Kraków ma wyjątkowo niski budżet obywatelski, o wiele mniejsze miasta mają wyższy - mówił posłanka w Radiu Kraków. Jej zdaniem taki budżet pozwala na wciągnięcie mieszkańców do współdecydowania o tym co dzieje się w ich mieście, dzielnicy czy osiedlu.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z europosłanką PO, Różą Thun.
Takiego halnego na Podhalu nie było od pół wieku. Pani zakopiański dom nie ucierpiał?
- Troszeczkę, ale na szczęście nieznacznie. Szyba została wypchnięta, tam są takie podniesione miejsca w dachu, żeby siano wkładać. U nas to jest oszklone i wypchnięta została szyba. Jedno drzewo się obaliło, ale nie na dom. Bardziej ucierpiały domy na otwartej przestrzeni.
Szacowanie szkód potrwa kilka dni. Potrzebna będzie pomoc w postaci funduszy na usuwanie skutków klęsk żywiołowych. Pani się jakoś włączy w pomoc?
- Zobaczymy jaka będzie potrzeba. Jak będę przydatna to porozmawiam z urzędnikami czy mogę coś zrobić.
Startuje pani w wyborach wewnętrznych PO, które wyłonią kandydata PO na prezydenta Krakowa?
- Ciągle uważam, że kobieta powinna przejąć stery w Krakowie. Jestem skoncentrowana na pracy w Parlamencie Europejskim, przed nami wielkie wyzwania. Chcę zakończyć wiele projektów i chcę to robić w kolejnej kadencji.
Co z tymi mocnymi nazwiskami Platformy? Nie jest tak, że walka z Jackiem Majchrowskim jest z góry skazana na porażkę?
- Zobaczymy kto będzie wystawiony i jak będą wyglądały wybory wewnętrzne. Jak się słucha rozmów z Grzegorzem Lipcem to on ma pomysły na Kraków, liczę na ciekawe wybory wewnętrzne.
Tymczasem krytykuje pani prezydenta Majchrowskiego między innymi za budżet obywatelski. Prezydent mówi, że idea wspólnego dzielenia pieniędzy powinna się odbywać na poziomie dzielnic, bo po to one zostały stworzone. Może to niesłuszne oskarżenia?
- Faktycznie mamy 18 dzielnic, ale one mają skromny budżet. On jest opisany. Pokazała się szansa, żeby bardziej zaangażować obywateli we współdecydowanie o potrzebach. Jesteśmy na samym końcu w Polsce jeśli chodzi o ten budżet. On rozbudził w wielu miastach dyskusje, obywatele dzielili się uwagami i zaangażowali się w rozwój miasta. To cenne, gdy tkanka obywatelska jest aktywna. Wtedy ludzie dbają o miasto. Ja miałabym taki pomysł, żeby ten budżet podnosić maksymalnie, prezydent myśli inaczej. Idziemy w sprzecznych kierunkach.
Może jednak dzielnice? Jak sobie wyobrazić dzielenie 3 milionów przez 750 tysięcy mieszkańców. Trudno sobie wyobrazić taką debatę.
- Mamy bardzo niski budżet partycypacyjny. Inne miasta mają wyższy budżet. Jak słyszę o projektach w Starachowicach, zaangażowaniu obywateli to serce roście. W Krakowie lepiej wykorzystać to co zostało zdecydowane i zrobić debaty. Późno podjęta została też podjęta decyzja o tych kilku milionach. Teraz trzeba z tego zrobić co się da, ale tendencja powinna być taka, żeby obywatele byli angażowani w decydowanie. To jest ten budżet i dobre nim zarządzanie. Trzeba słuchać i mobilizować obywateli.
Przedstawiciele dzielnicy I alarmują, że krakowski Rynek zmienił się w enklawę kiczu .Zgodzi się z tym pani?
- To może za mocne stwierdzenie, ale Rynek mógłby być lepiej zorganizowany. Targi mają różne strony. To co się tam próbuje, mówię o produktach żywnościowych, jest dobre. W ogóle Małopolska ma dobrą lokalną żywność. Wiele z tych produktów jest na Rynku. Z drugiej strony pamiątki nie zrobione w Małopolsce, które są tam sprzedawane, nie są charakterystyczne. To kolosalna szansa na promocję regionu. To powinna być sztuka regionalna. Mamy przecież co pokazać.
Zgodzi się pani z przedstawicielami dzielnicy, że o tym co się dzieje na Rynku powinny decydować przetargi?
- Jest ten pomysł z przetargami, ale nie wiem czy on nie jest ryzykowny. Kongregacja kupiecka jest temu też przeciwna. Tam jest wiele przedsiębiorstw ważnych dla Krakowa. Może trzeba z nimi lepiej ustalić warunki? Może trzeba także współpracować z tymi, którzy wynajmują stoiska? Wszystkie targi na świecie wyglądają podobnie. Rozmawiałam ostatnio z burmistrzem Strasbourga, ponoć tam się zaczęły takie targi, i widziałam tam wiele chińszczyzny. Poskarżyłam się na to i oni to zmienili. Teraz są kontrole. W tym roku to widziałam. Nas też na to stać. Mamy piękne produkty. Sama kupiłam piękną ceramikę góralską. Za dużo jest jednak kiczowatych pamiątek.
Dzisiejsza Rzeczpospolita przynosi zestawienie naszych europosłów. Nie ma pani ani wśród prymusów, ani wśród maruderów. Gdzie zatem pani jest?
- Ja jestem dwukrotnie nagrodzona za najlepszą pracę w dziedzinie jednolitego rynku. Nie wstydzę się niczego. Nie wiem jak były robione te oceny, możliwości jest wiele. Mnie interesuje praca, która odbija się w realny sposób na życiu mieszkańców Europy.
Nawet jeśli ta praca pozostaje anonimowa?
- Ona nie bardzo jest anonimowa. Odczuwamy to, że roaming spada. Patrzyłam ostatnio na te tabelki i jak porównam ceny z 2009 roku do 2014, co już jest przegłosowane, to jest konkretne osiągnięcie. Na przykład transfer jest wiele tańszy, smsy także spadną.
W porannej audycji prasę przeglądał Wojciech Żurawski, dziennikarz agencji Reuters: