Zapowiedzią zmian w takim samym stopniu stało się zwycięstwo Andrzeja Dudy, jak i pojawienie się ruchu Pawła Kukiza.

Zapis rozmowy Jacka Banki z prof. Andrzejem Piaseckim, politologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego.

Mówi się o głębokiej zmianie polskiej sceny politycznej. Po wyborach prezydenckich mówi się przede wszystkim o PO, ale komentatorzy zwracają uwagę, że głębokie zmiany mogą dotknąć PiS.

- To będzie pokolenie, środowiska i nowa geografia polityczna. Wiele interesujących rzeczy przyniosły te wybory. To będzie pierwszy prezydent, który był wcześniej radnym. To pokazuje poprawną karierę od pucybuta do prezydenta. Nie działalność w partii, ale u podstaw. To pokaże jak należy pracować dla wspólnego dobra.

 

Andrzej Duda prezydentem, ale premierem Beata Szydło. Co pan na taki scenariusz?

- Scenariusze mogą być różne. Ten jest interesujący. 3 miesiące temu byśmy tego nie przewidzieli. Mogą być niespodzianki. Takie są oczekiwania Polaków. Ma być zmiana, ale nie powierzchowna. Ma być coś nowego w sensie pokoleniowym i programowym. To chyba zdecydowało o wygranej Dudy.

 

Czyli to, że prezes Kaczyński zniknął na czas wyborów, może oznaczać, że zostanie za kulisami w czasie wyborów parlamentarnych?

- Wchodzą na scenę politycy, którzy nie są sterowalni. Trudno, żeby prezydent pozwolił sobą manipulować. Polityków, których on wypromuje będzie cechowała niezależność i dążenie do efektów. Oferta, którą przedstawił PiS i poparli Polacy to niezależny, młody polityk o dobrym wizerunku. Takich polityków Polacy oczekują na listach a nie zgranych twarzy.

 

Pojawiło się sformułowanie „dekaczyzacja” prawicy, czyli prawa strona, ale bez Jarosława Kaczyńskiego.

- Teraz mamy przechył w PiS ku nowym politykom i grupom. Wymienię jeszcze innych, którzy towarzyszyli premierowi w 2007 roku, jak Zbigniew Ziobro. To nie muszą być ci sami ludzie. Kadry w PiS są pełne młodych osób, którym wystarczy dać szansę. To dostał Duda. To wskazówka jak układać listy wyborcze.

 

Z drugiej strony słyszymy, że jak w PO nastąpią gruntowne zmiany przed wyborami parlamentarnymi to będzie równia pochyła.

- Zasada jest taka, że w przypadku spadku notowań partia nie powinna robić gwałtownych ruchów. Nie ma miejsca na dziwne propozycje. To samo można powiedzieć o PO. Jak ta partia będzie chciała nagle zmienić swój wizerunek to będzie to odczytane jako kupowane lektoratu. Mówił pan o centrolewie. To interesujące. Lewa strona jest do zagospodarowania, ale ja bym naszej polityki nie dzielił na lewicę i prawicę. Wiemy jakie środowiska głosują na PiS czy PO. Tam są elementy lewicowe, socjalne. To jak z mapą Polski. Jak widzę podział jak głosowały województwa to żałuję, że tam nie ma powiatów. Polska jest bardziej urozmaicona. Nie tylko wschód – zachód, ale są też wyspy. Urozmaicenie wprowadza też Kukiz. Będą podziały pokoleniowe i środowiskowe. To będzie ciekawe a nie stary styl: lewica i prawica.

 

Jak pan mówi o zmianach pokoleniowych to nie wyobrażam sobie, żeby do wyborów parlamentarnych mówili do nas z telewizora posłowie PO Grupiński czy Szejnfeld.

- Oczywiście. Możemy wymieniać posłów 60+. Widzimy, że w tych wyborach sprawdzili się młodzi politycy. Oni są w każdej partii. Te osoby czekają na swoje 5 minut. Zmiany w 1989 roku robili ludzie młodzi. Na czele Solidarności stali 20-latkowie. Trzeba dać szansę tym odważnym. W dzisiejszych czasach oni są dobrze przygotowani. Moje pokolenie uczy się od swoich dzieci. Pokolenie wyżu demograficznego może przeobrazić Polskę w dobrym kierunku.

 

Mamy też problemy na lewicy, Pawła Kukiza, inicjatywę Ryszarda Petru. Co będzie po wyborach parlamentarnych?

- Będzie ciekawie. Wszyscy mówili, że nasza polityka to beton i nic się nie zmieni. Nagle jesteśmy w nowej rzeczywistości. Rok 2015 będzie przełomowy. Chodzi też o wybory parlamentarne. Chodzi o spojrzenie na nasze problemy i jak możemy się z nimi uporać. To też kwestie bezpieczeństwa w Europie. Pamiętajmy jednak o chińskim przekleństwie: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Te czasy się zaczynają, ale od nas zależy jak czy to będą pozytywne zmiany.

 

Takim symbolem ostatnich 10 lat był żelazny uścisk Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Donalda Tuska już nie ma. Może być tak, że ze sceny zniknie też Jarosław Kaczyński?

- Każdy z tych polityków musi znaleźć swoje miejsce. Tusk znalazł i pracuje dla Polski w Unii. Jarosław Kaczyński może będzie premierem a może nie będzie. Na pewno nie będzie na politycznej emeryturze. On może wiele zrobić nie będąc premierem. Myślę o aktywności eksperckiej. Jest liderem środowisk, które wymagają odpowiedzialności za ten ostatni wybór.