Czy to przewrót w polskim modelu rodziny?

Zdecydowanie tak, bo Polska też bardzo długo obstawała przy katolickich wartościach. Katolickie wartości mówią tylko o heteronormatywnych związkach. Na pewno jest to szokujące dla osób, które identyfikują się z takimi poglądami, a wiemy - chociażby po wynikach wyborów, że tych ludzi jest sporo.

Czy polskie społeczeństwo jest na to gotowe? Czy te zmiany nie napotkają jakiegoś większego oporu społecznego? Ludzie nie wyjdą na ulice?

Każda zmiana społeczna powoduje wyjście na ulice. Tak było kiedy kobiety walczyły o swoje prawa. Warto pamiętać, że mówimy zawsze o ludziach, a czasami przy tym definiowaniu, że jestem hetero, homo czy jestem osobą niebinarną - polityka lgbt zapomina, że mówimy o ludziach, którzy się kochają i chcą darzyć miłością, a przecież wszyscy chcemy być kochani i szanowani.

Czy z pani perspektywy te osoby rzeczywiście miały z tego powodu poważne problemy na tle psychicznym?

Może nie były to problemy na tle psychicznym z powodu braku możliwości zawarcia związku partnerskiego jako sensu stricte. Ten zapis mówi: mam prawo kochać, nieważne czy kocham chłopaka czy dziewczynę. To daje bardzo szerokie perspektywy patrzenia na siebie w lepszym świetle. Osoby, które są w homoseksualnych - często najpierw były w związkach heteroseksualnych. Mają z tych związków dzieci i często te dzieci poznają partnerów, którzy są ich wujkami, ciociami. W przypadku gdy coś się wydarzy to dziecko będzie mogło mieć prawną opiekę ze strony tego drugiego partnera. Teraz to było niemożliwe. Dziecko trafiało na przykład do wujka, którego ostatni raz widziało podczas chrztu.



Jak to będzie wyglądało? Jest wiele przypadków, w których te osoby były w związkach heteroseksualnych, wychowywały w nich dzieci, a później wchodziły w związek partnerski z osobą tej samej płci. Analizując tę ustawę – jakie prawa zyska partner takiej osoby?

To pole genetyczne robi się mniej ważne od pola realnego kontaktu, czyli też bezpiecznego kontaktu dlatego dziecka. Nikt nie odbiera dzięki temu roli bycia ojcem czy matką i wspierania tego dziecka w pełni. Na przykład gdy leży w szpitalu, a mama musiała gdzieś wyjechać i ma wujka czy ciocię, którzy się nim zajmują od dawna. Po prostu są to bliscy ludzie. To szeroka perspektywa też na bezpieczne relacje.

Jak to się sprawdza w innych krajach Europy Zachodniej?

Te modele funkcjonują dobrze, wiemy też, że te osoby mają mniej problemów na tle psychicznym pod kątem samoakceptacji, myślenia o tym czy są osobami wartościowymi, zdolnymi do kochania. Jedną z podstaw naszego myślenia o sobie z perspektywy kim jestem - jest to, co ja muszę zrobić by być kochanym, jak mogę uzyskać miłość. Dzięki tym związkom partnerskim takie osoby mogą wyzbyć się przekonania, że są niewarte miłości, że robią coś źle, czyli zasadniczo mogą być bardziej wartościowymi, spełnionymi ludźmi. Mniej myślącymi źle o sobie. Myślę, że ta ustawa ma w sobie więcej dobrego niż złego, bo tak naprawdę - wbrew pozorom - w związkach heteroseksualnych jest więcej przemocy, czy problemów niż w związkach homoseksualnych.



Ministra do spraw równości - Katarzyna Kotula mówiła o tym, że ustawa o związkach partnerskich to jest tak naprawdę naturalny krok, bo w Polsce wzrasta liczba związków nieformalnych. W 2011 roku było to 300 tysięcy, w 2021 roku już 500 tysięcy. Czy to tradycyjne heteroseksualne małżeństwo zawierane przed ołtarzem odchodzi do lamusa?

Zauważmy, że w ogóle liczba małżeństw zawieranych przed ołtarzem spada, ludzie nie chcą chodzić do kościoła, bo kościół jest hipokrytyczny. Mówi: nie rób krzywdy, ale kiedy sam robi krzywdę, to zamiata to pod dywan, więc ludzie nie chcą czegoś takiego wplatać w swoje życie, czy w życie swoich dzieci. Odejście od kościoła to jest zupełnie osobna rzecz, ale patrząc na status związków cywilnych, to bardzo często ludzie je już zawierają. Znam też wiele par, które po prostu chodzą do notariuszy, załatwiają miliony papierów żeby wszystko mieć poświadczone notarialnie. Ale w momencie wypadku trzeba się zastanawiać czy mamy wszystkie papiery od notariusza w portfelu gdy chcemy zobaczyć czy nasz partner czy partnerka żyje. To też rodzi problemy, więc zawarcie związków partnerskich rozwiąże ogrom problemów pod kątem opieki, wsparcia, żeby to było płynniejsze i łatwiejsze, a jak wiemy wsparcie i biurokracja w Polsce im płynniejsza, tym lepsza.

A może jeżeli zawrzemy związek partnerski, to również łatwiej go potem rozwiązać?

Rozwiązanie związku nie jest żadnym problemem. Zauważmy, że sama rozprawa o rozwód to jest jedno spotkanie. Ludzie najwięcej biją się o majątek, więc tutaj też są już dwie rozprawy - osobno się rozwodzimy, osobno walczymy o pieniądze. Wydaje mi się, że w przypadku związków partnerskich będzie dokładnie tak samo. Aczkolwiek warto zauważyć, że kiedyś był taki trend: pary homoseksualne zawierały krótkie, szybkie związki. Przeżywały w wieku dorosłym to, co inni przeżywali jako nastolatkowie: wielka miłość i wielki koniec. Dzisiaj przez to, że oni już mogą jako nastolatkowie być tą parą, już nie są wyszydzani, nie mają zakładanego na głowę kubła na śmieci w szkole, nie są wyśmiewani za to, że są homoseksualni, bo jest to normalne już dla młodzieży - tak samo jak z kolorem skóry - dzięki temu oni się szybciej nauczą wchodzić w takie relacje, które będą trwałe.

Czyli te relacje będą trwalsze, bardziej komfortowe dla tych ludzi?

Myślę, że będą tak samo trwałe jak związki heteroseksualne, z tym, że w związkach homoseksualnych ta dynamika jest zupełnie inna. Nie ma tych sekretów, które są wprowadzane jako norma dla związku heteroseksualnego, że mężczyzna może coś chować przed kobietą, a kobieta przed mężczyzną - to jest babskie, a to jest męskie. Tam nie ma wyszydzania, cichych podtekstów, że są lepsi i gorsi, więc przez to jest w tych związkach większe mówienie o swoich potrzebach.

Jest mniej przemocy? Są na to badania?

Nie wiem czy są badania na temat przemocy w związkach homoseksualnych, ale ze związków, które ja obserwuję czy z perspektywy terapeuty, czy z perspektywy przyjaciółki, to ja przemocy szczególnie nie dostrzegam, aczkolwiek muszę powiedzieć, że dzisiaj praktycznie w ogóle dostrzegam mniej przemocy w relacjach. Bardziej jest to właśnie przemoc w formie gaslightingu, słownych mikroagresji, niż takiej przemocy, która była kiedyś.

Czyli mówiąc krótko: większa równość.

Tak, większa równość i też wbrew pozorom, co by tego nikt źle nie odebrał - wiara jest cudowną sprawą i sama wiara w to, że mamy być jak najlepszymi ludźmi, najbardziej etycznymi jest wspaniała, z tym że odejście od kościoła daje ludziom mniejsze poczucie, że muszą być bardziej jak Bóg - bardziej zarządzający, albo muszą być bardziej jak Maryja, czyli uległa, spolegliwa. Ten kult tego kim jesteśmy jako mężczyzna i kobieta się zmienia, bo mamy do tego prawo, że możemy być równi. Dzisiaj to widać świetnie po ruchu ojców. Kiedyś było, że winną za wszystko jest matka, bo dzieci wychowywała tylko matka. Dzisiaj współwinni za wychowanie, współodpowiedzialni są rodzice, bo obydwoje biorą w tym udział.