Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

PZL P.24

W tym nowym, wrześniowym, cyklu chciałbym przypomnieć - w czasie kilkunastu najbliższych spotkań - historię legendarnych konstrukcji stanowiących wyposażenie wojska polskiego, we wrześniu 1939. Zdaję sobie sprawę, że słowa "legendarny" w kilku przypadkach użyłem nieco na wyrost, ale mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone ze względu na intencje, jakie mną kierowały... Dziś przed nami ostatni myśliwiec z rodziny "puławszczaków", czyli samolotów ze skrzydłem Puławskiego. Po PZL P.7 i PZL P.11 - czas na PZL P.24.

PZL P.24 w Atenach. Fot. NAC

Patrząc na losy ostatniego polskiego samolotu produkowanego seryjnie przed wybuchem wojny, trzeba sobie postawić pytanie - jak to się stało, że nasz najnowocześniejszy myśliwiec, bronił nieba Grecji, Rumunii, latał w barwach bułgarskich i tureckich, a w kraju pozostały zaledwie dwie (słownie DWIE) sztuki tego samolotu? Ktoś powie sabotaż, działanie na szkodę państwa? Nic bardziej mylnego...   

Otóż to prawda, PZL P.24 był najnowocześniejszym polskim myśliwcem, ale to nie znaczy że nowoczesnym w ogóle. Była to w istocie modyfikacja samolotu P.11, o którym już wiadomo było, że nie ma przyszłości. Koncepcja Puławskiego, rewolucyjna na początku lat 30, już pięć lat później - jak to się mówi: "doszła do ściany" - jeśli chodzi o możliwości modyfikacji. Była po prostu przestarzała. Jeszcze w 1934 r. Bolesław Orliński ustanowił na jednym z prototypów PZL P.24 rekord prędkości dla samolotów myśliwskich z silnikiem gwiazdowym - 414 km/h. We wrześniu 1939 Messerschmitty serii E były już o 150 km/h szybsze....    

W tej sytuacji sensowną wydawała się decyzja, aby PZL P.24 zaoferować jako produkt eksportowy - taką "jedenastkę po liftingu", a uzyskane pieniądze przeznaczyć na opracowanie dla polskiego lotnictwa naprawdę nowoczesnego samolotu. Tą konstrukcją miał być P.50 "Jastrząb". Niestety, plany swoje - a życie swoje. Kiedy wybuchła wojna wszystkie PZL P.24 były już za granicą, a "Jastrząb" pozostał na etapie latającego prototypu. W efekcie nie mieliśmy ani jednego, ani drugiego samolotu. Kiedy polski sztab generalny zorientował sie co się dzieje i zamówł 70 PZL P.24 dla polskich dywizjonów - był już za późno. Dostawy mogłyby rozpocząć się w listopadzie 1939.

PZL P.24 był jednomiejscowym, jednosilnikowym, myśliwcem o konstrukcji metalowej w układzie górnopłata z typowym dla swojej serii "skrzydłem Puławskiego". Pierwszy prototyp oblatano w maju 1933, a ostatnie samoloty dla Bułgarii dostarczano jeszcze w lipcu 1939 roku. Od swojego poprzednika różnił go mocniejszy silnik, zakryta kabina pilota i silniejsze uzbrojenie składające się z 4 karabinów maszynowych lub dwóch kaemów i dwóch działek firmy Oerlikon. Prędkość, w zależności od wersji, wahała się w granicach od 415 do 430 kilometrów na godzinę. Łącznie wyprodukowano, według różnych źródeł, od 150 do 190 sztuk tego samolotu. Z wyjątkiem dwóch - wszystkie trafiły za granicę. Najintensywniej używano ich w Grecji gdzie 25 tamtejszych P.24 zestrzeliło 40 włoskich i niemieckich samolotów.

P.24 w tureckich barwach. By Vtgbart - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=31905874

Pewną znamienną osobliwością jest fakt, że niemieccy piloci byli we wrześniu przekonani że zamiast z PZL P-11 walczą z P.24. W ich meldunkach po walce, niemal każde zetrzelenie zgłaszane było jako zestrzelenie P.24. Oba samoloty miały przecież niemal identyczną sylwetkę. A oni sądzili, że P.11 został już dawno wycofany z polskich dywizjonów. Gdyby wiedzieli, że nie było tam ani jednego P.24, za to jeszcze całkiem sporo P.7...

Tematy:
Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię