Gościem Jacka Bańki był profesor Edward Nęcka z Uniwersytetu SWPS w Krakowie, dziekan Wydziału Psychologii.
Do 28 lipca trwają konsultacje projektu ustawy o zawodzie psychologa. Jeśli nawet za hasłem „psycholog w każdej szkole” stały dobre intencje, to nad skutkami trudno dzisiaj zapanować. Mówię o osobach po kursach, które same siebie nazywają psychologami.
Tak jest dlatego, że zawód psychologa nie jest chroniony. Ta ustawa ma na celu wprowadzenie ochrony zawodu, tak żeby mogły go wykonywać osoby wykwalifikowane, po odpowiednich studiach i po odpowiedniej praktyce zawodowej.
Psycholog po kursie, psycholog z przymiotnikiem. Tak się obchodzi wymagania
Każdego roku przy rekrutacji widzimy rekordowe zainteresowanie studiami psychologicznymi na Uniwersytecie Jagiellońskim, kierunek psychologii jest na dwóch wydziałach.
Tak, ale tam jest bardzo mała liczba miejsc, w związku z tym mnóstwo chętnych szuka w innych uczelniach i bardzo często są to uczelnie, które nie spełniają warunków wymaganej jakości. W większości są to studia pierwszego stopnia licencjackie, także studia z psychologii - jak mówimy - „z przymiotnikiem”, a więc psychologia w biznesie, psychologia w rehabilitacji i tak dalej, a nie psychologia po prostu. To wynika z programu nauczania, z kadry tam nauczającej. Ustawa ma to uregulować, mówi ona wyraźnie, że psycholog to jest osoba która ukończyła albo pięcioletnie jednolite studia magisterskie z psychologii albo w systemie 3 plus 2, czyli 3 letnie pierwszego stopnia i dwuletnie drugiego stopnia, ale jedne i drugie z psychologii.
Psycholog z przymiotnikiem jest gorszym psychologiem niż psycholog po pięcioletnich jednolitych studiach?
Mnie chodzi o przymiotnik w dyplomie, w nazwie studiów. Oczywiście specjalizować się można w trakcie studiów, przymiotniki są jak najbardziej uzasadnione na poziomie specjalizacji zawodowej, ale chodzi mi o studia podstawowe, które jeżeli są z przymiotnikiem, to zazwyczaj oznacza, że nie ma wystarczającej ilości godzin w programie studiów z psychologii, więc wypełnia się zajęciami z innych dziedzin. W ten sposób się obchodzi wymagania.
Ostatnio tygodnik Polityka pisał o o kursach z psychologii, które cieszą się zainteresowaniem. Jakiego psychologa po takim kursie otrzymujemy?
To już jest horror, bo jak można po kursie zostać psychologiem? To tak, jakby ktoś po kursie chciał zostać lekarzem. To jest niewyobrażalne. Kursy są dla wszystkich, którzy chcą sobie poszerzyć wiedzę, horyzonty, nauczyć się czegoś nowego, nawet o sobie, ale to nie jest przygotowanie do zawodu.
Ilu psychologów przymiotnikowych albo psychologów po kursach weszło na rynek?
Takich statystyk nie znam, nie wiem czy ktoś w ogóle je prowadzi. W tej chwili w psychologię w Polsce studiuje 56 tys. osób. To jest nieporównane z morzem potrzeb, więc myślę, że skala problemu jest bardzo duża. Tym bardziej że oprócz wykształcenia - ustawa wyraźnie to mówi - psycholog praktykujący w zawodzie, profesjonalista musi też mieć praktykę zawodową, wykonywaną pod kierunkiem opiekuna, czasami się używa słowa superwizor w przypadku psychoterapii, czyli kogoś bardziej doświadczonego, kto kieruje rozwojem zawodowym adepta psychologii.
Analogicznie do medycyny?
Tak.
Psycholog z przymiotnikiem albo psycholog po kursie może wyrządzić więcej szkód?
Oczywiście. Psycholog ma do czynienia z bardzo delikatną materią – z ludzkimi emocjami, z procesami umysłowymi, które są źródłem problemów, cierpienia; ma do czynienia z relacjami międzyludzkimi, z rozwijającymi się młodymi osobami, które potrzebują wsparcia lub pomocy; z cierpiącymi na przeróżne zaburzenia zachowania czy zaburzenia emocjonalne. Można wyrządzić bardzo wiele szkody. Brak regulacji sprawia, że każdy może się właściwie dzisiaj nazwać psychologiem, nawet bez studiów. Wydaje mi się, że gdyby ktoś wywiesił tabliczkę czy ogłosił w internecie, że jest psychologiem, to właściwie niczym nie ryzykuje. To jest bardzo zła sytuacja.
W projekcie ustawy jest zapis o wysokich standardach wykonywanego zawodu. Co to są wysokie standardy? Jak je zmierzyć, jakie ocenić?
Po pierwsze to są standardy etyczne, znowu w analogii do medycyny - po pierwsze nie szkodzić.
Już w tej chwili są kodeksy etyczne, na przykład przyjęte przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne i towarzystwa psychoterapeutyczne, które certyfikują terapeutów. W tej ustawie mówi się o kodeksie etycznym, który ma być uchwalony przez Krajowy Zjazd Psychologów po wejściu w życie ustawy. Można przypuszczać, że on będzie wzorowany na istniejących kodeksach etyki zawodowej - na przykład PTP (Polskiego Towarzystwa Psychologicznego). Chodzi o to, żeby pomagać, a nie szkodzić, żeby działać na rzecz klienta, a nie instytucji, która go zatrudnia. To jest problem psychologów zatrudnionych w wojsku, w szkole, w więziennictwie i tak dalej. Kwestie etyczne dotyczą też spraw ściśle zawodowych, na przykład używania czy nadużywania metod, które nie są wystarczająco sprawdzone, obiektywne, wystandaryzowane. Poza tym, że jest nieprofesjonalnie, jest też nieetycznie.
Nie każdy psycholog jest psychoterapeutą.
Powiedział pan, że tak każdy się może nazwać psychologiem i zawiesić sobie taką tabliczkę na drzwiach. Jakie działanie jest usługą psychologiczną?
Usługą psychologiczną jest diagnoza psychologiczna, wydawanie opinii i orzeczeń, pomaganie ludziom, czyli interwencje psychologiczne - począwszy od zabiegów typu treningowego, usprawnianie funkcjonowania społecznego, treningi umiejętności społecznych, treningi poznawcze, treningi pamięci aż do psychoterapii. Psychoterapia to jest osobny zawód, osobno certyfikowany. Ktoś, kto chciałby być psychoterapeutą, to po studiach psychologicznych musi dodatkowo się certyfikować pod kierunkiem doświadczonego terapeuty. Ustawa zauważa wyraźnie, że psychoterapeutą nie musi być psycholog, może być nim na przykład lekarz psychiatra.
Ustawa mówi też o regionalnej liście psychologów. Upraszczając, czy jeśli na tej liście znajdzie się specjalista, to znaczy, że jest psychologiem, a jeśli kogoś nie ma na liście, to psychologiem nie jest?
W założeniu tak to ma działać. Mamy się wpisywać na tę listę na podstawie dokumentacji, wykształcenia. Ci, którzy będą kończyć studia, będą jeszcze musieli dodatkowo przejść proces nadzoru czy opieki. To wymaga uiszczenia drobnej opłaty i potem jest się na liście, ma się prawo wykonywać zawód i ma się prawo nazywać siebie psychologiem.
Specjaliści spoza Polski i spoza Unii Europejskiej - podobnie jak w wypadku lekarzy?
Tak, to też ma być uregulowane. Po pierwsze chodzi o dyplom, równoważny naszym jednolitym studiom magisterskim lub 3+2 z psychologii. To ma być weryfikowane, ma być coś w rodzaju nostryfikacji dyplomu, plus jest wymóg posługiwania się językiem polskim na poziomie co najmniej B2.
Jakie są potrzeby rynku?
Sam bym chciał wiedzieć, jakie są potrzeby. Jak obserwuję te tysiące studentów, którzy co roku chcą się dostać na psychologię, to od lat zadaje sobie pytanie - kiedy to się skończy? Okazuje się, że wciąż psychologów nie jest za dużo. Część osób studiuje psychologię w celach rozwojowych, poznawczych, niekoniecznie chcąc praktykować później ten zawód. Cały czas jednak jest popyt, mnóstwo szkół, instytucji, osób potrzebuje pomocy. Dawniej popyt był mniejszy, bo nie było takiej świadomości, że pewne sprawy wymagają jednak korekty, pomocy; uważano, że tak już jest, tak musi być.
A może jest błąd w systemie, skoro tak dużo młodych ludzi garnie się do studiowania psychologii, a wciąż brakuje specjalistów?
Absolwenci psychologii częściej wybierają pracę w korporacjach, w biznesie ze względów finansowych, niż w szkole, chociaż w szkole byliby może bardziej potrzebni.
Co jest w ustawie ważne, co niepokojące?
Odpowiedź, która pierwsza przychodzi do głowy, to zarobki - zarówno nauczycieli jak i psychologów. To jest pięta achillesowa niejednego systemu w naszym kraju. Na co pan zwróciłby uwagę w tym projekcie ustawy? Jakie pana zdaniem są najważniejsze zapisy ustawy?
Przede wszystkim wymagania dotyczące wykształcenia i późniejszej praktyki pod opieką doświadczonej osoby. Po drugie to, że przynależność do samorządu psychologów ma być obowiązkowa. To jest bardzo ważne dlatego, że gdyby nie była obowiązkowa to osoby, które nie chcą - albo nie mogą spełnić kryteriów - mogą uprawiać ten zawód lub uważać, że go uprawiają, poza systemem. Taka ustawa byłaby bezzębna. Każdy, kto chce uprawiać zawód psychologa, musi się wpisać na tę listę, inaczej nie będzie mógł uprawiać tego zawodu. Tam są też bardzo szczegółowo uregulowane kwestie odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Wiadomo, kiedy projekt może trafić do parlamentu?
Jest wola, żeby to zrobić szybko, więc mam nadzieję, że w tym roku uda się to przeprowadzić. Niepokoi mnie, że przewidziano bardzo długie vacatio legis - ponad dwuletnie. Wydaje mi się, że każdy rok opóźnienia powoduje, że przez możliwości studiowania różnych kierunków z psychologią w nazwie, problem narasta. Niepokoi mnie też zapis, że wszystkie wymagania mają obowiązywać od momentu wejścia w życie ustawy; natomiast na dzień wejścia w życie ustawy będą uznawane za psychologów te osoby, które do tej pory nimi były, także niespełniające dokładnie wymagań dotyczących wykształcenia, nie w stu procentach spełniających. To budzi niepokój.