Zapis rozmowy Jacka Bańki z profesorem Andrzejem Piaseckim z katedry samorządu terytorialnego Uniwersytetu Pedagogicznego.
Taka sytuacja jak w Tarnowie, gdzie wygasną mandaty radnych, to coś nadzwyczajnego po wyborach samorządowych?
- To sprawa nadzwyczajna w 25-letniej historii samorządu. Nie było takiego przypadku. Dotyczy to sytuacji, kiedy wybory w jednym okręgu mogą zmienić wyniki poszczególnych partii, co oznacza inne przeliczenie mandatów.
Co to znaczy dla Tarnowa? Władza wykonawcza jest na tyle mocna, że jeśli chodzi o zarządzanie miastem jest to bez znaczenia?
- Tak. Władza wykonawcza problemu może nie odczuwać. Prezydent jest zaprzysiężony i ma legitymację. Rady właściwie nie ma. Jak to potrwa krótko to miasto się z tym upora. W dłuższej perspektywie może być problem, chodzi o uchwalenie budżetu do końca marca/kwietnia. Są jednak inne metody. Widzę ten problem inaczej. Nie może być tak, że z powodu niedbalstwa trzeba powtarzać wybory i funkcjonowanie rady miasta jest zawieszone. System wyborczy jest zbyt skomplikowany i nie przewiduje prozaicznych sytuacji.
To znaczy, że wybory samorządowe będą się jeszcze odbijać czkawką i to nie raz? To już nie pierwszy protest wyborczy.
- Protesty zdarzają się po każdych wyborach. Tłumaczenie jak powinno się głosować, złe tłumaczenie się osób odpowiedzialnych za wybory, głosy nieważne - grzechów było dużo. Praprzyczyną jest jednak skomplikowany system wyborczy. Małopolska też jest ofiarą tego.
Prezydent Komorowski proponuje zmiany. To rozwiąże największe problemy?
- Są to zmiany drobne, idące w kierunku większej jawności. To szklana urna. Problem jest głębszy. System wyborczy reprezentuje różne możliwości głosowania. Za dużo chcemy rzecz pogodzić i gubimy istotę reprezentacji politycznej kandydatów. Wyborca jest zdezorientowany a ta klarowność aktu wyborczego powinna być prosta. Największy problem był przy sejmikach, gdzie z kilkuset kandydatów stawia się 1 krzyżyk. Jest dużo do zrobienia w perspektywie wyborów w 2018 roku. Przy parlamencie też musi być lepiej. Musimy wiedzieć, że wybory organizują profesjonaliści i to jest minimum gwarancji wyborczych.
Co powinno być w pierwszej kolejności do zmiany?
- Dylematów jest dużo. W jednej audycji tego na pewno nie rozstrzygniemy. Problem trzeba postawić i rozwiązać. O tym się nie mówi i nie rozwiązuje.
W Tarnowie jest skomplikowana sytuacja. Mandaty wygadają, wybory będą powtórzone w jednym z okręgów. Rozumiem, że jak wyniki zostaną przeliczone to potem będą dodane do wyników w pozostałych okręgach?
- Ten przelicznik głosów na mandaty nie jest skomplikowany, ale może pokazać, że część komitetów dostała mniej głosów. Jak to był kwestia kilkunastu głosów przy jednym mandacie, a tak się zdarza, że o włos się wygrywa, to wynik będzie inny. W Tarnowie być może największy komitet nie będzie miał tego 13 mandatu i nie będzie miał większości. To zmienia wiele rzeczy. Ten komitet nie ma wtedy większość bezwzględnej.
To ciekawa sytuacja, bo to PiS wskazywał na nieprawidłowości przy wyborach, tymczasem może się okazać, że mandat zostanie odebrany właśnie PiS-owi.
- Tak, ale bez otoczki medialnej o fałszowaniu i nadużyciach i tak to by nastąpiło. Tak to jest, że czasami warto się ugryźć w język. Złe słowo wraca. Jak mówimy o nieprawidłowościach to bądźmy gotowi doświadczyć tego, że one mogą dotyczyć tych, którzy o tym mówią. Wybory to system naczyń połączonych. Radni większościowi mogą stracić głosy i mandaty, bo źle policzono glosy przegranych. To paradoks i urok demokracji.
Tarnowianie mogą spać spokojnie? To tylko zmiany na górze?
- Niech śpią spokojnie i szykują się do kolejnych wyborów. Niech jeszcze lepiej rekomendują służbom odpowiedzialnym za rzeczy techniczne, jak wydrukować i dowieźć ulotki. Wiem, że takie rzeczy mogły się zdarzyć, ale jak w każdym obwodzie komisja tego pilnuje to można zauważyć to przed wyborami. Są nagłe wypadki. Im więcej profesjonalizmu, tym więcej bezpieczeństwa.