To odpowiedź na zarzuty Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia, które twierdzi, że stolica Małopolski pięknieje kosztem innych. "SKOZK dostaje teraz co roku 30 milionów złotych. Gdyby je podzielić między inne miasta, nikt by na tym nie korzystał" - mówił profesor Franciszek Ziejka. Profesor apelował, by na ratowanie zabytków przeznaczać w Polsce miliard złotych rocznie więcej. "To kilometr autostrady" - wyliczał profesor Ziejka. 

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z profesorem Franciszkiem Ziejką, przewodniczącym SKOZK.

Prawie 130 obiektów było remontowanych w ubiegłym roku dzięki funduszom SKOZK-u. Czym by się pan pochwalił?

- Bardzo wieloma rzeczami. Mógłbym mówić o wielu obiektach. Te wzorcowe to zamek na Wawelu. Wykonaliśmy tam prace w Wieży Duńskiej, rozpoczęliśmy remont Baszty Złodziejskiej. Dołożyliśmy też 700 tysięcy złotych na Krzysztofory. Wreszcie ratowaliśmy kopiec Krakusa.

 

45% daje SKOZK a 55% daje druga strona?

- Mamy zasadę, że dzieliliśmy połowę na połowę. Chodzi o inicjatywy oddolne, żeby administratorzy też mogli dołożyć. Ktoś kto dopłaci bardziej to szanuje. W ubiegłym roku nasza dotacja została zmniejszona i przyjęliśmy, że dopłacamy 45%. Są takie obiekty, gdzie dajemy nawet 90%. Tam właściciel nie ma żadnych środków. My musimy dołożyć więcej. Wskutek tego gdzieś indziej nasze wsparcie jest mniejsze. My dajemy około 45% a właściciel 55%.

 

2015 rok to także 30 milionów i ta sama zasada?

- Tak. Generalnie taka sama zasada. Właściciel musi dodać do naszych środków około 55%. Nie każdy ma takie fundusze. Często właściciele biorą kredyt. Oni jednak wiedzą, że jak wezmą kredyty to resztę otrzymają od nas. Jest szansa na dopięcie budżetu. Czasami właściciel nie może pobrać kredytu. Od paru lat mamy umowę z gminą Kraków, która obejmuje fasady kamienic. Wtedy połowę dotacji do naszych pieniędzy daje gmina. W ten sposób Kraków pięknieje.

 

Jak pan przyjmuję krytykę sposobu wydawania pieniędzy przez SKOZK, jaką do Gazety Wyborczej przesłał Marek Krabon z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia? On mówi, że duże miasta, jak Kraków czy Wrocław, poradzą sobie bez tej dotacji?

- Nie poradzą sobie. Ten pan prowadzi od lat propagandę wymierzoną w Kraków. On sądzi, że Kraków przejada pieniądze na wszystkie zabytki w Polsce. Według wyliczeń biegłych, miliard przypada na polskie zabytki. My dostajemy 30 milionów. To 3%. Ja apelowałem, żeby zamiast toczyć wojnę między sobą, żebyśmy wspólnie prowadzili walkę o większą ilość pieniędzy na ratowanie zabytków. Także tych na Dolnym Śląsku. Chodzi o to, żeby politycy uznali, że warto dorzucić przez kilka lat do tego miliarda drugi miliard. To 1 km autostrady mniej. Tyle kosztuje kilometr autostrady. Może nie wszędzie musi być autostrada? Wtedy pieniądze zostaną na zabytki. Chcę, żeby wszędzie się ratowało te zabytki. Są pomniki historii, tam też należą się pieniądze. Nie można prowadzić wojny podjazdowej. Rozdanie 30 milionów z Krakowa na te miasta historyczne to będzie nic. Nic nie zrobimy.

 

Krabon pisze, że remont fasad XX-wiecznych kamienic na Podgórzu to przesada. On przypomina także pana słowa z 2006 roku, że to co było do uratowania w Krakowie już zostało uratowane.

- To jest wyrywanie zdań z kontekstu. Okazuje się, że to co było w pierwszej kolejności do zrobienia, zostało zrobione. Prac restauracyjnych nie można jednak powstrzymać. Dlatego w XIX wieku powstawały komitety ratowania zabytków. Jak przestaniemy restaurować to za kilka lat będzie trzeba tam znowu wejść. Ten pan chce zaistnieć, on ma swoje interesy.

 

Brytyjski The Telegraph wskazuje Kraków jako jedno z 10 miast, które trzeba zobaczyć. To zasługa tych pieniędzy?

- Oczywiście. Nie tylko pieniędzy z budżetu, ale tych pieniędzy, które krakowianie dokładają. Kraków pięknieje, ale potrzeby są ogromne, żeby miasto było wizytówką kultury europejskiej. Mamy jakąś opatrzność nad Krakowem. Kraków nie został zburzony. Zachowajmy go dla następnych pokoleń.

 

Co w 2015 roku?

- Wiele rzeczy. Z ważnych to wreszcie przystąpimy do restauracji ołtarza Wita Stwosza. Kiedyś po alarmie okazało się, że już wystąpiono o dużą dotację – milion 300 tysięcy. Nie wiem czy wszystko damy. To będzie trzecia wielka konserwacja. Chciałbym, żeby się udało dogadać z ZIKiT-em, żebyśmy mogli zacząć pracę przy stokach Wawelu. To by kosztowało około 40 milionów, ale to na kilka lat. Są małe obiekty. Będą dotacje w Krzysztoforach, na Wawelu, w Katedrze.

 

Niedługo koniec plebiscytu na wyczyn i blamaż roku. Co by pan wskazał jako największy blamaż i wyczyn?

- Ja nie lubię takiego sportowego rozumowania. Mi się podoba Centrum Kongresowe. Nie ukrywam, że blamaż to wina sądu, który na podstawie doniesienia dwóch mieszkańców obalił uchwałę antysmogową.