Barbara Nowacka: "Kościół się przyzwyczaił, że wszystko ma". Od września 2025 roku jedna lekcja religii w szkole

Zleciłam pracę nad przygotowaniem rozporządzenia, które wprowadzi jedną godzinę religii w szkołach od 1 września 2025 roku” – poinformowała dzisiaj ministra edukacji Barbara Nowacka. Nie będzie też wliczania religii do średniej po zakończeniu po zakończeniu roku szkolnego. Patrząc na podejście uczniów do lekcji religii, a także na państwa organizacje jako dyrektorów to krok w dobrą czy w złą stronę?

Myślę, że w dobrą stronę, ponieważ dzieci są bardzo obciążone różnymi zajęciami, szczególnie w klasach siódmych i ósmych. Zresztą to były też zapowiedzi przedwyborcze naszego nowego rządu. Dobrze, że to się zadzieje od nowego roku szkolnego, a nie od bieżącego, dlatego że ruch kadrowy mamy już zamknięty i byłby problem z etatami nauczycieli katechezy. Ja nie wnikam oczywiście w umowę między państwem a Kościołem, natomiast zaobserwowałam i myślę, że wielu dyrektorów obserwuje, że coraz mniej dzieci, szczególnie w dużych aglomeracjach, uczestniczy w lekcjach religii.

Ilu w pani szkole uczniów uczestniczy w lekcji religii?

Myślę, że jest to maksymalnie pomiędzy 55-60%.

Jak to się zmienia na przestrzeni ostatnich lat?

Coraz więcej dzieci już najmłodszych nie uczęszcza, ponieważ takie są poglądy rodziców. Coraz więcej rodziców wręcz oczekuje od nas, że religia będzie na początku lub na końcu, a przy 20 oddziałach ciężko jest to organizacyjnie zrobić. Również dzieci starszych coraz mniej uczęszcza na lekcje religii. Są rodzice, którzy uważają, że do komunii świętej czy do bierzmowania przygotowują dzieci, a później już raczej one same podejmują decyzję, czy w tych zajęciach uczestniczyć.

Barbara Nowacka powiedziała dzisiaj, że wiele razy słyszała od młodzieży, że katechez jest więcej niż chemii, fizyki, biologii razem wziętych. Pani też to słyszy na korytarzach od uczniów?

Ja nie muszę słyszeć, ja to wiem. Przygotowuję arkusz organizacji, więc widzę, ile tych godzin rzeczywiście jest i myślę, że po tych wielu latach, bo sama zaczynałam chodzić do liceum, gdy religia weszła do szkół, rzeczywiście lekcja religii powinna się odbywać w miejscu do tego odpowiednim i być prowadzona przez przygotowane osoby. Osobiście też mam wątpliwości co do przygotowania pedagogicznego i innego katechetów.

Im mniej religii w szkołach, a więcej na przykład w salkach katechetycznych czy miejscach bardziej związanych z kościołem, tym być może również lepsze efekty nauki religii?

Myślę, że tak. Jest to nauka przygotowująca do wiary, do chrześcijaństwa. Często w podstawie programowej nie ma elementów takich ogólnoświatowych, także o innych religiach. Uważam, że etyka bardziej wyczerpuje ten temat i przygotowuje wielopłaszczyznowo dzieci w tym zakresie.

Niezadowolony jest na pewno episkopat, który jeszcze kilka miesięcy temu komentował, że religia ma ogromne znaczenie wychowawcze. Czego tak naprawdę dzieci w siódmej, ósmej klasie uczą się na lekcjach religii?

Ja bym z tym poglądem dyskutowała, dlatego, że to wszystko zależy od katechetów, od ich poglądów, a bardzo często niestety oni nie potrafią rozmawiać z dziećmi. Są kwestie biologii człowieka i tego w jaki sposób jest to interpretowane przez Kościół, a w jaki sposób jest interpretowane przez nauczyciela biologii. Dzieci pytają o to, a nie zawsze katecheci potrafią dobrze, rzeczowo, konkretnie uczniom odpowiedzieć. Zresztą siódma, ósma klasa to jest też taki wiek, w którym dzieci poszukują, szukają odpowiedzi na różne swoje pytania, wątpliwości i nie zawsze na katechezie znajdują na to odpowiedź.

Łączenie klas religii, czyli na przykład 6A z 6B będzie miała wspólne lekcje religii, to dobry kierunek? Pytam panią już jako dyrektora, który zarządza.

Uważam, że jest to bardzo dobry kierunek, ponieważ ja mam takie zespoły klasowe, gdzie tylko piątka, szóstka dzieci na lekcje religii uczęszcza i dla nas jest to sprzyjające rozwiązanie organizacyjne, które pozwala nam na na właściwe zagospodarowanie czasu, sal i nie obciąża też dodatkowo tych dzieci, które nie uczęszczają na religię, a jak obserwujemy, stanowią one większość.

Rozumiem również potrzeby sfery duchowej, chociaż nie jestem osobiście przekonana, że ta sfera duchowa w szkole sprawdza się lepiej niż w kościele” – to słowa ministry edukacji Barbary Nowackiej. Czyli chyba idziemy w kierunku tego, o czym pani mówi, czyli salek katechetycznych.

Ja uważam, że wiara jest indywidualną kwestią każdego człowieka. Miałam też takich rodziców w szkole, którzy wychowywali dzieci w duchu znajomości różnych religii i uznali, że kiedy dziecko skończy 18 lat, samodzielnie podejmie decyzję, którą religię sobie wybierze. Zgadzam się tutaj z panią minister, że oczywiście Kościół też wychowuje, bo też mówi o różnych postawach i o różnych wartościach, ale nie ze wszystkimi jego poglądami się zgadzam, mimo że jestem wierząca. Jako szkoła rozpoczynamy i kończymy rok szkolny mszą świętą. Jeżeli się wydarzyła jakaś tragedia, mieliśmy przypadki na śmierci naszych uczniów, to również w takich nabożeństwach uczestniczyliśmy. Natomiast to są uroczystości dobrowolne. Uważam, że nie możemy zmuszać wszystkich dzieci do udziału w takich wydarzeniach, tym bardziej teraz, kiedy mamy także bardzo dużo dzieci z Ukrainy, które w większości są innego wyznania.

To może inaczej: jedna lekcja religii, druga lekcja etyki na przykład?

To już pani minister podejmie taką decyzję. My oczywiście będziemy realizować i programy, i ramówkę. Natomiast uważam, że zmniejszenie tego do jednej godziny jest wystarczające i będziemy mieć czas jako dyrektorzy do przygotowania się do tego, żeby rozmawiać z katechetami, a Kościół będzie miał czas, żeby zweryfikować, którzy katecheci powinni w szkole zostać, którzy zgodnie należycie, rzetelnie, odpowiedzialnie, pełnią misję Kościoła.

Czy ta jedna godzina według pani bardziej zachęci, czy jednak jeszcze bardziej pogłębi ten proces odchodzenia dzieci od Kościoła?

Myślę, że to wszystko zależy od światopoglądu rodziców, od ich świadomości. Jeżeli będzie im zależało na tym, żeby dzieci były blisko Kościoła, uczestniczyły w spotkaniach katechetycznych, to myślę, że rodzice o to zadbają. Natomiast niekoniecznie jest tym potrzebny udział szkoły. Ja uważam, że za dużo różnych zadań zostało zrzucone na szkołę i tak naprawdę odpowiadamy za wszystko od wychowania przez szczepienia, bo takie pomysły również się pojawiają. Uważam, że te kwestie światopoglądowe powinny zostać w rodzinie i rodzice za to powinni być odpowiedzialni.