodych jest nieobecny. Pojawiał się sytuacyjnie. Pojawia się spot prezydenta adresowany do młodych a potem jest zgrzyt na spotkaniu. Widać, że polityka jest wydmuszką. Robimy spoty, ale tam nie ma merytorycznego wsadu. Z drugiej strony jest Andrzej Duda, który dobrze diagnozuje, bo ze strony opozycji łatwo jest to robić. On jednak tylko diagnozuje. Nie mówi, jak to zrobić.
Prezydent zaproponował zmiany w systemie zatrudniania młodych.
- Tak, ale jest problem z wiarygodnością. To echo ruchów innych kandydatów i publicystów. Jeśli zostało wywołane i po wyborach to będzie zrealizowane to młodzi skorzystają.