Przypomnijmy, w piątek Sejm przyjął ustawę, która pozwała służbom na między innymi dostęp do informacji o naszych internetowych zainteresowaniach oraz pozwala na analizowanie z kim prowadzimy korespondencję elektroniczną.
Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z krakowskim adwokatem, profesorem Janem Widackim.
W piątek Sejm przyjął nowelizację ustawy o policji, zwaną ustawą inwigilacyjną. Pana zdaniem ta ustawa to zagrożenie dla wolności obywatelskich czy ona zwiększy nasze bezpieczeństwo w czasach zagrożenia terroryzmem?
- Mamy zawsze do wyboru ile wolności i ile bezpieczeństwa. Jak się poprawia bezpieczeństwo to zawsze kosztem wolności. To taka oś, na której jednym biegunem jest bezpieczeństwo a drugim wolność. Trzeba wybrać ile wolności możemy oddać za cenę bezpieczeństwa. Ustanowienie tego miejsca wymaga dyskusji. Ludzie się muszą wypowiedzieć ile wolności chcą oddać. Tu jest pierwszy zarzut do ustawy. Ona jest uchwalona w pośpiechu, zdecydowano za społeczeństwo.
Posłowie PiS mówią, że poprzednia ustawa została zaskarżona w TK i od 9 lutego miałoby dojść do sytuacji, że policja w ogóle nie mogłaby używać technik operacyjnych, bo powstałaby próżnia legislacyjna. Tym tłumaczą pośpiech.
- Tu nie winię konkretnej partii, to jest zawinione też przez poprzedni Sejm. PO przed rokiem 2007, gdy była w opozycji, przygotowała projekt ustawy o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych i potem złożyła ten projekt po raz drugi w Sejmie kadencji 2007-2011. Projekt był procedowany, przygotowano parę artykułów. Nie było woli politycznej, żeby to uchwalić. Oddzielny winy PO od PiS. Jest taka sytuacja, że trzeba było szybko znowelizować ustawę, żeby wykonać wyrok TK. Teraz pytanie czy rzeczywiście ta ustawa wykonuje ten wyrok. Tu mamy do czynienia z leczeniem dżumy cholerą. Tu chodzi o uprawnienia wszystkich służb policyjnych i specjalnych. Jest pytanie czy wszystkie służby, mamy ich 9, muszą mieć tak samo daleko idące uprawnienia. Jak chcemy odpowiedzieć to trzeba wrócić do wolności i bezpieczeństwa. ABW, której celem jest strzeżenie podstawowych interesów państwa, musi mieć szersze uprawnienia niż policja. Czym płacimy i za co? W przypadku ABW zapobieżenie aktowi terroru czy szpiegostwu to towar, za który płacimy wolnością. Każdy powie, że jest w stanie znieść, że go podsłuchują, bo cel jest ważny. Te same uprawnienia ma policja. Policja ściga nie tylko zbrodnie, ale także drobne występki. Równie chętnie się zgodzimy, żeby prywatnością zapłacić za to, że sołtys wziął koguta w łapówce?
Zwolennicy ustawy podnoszą argument, że uczciwy człowiek nie ma się czego bać. Nie musi się bać, że ktoś sprawdzi jakie strony internetowe przegląda i z kim się kontaktuje.
- To filozofia babiny z „Policji” Mrożka, która mówi, że złożyła podanie o przeprowadzenie w domu rewizji, bo po rewizji człowiekowi i lżej i lojalniej. Można tak, ale dla mnie to jest obce. Organ państwowy wkracza w naszą prywatność i korespondencję. To wielka wartość. Jest zysk odpowiedni z takiej daniny? Jak ktoś przypadkiem skontaktował się przestępcą, bo coś kupił czy on zadzwonił to natychmiast jesteśmy w kręgu osób inwigilowanych. Państwu nie jest potrzebne wiedzieć kto ma kochankę. Państwo ma w to wgląd. Tu jest też problem zaufania do państwa. Jak sobie uświadomimy, że na czele służb specjalnych stoi człowiek, który został skazany nieprawomocnie a potem ułaskawiony, za nadużywanie uprawnień to można mieć zaufanie, że te uprawniania nie zostaną nadużyte? Przy okazji prezydent zrobił rzecz gorszą niż samo ułaskawienie, bo powiedział, że on działał w dobrej wierze, bo zwalczał korupcję. Sygnał jest taki, że wolno przekraczać uprawnienia jak służby to robią w słusznym celu. To określą aktualnie rządzący.
Jak na razie protesty przeciwko tej ustawy są żadne. Wygląda na to, że obywatele, przestraszeni skalą zamachów w zachodniej Europie, zgodzą się na tego rodzaju kontrolę.
- Kto z obywateli zna ustawę? To grupka osób. Ta ustawa będzie zaskarżona do TK przez opozycję. Na ile TK będzie sprawny, żeby to ocenić? W moim przekonaniu ta ustawa narusza konstytucję.