Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Przykład Alexa Dancyga pokazuje, że okazanie zaufania może przynieść katastrofalne konsekwencje

Przykład Francuzów i Niemców czy - chcę w to wierzyć - także Polaków i Niemców jest dowodem na to, że warto zaufać, zaryzykować. Niestety przykład Alexa Dancyga pokazuje, że zaufanie może przynieść katastrofalne konsekwencje - mówił w rozmowie z Jackiem Bańką profesor Łukasz Tomasz Sroka, historyk z Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej.

Elektroniczny billboard ze zdjęciami zakładników, przetrzymywanych przez Hamas, fot. PAP/EPA

Gościem Jacka Bańki był profesor Łukasz Tomasz Sroka, historyk z Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej.

Izraelska armia potwierdziła wczoraj śmierć Alexa Dancyga, historyka uprowadzonego przez Hamas. Obywatel Polski i Izraela był przez lata zaangażowany w dialog polsko-żydowski, jakiego zatem głosu zabraknie w tym dialogu?

Judaizm uczy nas, że kto morduje jedno życie, ten morduje cały świat, a kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat. Idealnie z tym koresponduje przykład Alexa Dancyga. Wraz z zamordowaniem go przez terrorystyczny Hamas zamordowano wiele dzieł i wiele idei, które propagował. Był jednym z ojców dialogu polsko-żydowskiego i polsko-izraelskiego po II wojnie światowej, ale był też wielkim orędownikiem pojednania i pokoju pomiędzy Żydami i Palestyńczykami. Alex Dancyg wielokrotnie przyjeżdżał do Polski, był częstym gościem Centrum Kultury Żydowskiej w Krakowie, prowadził zajęcia dla młodzieży, także w krakowskich liceach. Te zajęcia dotyczyły Holokaustu, wspólnej historii polsko-żydowskiej. Pomagała rozwijać program wymiany młodzieży polskiej i izraelskiej. Krakowskie szkoły średnie oraz uniwersytety odgrywały szczególną rolę w tym programie. Alex Dancyg prowadził również szkolenia dla izraelskich przewodników grup młodzieżowych, które przyjeżdżały do Polski, szczególnie do Auschwitz.

Alex Dancyg był człowiekiem - instytucją

Na czym to szkolenie polegało?

Alex Dancyg przyczynił się do tego, że Żydzi przyjeżdżający do Krakowa, do Polski, poznali więcej aniżeli tylko trasy upamiętniające samą zagładę, poznali bogate, tysiącletnie dziedzictwo Żydów polskich i mieli okazję poznać swoich rówieśników. Uczestniczyłem w tych wymianach i mogę powiedzieć, że nie było niczego bardziej twórczego i owocnego, aniżeli bezpośredni kontakt młodych ludzi, który zainicjował Alex Dancyg. Przypatrywałem się temu z bliska - młodzi ludzie ze strony polskiej i izraelskiej najpierw bacznie, z pewnym dystansem się sobie przypatrywali. Później zaczynała się, zainicjowana przez przewodników, nauczycieli, wykładowców, rozmowa, ale dopiero kolejne godziny spędzanego ze sobą czasu, wspólne wyjścia na miasto, wspólne projekty edukacyjne pozwalały uzmysłowić sobie tym młodym ludziom, że w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy tacy sami, wszyscy mamy swoje troski, problemy i marzenia. Często te znajomości były kontynuowane przez długie lata. Odejście Aleksa Dancyga to odejście człowieka – instytucji. Nie widzę, kto miałby tę pustkę wypełnić. To wielka strata i wielki żal.

Historyk: 7 października 2023 roku i reakcje części świata pokazują, że hasło „Nigdy więcej” jest pustym frazesem

Rów wykopany na pokolenia

Od dekad używamy sformułowania - wytrychu „dialog polsko-żydowski”. Jak zmieniało się i zmienia się znaczenie tego sformułowania? Czym ten dialog był po wojnie, czym po roku 1968 i czym jest dzisiaj? Także w kontekście wojny na Bliskim Wschodzie.

Dialog wymaga mądrości, ale też daleko idącego zaufania. To zaufanie kładzie się na szali i ono często pozwala przezwyciężyć to, co ludzi gnębi, to, co ludzi sobie przeciwstawia, czasami od pokoleń. Przykład Francuzów i Niemców, czy - chcę w to wierzyć - także Polaków i Niemców pokazuje, że warto zaufać, zaryzykować. Niestety przykład Alexa Dancyga pokazuje, że zaufanie może przynieść katastrofalne konsekwencje. Alexa Dancyg mieszkał w kibucu Nir Os, znajdującym się zaledwie półtora kilometra od granicy ze Strefą Gazy. Alex gościł tam przyjaciół, znajomych z Polski. Mój przyjaciel zapytał go kiedyś, czy się nie obawia sąsiedztwa palestyńskiego. Odpowiedział, że drugiemu człowiekowi trzeba zaufać. Opowiadał też, że któregoś dnia, kiedy pracował na roli w tym kibucu, zaczął padać deszcz i jego ciągnik ugrzązł w polu. To był jeszcze czas, kiedy nie było wysokiego ogrodzenia. Kiedy zobaczyli go młodzi palestyńscy chłopcy z sąsiedztwa, podbiegli do niego i pomogli mu wypchać ciągnik. Alex to wspominał po latach i zawsze, kiedy go ktoś pytał o poczucie zagrożenia, mówił, że to są dobrzy ludzie, tacy jak my. Notabene w tym kibucu, jak i w sąsiednich kibucach, Palestyńczycy byli zatrudniani do pracy, otrzymywali, jak na tamte warunki, bardzo godziwe wynagrodzenie. Niestety okazało się, że wśród terrorystów byli Palestyńczycy, którzy byli zatrudnieni w kibucu. To jest rów wykopany na pokolenia. Jak tym ludziom zaufać? Granica będzie uszczelniona, a wśród pracowników najemnych już Palestyńczyków pewno szybko nie będzie. Rząd Izraela podpisuje teraz umowy, między innymi z rządem Indii, ws. sprowadzania pracowników. To będzie cios również w samych Palestyńczyków, mimo że nie wszyscy popierają Hamas.

Przemoc, mordy, gwałty, porwania nie są drogą do pokoju

W wielu miastach, w tym także w Krakowie odbywają się manifestacje popierające Palestyńczyków. Co by pan powiedział młodym ludziom, którzy okupują budynek i teren Collegium Broscianum Uniwersytetu Jagiellońskiego i domagali się o rektora zerwania współpracy uniwersytetu z ośrodkami badawczymi i uczelniami izraelskimi?

W Krakowie protestowali Palestyńczycy i ci, którzy ich wspierają

Pracuję jako wykładowca akademicki, mam stały kontakt ze studentami. Przyjrzałem się postulatom i argumentom, które protestujący przedstawiają. Jednym z nich jest to, że nie popierają masakry, której dokonał Hamas 7 października, ale też chcą podkreślić, że strona palestyńska cierpi z powodu, ich zdaniem,  przemocowego postępowania Izraela, więc podkreślają, że trzeba patrzeć głębiej i domagają się rozliczenia Izraela. Jeżeli wziąć te słowa poważnie, a ja biorę je poważnie, i mamy sięgać głębiej, to co było głębiej? Była rezolucja Organizacji Narodów Zjednoczonych, dzieląca sporne terytorium na dwa państwa – arabskie i żydowskie. Ze szkodą dla ludności żydowskiej, bo zdecydowanie więcej przydzielano Arabom, ale Żydzi pogodzili się z tym, ciesząc się, że mogą wreszcie odzyskać swoje państwo. To strona arabska pierwsza wypowiedziała wojnę, pierwsza zaatakowała. Jeżeli się będziemy przerzucać argumentami, nie dojdziemy do niczego konstruktywnego. Przemoc, mordy, gwałty, porwania nie są drogą do pokoju, nigdy nie były i nie będą. Słyszałem i taką opinię, że nie powinniśmy się szczególnie przejmować wydarzeniami, do których doszło przy ulicy Grodzkiej, na terenie obiektu Uniwersytetu Jagiellońskiego, bo wpisują się w szersze wydarzenia, na czele z amerykańskimi uniwersytetami. Chcę wyraźnie powiedzieć, że tak nie jest. Ameryka rządzi się swoimi prawami, swoją kulturą polityczną, bardzo specyficzną w zakresie kampusów uniwersyteckich. To są czołowe w świecie uniwersytety, bardzo blisko współpracujące również z czołowymi uniwersytetami światowymi, jakimi są uniwersytety izraelskie. I ten spór, którego byliśmy świadkami, relacjonowany z USA, po pierwsze wpisywał się w pewien klimat kampusów amerykańskich, a po drugie był to spór w rodzinie - to często są wykładowcy, którzy wymieniani są pomiędzy uczelniami amerykańskimi i izraelskimi. Sceny rodzajowe z uniwersytetów polskich nikomu w świecie nie będą się kojarzyć jako kontynuacja wydarzeń amerykańskich, ale niestety - i proszę mieć tego świadomość - będą przywoływały najgorsze skojarzenia z marcem ‘68, z antysemityzmem. Ameryka nie doświadczyła bezpośrednio Holokaustu, świat inaczej patrzy na nas i w inny sposób nas rozlicza.

Jest uchwała Senatu UJ w sprawie działań wojennych w Strefie Gazy. Studenci: "Obrzydliwa i symetrystyczna narracja"

Mówi pan też o Stanach Zjednoczonych, premier Netanjahu podziękował Bidenowi, który zrezygnował z walki o reelekcję, za to co zrobił dla Izraela i zadeklarował, że nadal Izrael będzie sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, bez względu na to, kto będzie prezydentem. Czy wybór między Trumpem a, załóżmy, Kamalą Harris ma dla Izraela jakiekolwiek znaczenie?

Ma, ale przede wszystkim w warstwie polityki uprawianej w mass mediach. Kamala Harris, możemy to z góry założyć, będzie otwarcie wywierała presję na stronę izraelską, by ta za wszelką cenę, i szybko, negocjowała pokój. Ze strony Donalda Trumpa poparcie będzie deklarowane w mocnej retoryce, natomiast jeżeli chodzi o meritum, specjalnej różnicy nie będzie, dlatego że Izrael jest czołowym sojusznikiem Ameryki w regionie Bliskiego Wschodu.

Przed jakimi teraz wyzwaniami militarnymi staje Izrael? Jakie znaczenie ma pobór ultraortodoksyjnych Żydów?

Izrael to jest w tym momencie niespełna 10 milionów ludzi, mamy ortodoksów i ultraortodoksów. W chwili, kiedy państwo proklamowało swoją niepodległość, to był rok 1948, ultraortodoksów było w granicach jednego procenta. Jeden z ojców założycieli państwowości izraelskiej Dawid Ben Gurion, rodem z Płońska, poszedł na daleko idący konsensus z tym środowiskiem, zapewniając, że nie będą podlegali regularnemu obowiązkowemu poborowi do armii, ponieważ zostanie uszanowane to, że studiując w uczeniach religijnych, też służą państwu. To był wymóg chwili i mądrość tamtego czasu. Demografia robi swoje, w Izraelu dzietność zarówno wśród Żydów jak i Arabów jest bardzo wysoka. Laicka rodzina żydowska w Izraelu ma średnio dwójkę, trójkę dzieci, ortodoksyjna - piątkę, szóstkę, a ultraortodoksyjna - kilkanaścioro. Po latach ultraortodoksów już nie jest jeden procent, ale jest w granicach 12-15. Szacunki, z którymi się zapoznałem wczoraj, mówią, że w 2065 roku będzie 30% obywateli ultraortodoksyjnych. To powoduje, że armia Izraela nie może z nich zrezygnować. Sąd Najwyższy Izraela odniósł się do sprawy nie tylko na gruncie prawa, ale też wydarzeń bieżących stwierdzając, wszyscy muszą wziąć udział w walce o państwo. Będzie to trudne, bo po pierwsze są to środowiska bardzo hermetyczne, zamknięte, wrogo reagujące na policję, armię, więc spodziewam się zamieszek. Druga rzecz - pobór do armii izraelskiej odbywa się po szkole średniej, a przed studiami, więc to są młodzi ludzie, ale wśród ultraortodoksów bardzo często ci mężczyźni już mają dzieci. Kto się tymi dziećmi zajmie? Był pomysł, żeby państwo dotowało takie rodziny, ale to problematyczne. Trzeba podkreślić, że wielu ortodoksów i ultraortodoksów jest patriotami, gorącymi zwolennikami swojego państwa, wielu z nich służy w armii, wielu z nich zginęło w ostatnich dniach. Mało tego, są specjalne jednostki komandosów, które są "profilowane" pod ultraortodoksów. W życiu rzadko mamy do czynienia z sytuacją, która jest tylko czarna lub tylko biała.

Posłuchaj rozmowy

Izraelska armia potwierdziła w poniedziałek śmierć dwóch zakładników więzionych przez Hamas w Strefie Gazy: Aleksa Dancyga, historyka i orędownika dialogu polsko-żydowskiego oraz Jagewa Buchstawa. Prawdopodobnie byli przetrzymywani razem w okolicach Chan Junus i zginęli tam kilka miesięcy temu.

Ich śmierć została stwierdzona przez komisję składającą się m.in. z lekarzy i rabinów po uzyskaniu nowych informacji wywiadowczych - poinformowała armia, nie podając dalszych szczegółów. Portal Times of Israel napisał, że mężczyźni zmarli w czasie, gdy izraelska armia prowadziła operacje w okolicy Chan Junus. Według tych doniesień sprawdzane jest, czy nie zginęli na skutek izraelskiego ognia.

Dancyg, urodzony w Warszawie w 1948 r. w rodzinie ocalałych z Holokaustu, był obywatelem polskim i izraelskim. W 1957 roku wyjechał z rodzicami do Izraela, gdzie wstąpił do ruchu kibucowego, służył w armii, a następnie skończył studia historyczne. Od 1990 roku pracował w jerozolimskim Instytucie Jad Waszem, który zajmuje się kultywowaniem pamięci i edukacją o Zagładzie Żydów.

Przez kilka dekad działał na rzecz dialogu polsko-żydowskiego. Był edukatorem i nauczycielem. Szkolił przewodników towarzyszących młodym Izraelczykom w ich podróżach do Polski, organizował kontakty między młodzieżą z Izraela a jej polskimi rówieśnikami, stworzył hebrajski przewodnik po Polsce, nauczał polskich nauczycieli, muzealników oraz księży, bywał w polskich szkołach.

Alex Dancyg łączył w sobie na głębokim poziomie "żydowską i izraelską tożsamość ze swoim polskim miejscem urodzenia, z sukcesem ujmując te perspektywy w swoim nauczaniu o II wojnie światowej, szczególnie o Holokauście; wiadomość o jego tragicznej śmierci wzmacnia nasze zaangażowanie w to, by dziedzictwo Aleksa i historie, które z pasją zachwalał, nigdy nie zostały zapomniane" - przekazał w oświadczeniu dyrektor Jad Waszem Dani Dajan.

Dancyg na stałe mieszkał w kibucu Nir Oz, położonym bezpośrednio przy granicy ze Strefą Gazy. Był osobą pełną pasji, kochał naturę, życie, literaturę - przypomniano na profilu stworzonym przez jego przyjaciół w mediach społecznościowych tuż po porwaniu przez Hamas.

W Polsce Dancyg miał wielu przyjaciół; był człowiekiem pokoju, dialogu i przyjaźni - mówił w marcu br. ks. Alfred Wierzbicki w warszawskiej synagodze Nożyków podczas ceremonii przyznania Dancygowi Nagrody Orła Jana Karskiego. Wyróżnienie odebrał syn Aleksa Yuval, jedno z trojga jego dzieci.

Dancyg w niedzielę, 21 lipca br. skończyłby 76 lat.

Podczas ataku terrorystycznego Hamasu z 7 października 2023 roku zabito lub uprowadzono ponad jedną czwartą z 400 mieszkańców kibucu Nir Oz. Na terytorium całego Izraela zginęło wówczas niemal 1200 osób, a 251 porwano do Strefy Gazy. Izraelskie wojsko potwierdziło śmierć 44 ze 116 zakładników uprowadzonych 7 października, którzy wciąż są przetrzymywani w niewoli.

Autor:
Jacek Bańka

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię