Oficjalnie, kilkudziesięciu motocyklistów chce w ten sposób uczcić zakończenie drugiej wojny światowej, dlatego w drodze do Niemiec planują m.in. zwiedzanie obozu Auschwitz Birkenau. "Sprawa Nocnych Wilków będzie testem dla polskiego państwa" -  dodaje krakowski historyk.

Zapis rozmowy Jacka Bańki z profesorem Andrzejem Nowakiem, historykiem i znawcą Rosji z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Rosnąca histeria wokół przejazdu przez Polskę Nocnych Wilków jest uzasadniona czy nie?

- Myślę, że histeria rzadko jest uzasadniona. Rozgłos wokół tej sprawy jest jednak zrozumiały. Mamy do czynienia z prowokacją polityczną. Rosja prowadzi agresywną politykę ekspansji i wojnę na Ukrainie.

 

To prowokacja sterowana z Kremla?

- Jak najbardziej. Te naiwne wyobrażenia sprzed kilku lat, że Putin jest dobry i liberalny, ciężko dziś podtrzymywać. Centralizacja życia politycznego w Rosji jest duża. Wiadomo jak wielką wagę Putin przywiązuje do polityki historycznej. Temu służy rajd gangu motocyklowego Putina.

 

Ostatnie miesiące to czas zwiększonej aktywności Rosji czy od zawsze mieliśmy z tym do czynienia? Mówimy o motocyklistach, niedoszłym wykładzie ambasadora Rosji na UJ czy o pomniku na cmentarzu Rakowickim.

- Wykład ambasadora w Krakowie, gdyby nie kontekst polityczny, byłby normalny. Jak jest seria zaplanowana z dyplomatami, to nie widzę problemu. Jest jednak wojna z udziałem Rosji, to sprawa tego wykładu ma inne znaczenie. Jak chodzi o rajd motocyklowy, to on jest od początku planowany jako prowokacja. Putin od lat spotyka się z liderem tej grupy i deklaruje zainteresowanie tą samą ideą polityczną. Chodzi o restaurację imperium rosyjskiego. Rajd ma dotrzeć do byłego obozu Auschwitz. Chodzi o skontrowanie przekazu przypisanego ministrowi Schetynie. Z tego przekazu ma wynikać, że wyłącznie Ukraińcy wyzwalali Auschwitz. To było niezgrabne stwierdzenie, ale w Rosji zostało rozdrapane. Oni to chcą symbolicznie pomścić teraz. To jest brudna akcja polityczna. Nic więcej. Nie chodzi o turystykę czy sport. To jest świadomie związane z polityką Rosji. To nie jest prywatna inicjatywa obywateli. Przypomnę, że rok temu Putin zebrał historyków i mówił, czego mają uczyć w szkołach. Putin poświęcił kilka godzin, żeby zapoznać się z koncepcją podręcznika dla wszystkich klas i podkreślił, na czym mu zależy. Chodzi o mówienie, że oni wyzwalali a nie zniewalali. Przypomnę też funkcjonowanie komisji, która miała zajmować się walką z historykami, którzy by przypominali na przykład o 17 września. Grożono im sankcjami karnymi. Tak trzeba patrzeć na rajd motocyklowy.

 

Są też takie opinie, że spróbujemy ich nie wpuścić. Potem nasi motocykliści jeżdżący do Katynia też pewnie nie zostaną wpuszczeni.

- Tego się spodziewam. Taka byłaby reakcja, ale lepiej jest nie jeździć do Katynia. Z przykrością to mówię tym zacnym motocyklistom. Oni tam jadą z własnej inicjatywy. Tu jest ta różnica. Mimo tego powiem, że te konsekwencje trzeba ponieść. Nie można przyjąć prowokacji na własnym terenie. Musimy pokazać, że będziemy się bronić przed symboliczną agresją. Jak wykonamy kolejny gest słabości, pierwszym był ten po 10 kwietnia, to będzie niedobrze. Wtedy oddaliśmy śledztwo i dowody ludziom, którzy byli zamieszani w zabójstwa polityczne w Rosji. Chodzi o zabójstwo Litwinienki, Politkowskiej czy Magnickiego. Te sprawy nadzorował prokurator Czajka. Jemu oddano śledztwo smoleńskie. Dzisiaj brak reakcji na kolejny krok Rosji będzie dowodem, że państwo Polskie nie istnieje, jak to powiedział minister Sienkiewicz.

 

Czyli najlepszym rozwiązaniem będzie zabezpieczenie przejazdu tych motocyklistów przez nasz kraj, żeby nie doszło do symbolicznych gestów i żeby o tym nie mówić?

- Nie. Należy uniemożliwić wjazd tym ludziom do Polski. To, że mają wizy Schengen, otwiera pytanie, czy jesteśmy państwem suwerennym. Trzeba urządzić kontrolę sanitarną, poddać ich upokarzającym procedurom. Tak robi Rosja. Mamy środki, żeby upokarzając tych ludzi, którzy służą złej polityce, nie wpuścić ich do Polski. Albo mamy granice, albo nie. To się rozstrzyga teraz.

 

Jednocześnie słychać opinie, żeby za dużo o tym nie mówić. Jak o tym dyskutujemy, to idziemy na rękę Rosji.

- Nie należy o tym dużo mówić. My mówimy, ale państwo nie powinno mówić, ale działać. Po prostu nie wpuścić, bez mów propagandowych. Trzeba ich zahamować. Czyny, nie słowa.