Zapis rozmowy Jacka Bańki z prof. Piotrem Gajewskim z wydziału architektury Politechniki Krakowskiej.

Jakie są pana pierwsze refleksje?

- Po pierwsze wiem, że budynki się przebudowuje. Mam taki wykład, gdzie mówię, że budynki się przebudowuje co pokolenie. Gorzej jak mamy pokolenie, które nie buduje kultury. Nie jestem przeciwny twórczości architektów tego projektu. Jestem zwolennikiem przebudowy szkieletora. Nie jestem więc złośliwy. Autor się chwali, że zachowuję bryłę, a to jest najgorsze co może być. Profesor Cęckiewicz nie był pierwszy. Na miejscu wcześniejszego obiektu był budowany hotel Cracovia. Profesor nie miał wyboru. Ja nie przepadam za skalą tego budynku. On jest za długi. Ma jednak ładny detal, ładne wejście i elewację. Ona jest złożona z trzech substancji. Budynek jest świadkiem czasu i tego, że w tych czasach potrafiliśmy budować na europejskim poziomie. My to burzymy i proponujemy obiekt, który mógłby stać na Zabłociu. Takie same są w Toronto czy Dusseldorfie.

 

Rozumiem, że o wartości dodanej nie ma co mówić. To zaprzepaszczona szansa?

- Nie jestem zwolennikiem kopiowania. Jak mamy mówić o wartościach to one powinny być zachowane takie, jakie są. Trudno sobie wyobrazić, że coś się burzy a buduje się w to miejsce coś podobnego. Dla nas ważne są zakończenia, kompozycja, materiał i sposób myślenia o budynku. Tego nie ma. Jeśli wybudujemy coś nowego to czemu tego nie zrobimy gdzie indziej? Przyszedł nowy Polak i nie wiedział co kupuje. Jak się nie wie co to jest to niech się zapyta.

 

Jakby pan ten projekt oceniał to co by pan wpisał do indeksu?

- Z budownictwa oczywiście 5, ale z architektury to nie wydaję ocen osobiście, tylko komisyjnie.

 

Elewacja ze szkła i drugie skrzydło nie przekonuje?

- Tak musiało być. Chodzi o zwiększenie kubatury, ale mnie to nie przekonuje. Nie wiadomo co to jest. Czy wszystko musi mieć pawie pióra? To jest uniwersalistyczne. To nam nic nie buduje tylko niszczy.

 

To nie daje nic miastu?

- Nie, poza metrami kwadratowymi i podatkami.

 

Jak pan ocenia rozwiązanie polegające na tym, że mamy koniec z powierzchnią biurowo-handlową? Będzie tylko powierzchnia biurowa.

- To lepsze. Kraków idzie w tę stronę. U nas się wydaje, że budujemy masę powierzchni biurowej, ale jest tego za mało. My mamy tyle, ile Warszawa buduje w ciągu roku. Jest moda na Kraków. Budujmy jak najwięcej, ale mamy do tego inne miejsca. To co się będzie budowało między rondami Grzegórzeckim i Mogilskim to tam będą setki tysięcy metrów kwadratowych powierzchni biurowej.

 

Projekt jest zgodny z planami miejscowymi. Niby jest w porządku. Powinna zdecydować kwestia smaku?

- Naturalnie. Także słuch architektoniczny. Ustawodawca nie przewidział wymogu wysokiej jakości. Można określić gabaryty, pozycję, ale jakości nie. To nie jest architektura niskiej jakości. To na pewno obiekt spełniający normy, ale burzy się coś co lubimy. To jest nasze, dlaczego mamy to burzyć?

 

Mamy dyskusję o budynku PKO. Bank chce sprzedać obiekt. Podobno wśród krakowskich architektów jest pomysł przekonania marszałka Małopolski, żeby go kupił i zrezygnował z budowy urzędu przy rondzie Grzegórzeckim.

- Naturalnie. To drugi obiekt, który buduje naszą tożsamość. Może to kupić nowy Polak, wprowadzić monopol na parterze. To obiekt, który jest z 1924 roku, zbudowany kilka lat po odzyskaniu państwowości. To fantastyczne. To symbol bankowości, polskości i obiekt o wysokiej klasie, zbudowany przez Szyszko-Bohusza. Jest związek między funkcją a formą. Pewien prestiż formy musi być podbudowany funkcją. Jak to jest centrala ważnego banku to jest prestiż. Gorzej jakby tam była dyskoteka. Namawianie marszałka i władz, żeby nabyli ten obiekt i utrzymali jego funkcję społeczną, żeby ludzie tam mogli wchodzić, jest ważne. Zwróciłem się do wielu ludzi, żeby się tym zajęli. Niech tam będzie urząd, sejmik, dom miejski. Nie wiem co. To ważniejszy problem niż co by się miało stać w budynku starego Dworca Głównego. Klasa architektoniczna budynku na Wielopolu jest niewymiernie większa.

 

Wśród pomysłów jest też, żeby tam był sejmik.

- Super. Tam jest świetna sala na górze i na dole. Wszystko jest zrobione w genialnych marmurach. Sala na górze miała lady z czarnego marmuru z białymi żyłami. Genialne. Tego już nie ma. Teraz jest skromniej, ale sala i tak jest fantastyczna. Jest genialna klatka schodowa i przepiękne gabinety. Życzyłbym przewodniczącej Sejmiku, żeby miała taki gabinet. To by podniosło jej prestiż.

 

Wobec powyższego będą oficjalne kroki w tej sprawie? Architekci zapukają do marszałka?

- To zadanie dla stowarzyszenia architektów polskich. Będę namawiał prezesów, bo to sprawa ogólnonarodowa. Ten budynek jest własnością narodu. Powinny być wspólne kroki do władz. Decydenci muszą wiedzieć, że taka elewacja zrobiona w 1924 roku to perła, której się nie wyrzuca.

 

To uchroni tę perłę?

- Mam nadzieję. Przedmioty nieużywane niszczeją. Jedyny ratunek jest taki, żeby ten budynek był używany.