Będzie zwrot w polityce klimatycznej?

Przed jakimi wyborami staje dzisiaj Europa, biorąc pod uwagę choćby politykę klimatyczną? Spoglądamy na Chiny, Indie, ale i na Stany Zjednoczone, które wraz z nowym prezydentem elektem deklarują zmianę kierunku w stronę, czyli odejście od polityki niskoemisyjnej i powrót do paliw kopalnych.

Europa stoi wobec wielu wyzwań. Wyzwanie klimatyczne, którego nie wolno sprowadzać do kwestii transformacji energetycznej, jest jednym z tych wyzwań, ale nie najważniejszym. Są też wyzwania, które związane są z migracją, napływem ludności do Europy, której kontynent nie jest w stanie w takiej skali po prostu przyjąć.

Mamy wyzwania związane z zagrożeniami militarnymi. To nie jest tylko kwestia wojny w Ukrainie, ale to są także wszystkie napięcia, które są na Bliskim Wschodzie, w Afryce. To wzmaga migrację. Mamy zagrożenie związane z rywalizacją globalną – Stany Zjednoczone, Chiny – i presją z obydwu stron na gospodarkę europejską. Tych wyzwań jest bardzo wiele i nie ma jednej prostej odpowiedzi.

Transformacja energetyczna, odchodzenie od węgla i paliw kopalnych jest jedną ze ścieżek, ważną, ale nie najważniejszą.

„Nie da się z dnia na dzień dokonać dekarbonizacji całej gospodarki” „Nie da się z dnia na dzień dokonać dekarbonizacji całej gospodarki”

Padają takie pytania, czy Donald Trump, po tym jak został wybrany kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych, i jego administracja pogrzebią dekarbonizację i zeroemisyjną gospodarkę również w Europie? Ta europejska przestanie być konkurencyjna?

Jeśli gospodarka europejska przestaje być konkurencyjna, to nie z powodu Zielonego Ładu i z powodu dążenia do niskiej emisyjności, ale z powodu utraty pewnej przewagi, którą kiedyś Europa miała w zakresie myśli naukowo-technicznej, utrzymywania w swoich krajach najbardziej, powiedziałbym, wybitnych uczonych. Proszę zauważyć, że większość nagród Nobla jest przyznawana tym z nich, nawet jeśli są to uczeni pochodzenia europejskiego, którzy są w laboratoriach i na uczelniach amerykańskich.

Widać wyraźnie, że Stany Zjednoczone z jednej strony, a Chiny z drugiej strony, zaczęły zyskiwać nad nami istotną przewagę. Ta przewaga ma różne umocowania. W przypadku Stanów Zjednoczonych jest to przede wszystkim przewaga kapitałowa. Największe współczesne korporacje, Elon Musk jest tylko jednym z przykładów, to są korporacje amerykańskie. To one narzucają swoje rozwiązania i wolę. Co mielibyśmy przeciwstawić? Nie może polegać to na tym, że będziemy tacy sami jak Ameryka lub tacy sami jak Chiny. Musimy rywalizować z nimi, nie będąc z Ameryką i nie będąc z Chinami.

Bieżące wydarzenia polityczne bez wątpienia wpłyną na to, co dziać się będzie w globalnym biznesie. Przed nami powrót do wojen cenowych? Zapowiedź w ustach prezydenta elekta już się pojawiła. 10-20% tyle mają wynosić czy mogłyby wynosić cła na towary europejskie. Jakie to wywoła skutki na starym kontynencie?

Wojny handlowe występowały i przedtem. Globalizacja była próbą odejścia od tego sposobu rywalizowania gospodarek. Widać wyraźnie, że ponownie wchodzimy w taką fazę, co jest jednocześnie pochodną deglobalizacji, skracania tych łańcuchów dostaw. Europa będzie musiała odpowiedzieć na to, co zrobią Amerykanie własnymi cłami. Proszę pamiętać, jeśli my chronimy naszą gospodarkę, nasz rynek wysokimi cłami, to jednocześnie powodujemy obniżanie poziomu konkurencyjności na tym rynku, a w konsekwencji także powodujemy wzrost cen. Tu trzeba zachowywać rozsądek. Wejście w otwartą wojnę handlową między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi to byłby bardzo zły sygnał dla Europy.

Co będzie decydować o sile europejskiej gospodarki?

A powrót do epoki sprzed globalizacji, do gospodarki protekcjonistycznej jest możliwy?

Moim zdaniem byłoby to bardzo niedobre, dlatego że z wojnami celnymi na ogół szły także wojny militarne. Oczywiście forma może być różna. My dzisiaj nazywamy je wojnami hybrydowymi. To dla Zachodu, w sytuacji rywalizacji z jednej strony z Chinami, z drugiej strony z Rosją i jej agresywną polityką, byłby bardzo zły sygnał. Mam nadzieję, że uda się tego uniknąć.

Naszą odpowiedzią nie powinny być tylko ochrona własnego rynku, ale takie kształtowanie wspólnego rynku, które będzie pokazywało jego siłę i zdolności adaptacyjne. Trzeba pamiętać, że my sami w Europie mamy też wewnętrzne granice. One nie są celne. One mają inną naturę. Zbyt wiele jest protekcjonizmu, na którym my zresztą jako polska gospodarka cierpimy, co dotyczy w szczególności usług.

„Politykę wschodnią potraktowaliśmy po macoszemu” „Politykę wschodnią potraktowaliśmy po macoszemu”

Czy na naszych oczach umiera w takim razie strefa Schengen?

Strefa Schengen to jest zupełnie inna sprawa. Jest poddana presji niezwiązanej z handlem, a z migracją. I nie sądzę, by ktoś chciał odebrać obywatelom Europy to, co jest ich wielkim przywilejem, czyli swobodę podróżowania. Okresowe ograniczenia nie są tak bardzo uciążliwe. Ktokolwiek przekraczał granicę z Niemcami wie, że to nie jest stanie w długich kolejkach. To jest raczej sygnał: sprawdzamy, kontrolujemy, ale to nie jest odejście. Natomiast jest zbyt wiele prób działania wbrew regułom wspólnego rynku dla wszystkich.

Dzisiaj jest tak, że dynamizm gospodarczy przenosi się z centrum gospodarczego dotychczasowego Europy, który stanowiły Niemcy, Francja i część południowa: Włochy, Hiszpania, zupełnie na obrzeża. Dzisiaj dynamizm gospodarczy w krajach takich jak Rumunia, Chorwacja, Polska – przy wszystkich problemach, które przeżywamy. Także w takim kraju, który nie jest członkiem Unii Europejskiej, ale jest w obszarze europejskiej pewnej wspólnoty gospodarczej, jak Norwegia. Te kraje mają większą dynamikę, a więc trzeba przyjąć, że dzisiaj o konkurencyjności gospodarki europejskiej w większym stopniu będą decydować te kraje, w których mechanizm i działania rynkowe, społeczeństwo zorientowane na rynek, są bardziej dynamiczne. Nie patrzmy na to jak na rodzaj dyskryminacji czy ograniczeń ekspansji. Przeciwnie, korzystajmy z tego. Wiadomo, że jesteśmy w obszarze, w którym i współpraca, i rywalizacja są łączne.

To co będzie decydować o sile polskiej gospodarki w najbliższych latach? Mamy odejście już od niskich kosztów pracy, od taniego pracownika.

Zmiana demograficzna, która decyduje o sytuacji na rynku pracy, jest w jakimś stopniu nieodwracalna. Skoro nie mamy dużych zasobów pracy, musimy mieć wyższe kompetencje. Jednocześnie, jeśli chcemy mieć wyższe kompetencje, musimy mieć wyższe wynagrodzenia. To oznacza, że musimy mieć wyższą wydajność pracy, co idzie w parze z wyższą produktywnością wykorzystywania własnych zasobów. To będzie decydowało o tym, że nasza gospodarka powinna mieć silną orientację proeksportową. Na pytanie, jakie są dla nas trzy najważniejsze rzeczy, oprócz kompetencji, odpowiedź jest taka: orientacja proeksportowa, proinwestycyjna i proproduktywnościowa. To jest dzisiaj podstawowy trzon polityki gospodarczej.

Hasło towarzyszące tegorocznemu Kongresowi Open Eyes Economy Summitmi brzmi „Dusza Europy”. Prof. Jerzy Hausner: „To dusza rozdarta”

A co dzieli i co łączy dziś Europejczyków? Hasło, które towarzyszy tegorocznemu Kongresowi Open Eyes Economy Summitmistami brzmi „Dusza Europy”.

Jesteśmy Europą państw narodowych, Europą ojczyzn. Idea stanów zjednoczonych Europy była ideą pustą. Nie wierzę w federalizm europejski, biorąc pod uwagę historyczne korzenie naszych państw narodowych. Pytanie, jak rozumieć państwo narodowe i czy państwo narodowe ma oznaczać rozbijanie integracji europejskiej. Mam nadzieję, że nie. Nie wszystkie ugrupowania prawicowe są w sposób oczywisty antyeuropejskie. Nie na tym polega problem, że ktoś nas ciągnie w kierunku federalizmu.

Problem polega na tym, jak pogodzić aspiracje narodowe, istnienie odrębnych krajów i państwowości ze wspólnym obszarem wartości, a nie tylko rynku. Musi być wspólnym obszarem obywatelskości, ale i praktyki demokratycznej. To są wyzwania, nad którymi się trzeba zastanawiać.

My jesteśmy akurat w Krakowie, w miejscu, które przecież w okresie bardzo korzystnego dla siebie rozwoju podlegało pewnemu obszarowi integracyjnemu, jakim kiedyś była monarchia habsburska. My się od tego nie odcinamy. Wiele impulsów odwołujących się do naszej historii, do naszego dziedzictwa może iść z tej części Europy, ale trzeba uznać, że ma ona do zaoferowania całemu kontynentowi niezwykle ważne zasoby kulturowe, ludzkie, ideowe, które powinny być włączone w cały obiekt europejski.

Kończy się globalizacja, jaką znamy Kończy się globalizacja, jaką znamy

Jakby pan zdefiniował „Duszę Europy”?

To jest dusza rozdarta, która przez długi czas uważała, że wszystko wygląda całkiem dobrze, a tak nie było. To jest dusza, która musi dzisiaj odpowiadać na takie wyzwanie, jakim jest Brexit. Sami Anglicy zaczęli rozumieć, jak groźne i niebezpieczne stało się dla nich wyjście poza Unię Europejską. Może nie wrócą do Unii Europejskiej. My musimy znajdować odpowiedzi, które nie będą tę duszę rozdzierały, ale które tej duszy będą przywracały pewien rodzaj wspólnego namysłu i wspólnego działania.