Zapis rozmowy Jacka Bańki z prof. Andrzejem Piaseckim, politologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego.

Twierdzenie, że teraz Paweł Kukiz zdecyduje o wyniku wyborów nie jest przesadzone?

- Zawsze w wyborach duża rolę odgrywał trzeci kandydat. Nigdy jednak nie miał tak dużo głosów. Wyniki są spłaszczone. To wyrazista postać, wyrazisty elektorat i ponad 20%. Nie ma siły. On nie wchodzi do II tury, ale wchodzi do III tury, do wyborów parlamentarnych.

 

Wyrazisty elektorat czyli kto?

- Osoby młode, wykształcone. Ich ambicje nigdy się tak nie rozjeżdżały z realiami. Mamy wyż demograficzny ludzi z lat 80. Oni po wejściu do UE wyjechali do Anglii a teraz nadają ton pewnym zjawiskom.

 

W dzisiejszym wywiadzie Rafał Dutkiewicz mówi, że propozycje Pawła Kukiza są destrukcyjne. Co pan na to?

- Gdybyśmy poszukali propozycji pozostałych kandydatów to też byśmy znaleźli destrukcyjne propozycje. Kukiz nie miał wiele wspólnego z polityką. Trzyma się tych JOW-ów. Jego zaplecze polityczne nie spodziewa się efektów wprowadzenia tego. To nie niweluje wpływu partii. Jako polityk Kukiz ma wiele do zrobienia. Jako trybun ludowy może zgłaszać propozycje. On chce zmienić system. Duda i Komorowski walczą o swoją skórę.

 

Jak pan ocenia kurczowe trzymanie się idei JOW-ów? Wszyscy mówią, że to będzie miało odwrotny skutek niż zakładany. Kukiz odpowiada, że to było wprowadzone w Senacie, żeby skompromitować całą ideę.

- Tak. To, że wszyscy mają pomysły, nie znaczy, że to jest dobre. W 1990 roku chcieli wybierać prezydenta bezpośrednio. To nie był dobry pomysł. To niesie negatywne emocje. Stało się i to konsumujemy. JOW-y i eksperyment w Senacie, wzmocnił PO i PiS. Inaczej jest w gminach. Jakby tak było w Sejmie to niewiele wskazuje, że Sejm będzie urozmaicony. Będzie dwupartyjny. Według mnie nie ma recept cudownych, które szybko zmienią system. Receptą jest edukacja. To kilkanaście lat pracy nad młodymi, wsparcie dla nauczycieli. Wtedy możemy oczekiwać efektów. To najlepszy sposób, ale kandydaci tego nie mówią. W rok nie da się zmienić systemu.

 

Czyli edukacja od szkoły podstawowej, odpowiedzialność, zachęcanie do brania odpowiedzialności za miejsce gdzie się żyje?

- Budująca partycypację, gdzie nauczyciel jest partnerem i przewodnikiem. Nie ma być urzędnikiem, który wypełnia papiery i rozlicza się przed administracją. Jak nie upodmiotowimy nauczycieli to nie zadbamy o wychowanie nowych pokoleń.

 

To nie jest argument w wyborach? Żaden kandydat nie powie, że musimy postawić na edukację młodych, żeby w przyszłości to procentowało i żeby system polityczny okrzepł. Wszyscy chcą ten elektorat i mówią prostym językiem. W pojedynku Duda – Komorowski to Duda szybciej trafi do młodych wyborców Kukiza?

- W kampaniach prezydenckich w Polsce zawsze była skuteczna kampania negatywna, na nie. W tych wyborach przeciwnicy urzędującego prezydenta mają szanse. Mogą wskazywać siebie, jako tych, którzy nie uczestniczą we władzach. Jednak każdy to robi. Paweł Kukiz też jest radnym. Mamy mówić o wyborach prezydenckich, ale zaraz będą parlamentarne. Wielu radnych powie, że za chwile chcą być posłami. Andrzej Duda od pół roku jest europosłem. Wyborcy nie wiedzieli, że będzie chciał być prezydentem. Niech kandydat wypełni swój poprzedni mandat, albo niech mówi od razu, że może zmienić zdanie.

 

W tych wyborach komu się skutecznie uda sięgnąć po elektorat niezadowolonych?

- Na pewno nie urzędującemu prezydentowi. On reprezentuje władze. Młode pokolenie w takich wyborach nie ma swojego reprezentanta, ale bliżej mu do młodszych kandydatów. To Kukiz a teraz Duda. Nawiązując do wyborów sprzed 15 lat, kiedy Kwaśniewski miał 44 lata, urzędujący prezydent nie ma takich możliwości. Większe szanse ma jego konkurent.