Zapis rozmowy Jacka Bańki z prof. Andrzejem Matyją, szefem Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie.
Po co był protest skoro był konsensus a my nie znamy szczegółów porozumienia?
- Ja też nie znam. Nie uczestniczyłem w rozmowach. Uczestniczyli tylko członkowie Porozumienia Zielonogórskiego. Niezależnie od ustaleń, najważniejsze jest to, że lekarze wrócili do gabinetów, że pacjent może liczyć na swojego wybranego lekarza. To jest najważniejsze. Chodziło o to, żeby urzędnik państwowy, który jest odpowiedzialny za system opieki zdrowotnej, dogadał się z realizatorem świadczeń. Nie wolno zapominać, że w systemie są nie tylko lekarze, ale także środowisko pielęgniarskie. Jedziemy na tym samym wózku. Naszym zadaniem jest pomaganie chorym. Dziękuję Porozumieniu i ministrowi, że się dogadano. Szczegółów nie znam i ciężko to komentować. Najważniejsze, że gabinety zostały otwarte.
To może wyglądać tak, mając na uwadze konferencję ministra Arłukowicza, że to Porozumienie zrobiło krok wstecz. Po co te 6 dni protestu?
- Ja tego nie rozumiem. Dla mnie najważniejszy był zarzut ministra, że wszystko się dzieje w grudniu. To nie jest tak. Gdyby te wszystkie rozporządzenia wynikające z pakietu kolejkowego i onkologicznego były podpisane w połowie roku to byłby czas. Nie byłoby tego czynnika stresu i gry pacjentem. To nie lekarze grali pacjentem, robił to minister. Upór spowodował to, że doszło do porozumienia. To jest najważniejsze.
Kilka informacji do nas płynie. Słyszymy, że NFZ nie będzie mógł jednostronnie zmieniać umów, będzie zespół lekarzy nadzorujący działanie pakietu onkologicznego. To ważne zmiany?
- Gabinety w Polsce są mini przedsiębiorstwami. Każdy właściciel musi mieć zabezpieczone w swojej działalności plany organizacyjne, urlopowe i finansowe. Bez tego nie da się funkcjonować. Mając w świadomości zagrożenie płynące z wypowiedzenia umowy, jest to gwarantem ciągłości pracy gabinetu. Odnoście nadzoru to kiedyś już mówiłem. Pakiet onkologiczny i wczesna wykrywalność nowotworów jest potrzebna. Trzeba się jednak zastanowić jak to zrobić w rozsądny sposób, żeby nie segregować pacjentów na chorych i na tych, którzy mają szczęście, ale nie do końca, bo chorują z innych powodów. Nie możemy na wstępie dzielić na lepszych i gorszych jeśli chodzi o szybką ścieżkę. Muszą się w systemie znaleźć pieniądze dla sprawnej organizacji wczesnej wykrywalności i leczenia. Bez tego nie da się nic zrobić. Jak to się dzieje? W Polsce lekarze nie odbiegają sposobami leczenia od największych ośrodków na świecie. Oni serwują najlepsze leczenie za tak małe pieniądze. Per capita – 400$ rocznie w Polsce a w USA 1500$ na głowę. To różnica. Kolejki są i muszą być. Pacjent i lekarz to sobie muszą uświadomić. Te kolejki są jednak czasami wydłużane niepotrzebne przez nadmiar administracji, dodatkowych kwestionariuszy i wskaźników, które lekarz rodzinny musi wypełnić, żeby otrzymać pieniądze. Brakuje czasu na rozmowę z pacjentem i leczenie.
Jednocześnie minister Arłukowicz powtarzał, że nie dołożą ani złotówki więcej. To dobrze czy źle?
- Nie zapomnę pierwszej konferencji dotyczącej pakietu, kiedy za stołem siadł premier Tusk i minister Arłukowicz. Wtedy już padło sformułowanie, że wprowadzenie pakietu nie obciąży budżetu państwa. Nie da się nic zrobić bez środków finansowych. Dobra opieka medyczna i usługa musi kosztować. Trzeba sposobu wygospodarowania środków na realizację tego projektu. Bez pieniędzy projekt będzie fałszywie odbierany i może odnieść odwrotny efekt. Dam przykład. Osoba z rozpoznanym nowotworem powinna być skierowana do leczenia chirurgicznego, ale przepisy wynikające z Zielonej Karty zmuszają lekarza do powołania konsylium. Jak jest rozpoznanie to po co konsylium? Po co ten chory ma czekać?
Dzisiaj w Radiu Kraków poseł Lidia Gądek mówiła, że nowy system przywraca lekarzowi rodzinnemu status koordynatora całego systemu. On nie jest tylko „wypisywaczem” recept.
- Ja przypomnę, że lekarze rodzinni od dawna występowali o poszerzenie kompetencji diagnostycznej. Teraz to się stało. Żeby jednak lekarz rodzinny mógł wykonać te 6 badań, powinien dostać na to środki. Wystarczyło tylko zapłacić za badanie i byłoby po sprawie. Nie można wrzucić do jednego worka wszystkich pacjentów. Każdy pacjent jest inny, każda choroba ma inny przebieg i wymaga innego leczenia. To nie zostało dobrze przygotowane. Lekarze nie zostali przeszkoleni. Oni dostali tylko obowiązki a to do niczego nie prowadzi.