Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Wnuk Józefa Piłsudskiego gościem programu Przed hejnałem

Wnuk Józefa Piłsudskiego gościem programu Przed hejnałem


Zbliża się setna rocznica wymarszu I Kompanii Kadrowej Józefa Piłsudskiego. W nocy z 5 na 6 sierpnia 1914 roku strzelcy Józefa Piłsudskiego wyruszyli z Krakowa w stronę Kielc z zamiarem wywołania powstania zbrojnego w zaborze rosyjskim. Zdaniem historyków wydarzenie miało ogromne znaczenie polityczne - było demonstracją woli walki o niepodległą Polskę.

Część uroczystości rocznicowych zaplanowano na 4 sierpnia. W programie znalazło się "Spotkanie Pokoleń" z udziałem rodzin dowódców legionowych, żołnierzy I Kompanii Kadrowej oraz uczestników Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Podczas uroczystości nie zabrakło Krzysztofa Jaraczewskiego, dyrektora Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, a przede wszystkim wnuka marszałka.

Jak to jest być wnukiem osoby, której nazwisko przewija się wielokrotnie w podręcznikach do historii? Jak unieść ciężar legendy? Co robić, by pamięć o bohaterskich czynach nie przysłoniła historii rodzinnych?


Sylwia Paszkowska: Dla pana Józef Piłsudski to bohater narodowy, legenda czy po prostu dziadek?

Krzysztof Jaraczewski: Przez całe lata to był dziadek, którego nie znałem, ale w momencie kiedy powstało Muzeum Józefa Piłsudskiego i zostałem jego dyrektorem, prywatne powiązanie musiałem odłożyć trochę na bok i skupić się nad ogólną historią, nie tylko tą prywatną.

Pan wychowywał się w Anglii, więc w zupełnie innej rzeczywistości. Opowieści babci o dziadku brzmiały egzotycznie w tamtych realiach?

W jakiś sposób tak, brzmiały nie tyle egzotycznie, tylko jak gdyby nie pasowały do świata codziennego szkoły, miasta, w którym żyliśmy. Poza tym Polska tych ludzi właściwie nie interesowała.

Więc nie opowiadał pan swoim kolegom w szkole o dziadku?

Nie, nie miałem tendencji do opowiadania o swojej historii rodzinnej, nawet gdyby koledzy coś na ten temat wiedzieli.

Jaki obraz dziadka budował się w pana głowie?

Dziadka kojarzyłem na początku z barwnymi opowieściami rodzinnymi, anegdotami, z gośćmi, którzy przychodzili do babci, okazując wielki szacunek babci, mamie i cioci. Kojarzył mi się też z Instytutem Józefa Piłsudskiego w Londynie, gdzie mogę powiedzieć, że się w jakiś sposób wychowywałem pod względem historycznym.

Czuł pan, że to był ktoś wyjątkowy?

Myślę, że tę wyjątkowość zacząłem poznawać jako dyrektor Muzeum Józefa Piłsudskiego. Dzięki temu mam okazję jeszcze głębiej poznać historię, gdyż nie jestem historykiem.

Często jest tak, że my Polacy, jeśli kogoś uważamy za bohatera narodowego, to wkładamy mu aureolę na głowę a Józef Piłsudski zdecydowanie świętym nie był pod żadnym względem. Pan czuje tę jego kontrowersyjność?

Tak, uważam, że nawet z naszego dzisiejszego, nowoczesnego punktu widzenia ta kontrowersyjność jest korzystna. Nie chodzi o to, żeby pewne wskazówki, co robić a czego nie robić, przychodziły z przeszłości, raczej wydaje mi się, że dla dzisiejszego społeczeństwa demokratycznego i otwartego to historyczne dziedzictwo powinno być źródłem refleksji, dyskusji a kontrowersje mogą temu służyć, o ile nie są używane do tego, żeby nas dzielić.

Często słyszy pan, że ma w sobie coś z dziadka?

Niektórzy chyba starają się dopatrywać takich rzeczy, trudno mi powiedzieć. Jeśli ktoś dopatruje się we mnie czegoś z mojego dziadka, jest to sam zaszczyt, ale staram się nad tym nie skupiać.

Józef Piłsudski był jednym z głównych architektów niepodległej Polski, tego najtrudniejszego okresu budowania polskości na nowo, budowania Państwa Polskiego. Pan też poniekąd ma podobny zawód, bo jest pan architektem a wybór ten też nie był przypadkowy.

Chyba tak, gdyż moja matka jest architektem. W czasie II wojny światowej znalazła się w Wielkiej Brytanii i tam rozpoczęła studia. Potem jakoś to przeszło na moją siostrę i na mnie a także na młodszego syna.

Ten zawód przydaje się teraz, kiedy jest pan dyrektorem Muzeum Józefa Piłsudskiego?

To jest w jakiś sposób koncepcyjne myślenie, tworzenie czegoś i zgodzę się z tym, że jest to coś podobnego do zajęcia dziadka. Budowanie Państwa Polskiego od nowa po tylu latach zaboru było gigantycznym wyzwaniem i wielkim sukcesem.

Często pan powtarza, że bycie wnukiem Józefa Piłsudskiego to przede wszystkim obowiązek i pan realizuje go budowaniem muzeum poświęconego jego osobie. Nie korciło pana nigdy, żeby zaangażować się w życie polityczne Polski?

Nie, nigdy. Wydaje mi się, że byłoby to niesprawiedliwe dla mojego dziadka, budowałbym chyba fałszywe oczekiwania w ludziach co byłoby niesprawiedliwe. Ludzie mogliby oczekiwać, że będę drugim Piłsudskim a wiadomo, że tego już nie osiągnę i nie mam też takiej potrzeby. My jesteśmy już na innym etapie rozwoju jako państwo i tego nie potrzebujemy. Wydaje mi się, że czeka nas teraz bardzo duża potrzeba zmiany psychiki społecznej, infrastruktury psychicznej dla społeczeństwa i w tym bardzo chętnie biorę udział i wydaje mi się, że tworzenie takich muzeów jak nasze mogą w tym pomóc.

Czy w tym muzeum odsłaniacie cząstkę prywatności Józefa Piłsudskiego, tę, do której Polacy nie mają dostępu?

Tak, takie jest nasze dążenie. Wydaje mi się, że to jest bardzo ważne, gdyż dzisiaj dla wielu ludzi łatwiej jest zrozumieć historię przez postać a nie przez wielkie procesy.
Dlatego muzeum będzie w Sulejówku, tam gdzie Piłsudski mieszkał z rodziną, gdzie pracował wtedy gdy wycofał się z czynnej polityki. Mam nadzieję, że to zbliży jego osobę i pomoże ludziom zrozumieć skalę trudności z jakimi zmagaliśmy się i pokonywaliśmy w okresie po odzyskaniu niepodległości.

Otwarcie muzeum zaplanowane jest na 2017 rok, to już za 3 lata.

Tak, za 39 miesięcy. Teraz w naszym harmonogramie liczy się każdy tydzień. Otwarcie odbędzie się w 150. rocznicę urodzin Józefa Piłsudskiego. Najważniejsze dla nas jest to, żeby muzeum było już gotowe i działające ze swoimi programami na stulecie niepodległości, które jest w 2018 roku.

Kiedy słyszy pan o kolejnych aferach w Polsce, co Pan sobie wtedy myśli?

Myślę, że jesteśmy normalną demokracją, że te rzeczy trzeba po prostu pokonać.

Jak to było w pana rodzinnym domu, wychowywał się Pan w Anglii ale polskość była chyba bardzo pielęgnowana w domu?

Tak, ale na nasz własny rodzinny sposób. Nam np. wolno było mówić w domu albo po angielsku, albo po polsku, to był nasz wybór, rodzice nie nalegali, że w domu trzeba mówić po polsku. Ostatecznie okazało się, że zawsze mówiliśmy po polsku, ale to była kwestia wyboru natomiast nie wolno było nam mieszać języków.


Partner Główny:



Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię