Czy możemy się spodziewać od jutra politycznego trzęsienia ziemi w Krakowie?
Nie, raczej nie. Trzęsienie ziemi w Krakowie nastąpiłoby wtedy, gdyby wybory prezydenckie wygrał inny kandydat. Łukasz Gibała przez wiele lat uprawiał bezkompromisową, ciągłą, permanentną krytykę tego wszystkiego, co się w Krakowie dzieje. Można się było spodziewać, że gdyby wygrał wybory, to faktycznie doszłoby tutaj do jakiegoś zwrotu, może do trzęsienia trzęsienia ziemi, a nawet rewolucji. Ponieważ wygrał kandydat bardziej umiarkowany, na dodatek w pewnym sensie koalicjant niegdyś Jacka Majchrowskiego, to nie należy się spodziewać trzęsienia ziemi. Będą zmiany, ale raczej umiarkowanej, niepowodujące wielkich perturbacji w życiu miasta.
A może Aleksander Miszalski będzie chciał pokazać, że wcale nie jest prezydentem kontynuacji, jak mówiło się w przestrzeni publicznej, jak też mówił jego oponent polityczny Łukasz Gibała i będzie chciał na początku pokazać lwi pazur?
Aleksander Miszalski musi pokazać, że nie jest prezydentem kontynuacji, ponieważ niemal połowa krakowian, a przynajmniej tych głosujących w drugiej turze, dawała do zrozumienia, że chce jednak bardziej radykalnych, a przynajmniej bardziej zdecydowanych zmian w mieście. Aleksander Miszalski wraz ze swoimi sztabowcami musi to przemyśleć i polityka kontynuacji jest w ogóle wykluczona z mnóstwa powodów: począwszy od tego, że zmieniła się sytuacja geopolityczna wokół Polski, kończąc na tym, że zmienia się klimat i trzeba dokonać zielonej transformacji w mieście, nie mówię już teraz o kraju. Wiele jest wyzwań i to wymaga oczywiście dostosowań, to wymaga zmian, to wymaga nowego podejścia. To będą wielkie wyzwania przed nowym prezydentem.
Czy nastąpią zmiany personalne? Łukasz Gibała zapowiadał, że praktycznie we wszystkich spółkach na stanowiskach kierowniczych te zmiany będą natomiast. Jeżeli chodzi o Aleksandra Miszalskiego, należy spodziewać się jakichś roszad takich strategicznych?
Dwóch zastępców prezydenta Majchrowskiego kandydowało w wyborach. To w jakim sensie już kończy ich karierę, bo byli kontrkandydatami Aleksandra Miszalskiego. Czy zechce skorzystać z ich usług, trudno powiedzieć. Oczywiście jest kilka newralgicznych stanowisk w mieście, których obsada moim skromnym zdaniem jest nawet ważniejsza niż obsada urzędu prezydenckiego. To stanowiska główny urbanista miasta, główny architekt, szef zieleni miejskiej - bardzo odpowiedzialne i ważne stanowisko. Oczywiście także osoba odpowiedzialna za transport publiczny. To kilka takich stanowisk, których funkcje będą może bardziej decydować o tym, jak będzie funkcjonował i wyglądał Kraków przez najbliższe lata, niż to, kto jest jego prezydentem.
Wydaje się, że Aleksander Miszalski będzie miał ułatwiony początek, bo większość w radzie miasta ma Koalicja Obywatelska, czyli ugrupowanie, z którego startował. Ta rada miasta z prezydentem będzie szła ręka w rękę?
Powinna go wspierać, ale powinna go też inspirować. Nie może być tak, że ponieważ mamy władzę w pełni w mieście, to możemy osiąść na laurach. Jeżeli oni tak będą myśleć, to się skończy katastrofą. Pal sześć, że katastrofą za kilka lat w kolejnych wyborach, ale to byłoby po prostu nieszczęście dla Krakowa. Nie może być tak, że idą ręka w rękę ku jakiemuś koniunkturalizmowi, podtrzymywaniu władzy, utrwalaniu swoich wpływów i tak dalej. To ma być rzetelna praca dla tego miasta, krakowianie tego oczekują. Oczekują nowej polityki, oczekują zmian dostosowujących do nowych wyzwań. Trzeba zabrać się do roboty, nie osiadać na laurach, nie napawać się myślą, że mamy większość, to co nam zrobicie.
Jak w tej opozycji w radzie miasta odnajdzie się Łukasz Gibała? Nie ma już Jacka Majchrowskiego, czyli człowieka, w którego cały czas uderzał. Czy Jacka Majchrowskiego naturalnie zastąpi Aleksander Miszalski, czy będzie zmiana całej narracji, jeżeli chodzi o Łukasza Gibałę i Kraków dla Mieszkańców.
Łukasz Gibała po trzykrotnej porażce w wyborach powinien wreszcie zmienić swoją strategię, dojść do logicznego wniosku, że nie jest tak, jak to przez te kilkanaście już lat rysował, że Kraków jest w ruinie, że tu potrzebna jest jakaś rewolucja, że wszystko, co było dotychczas, jest fatalne. Musi zmienić swoje podejście do prezydentury, skoro taka totalna, bezrefleksyjna bym powiedział, negacja wszystkiego, co dzieje się w mieście, prowadzi go do kolejnych porażek.
Czy to będzie pozytywny przekaz ze strony Łukasza Gibały?
Oczywiście krytyka będzie potrzebna nawet bardziej niż Jackowi Majchrowskiemu, ponieważ skoro nowy prezydent ma zaplecze w większości rady miasta, tym bardziej potrzebna jest krytyka, żeby nie osiadł na laurach, ale musi to być jednak krytyka bardziej rozsądna. Nie może tak być, jak jak to Łukasz Gibała praktykował przez ostatnie kilkanaście lat, że walił na odlew i przyłączał się do każdej inicjatywy, która była przeciw, która była podważaniem wszystkiego, co się dzieje w mieście. Musi przemyśleć swoją strategię, bo ona go doprowadziła do kolejnych porażek.
Widzi pan jeszcze jakichś liderów opozycji w radzie?
Czy ja wiem? To jest nowa rada. Owszem są tam weterani, ale jest kilka nowych osób. Mam nadzieję, że po prostu się ujawnią nowe nazwiska. Kraków potrzebuje może nie nowego otwarcia, to za dużo by było powiedziane, ale potrzebuje jakichś nowych pomysłów, świeżych idei, odnawiających koncepcji, nie dlatego że tu się źle dzieje, nie dlatego że jest jakiś marazm czy stagnacja. Nie. Chodzi o to, że mamy do czynienia z wyzwaniami, którym trzeba sprostać. Dam prosty przykład. Idąc tutaj do studia, czułem, jak żar leje się z nieba. To jest początek maja. Trzeba przemyśleć, jak ma wyglądać zielona transformacja w Krakowie, miasto-gąbka, miasto,które chłonie wodę, mnóstwo zieleni, która będzie schładzać to miasto. Trzeba się zastanowić, co z tymi gigantycznymi powierzchniami wyasfaltowanymi. Ciemny asfalt sprowadza energię słoneczną i tym bardziej miasto podgrzewa. Tego rodzaju wyzwań przed miastem jest wiele. Potrzebne są pomysły na to, jak tym wyzwaniom stawiać czoła.
Na początku naszej rozmowy powiedział pan, że zmiany na pewno będą, bo nie będzie już dwóch wiceprezydentów ani samego prezydenta. Andrzej Kuliga, Jerzy Muzyk oraz Jacek Majchrowski odchodzą. Chciałem zapytać o współpracę nowego prezydenta Aleksandra Miszalskiego z superwiceprezydentem, czyli prof. Mazurem. Mówi się również o tym, że drugim wiceprezydentem ma być Łukasz Sęk. Czy ta współpraca Stanisława Mazura z Aleksandrem Miszalskim wypali na dłuższą metę?
Mam taką nadzieję, bo są do tego podstawy. Po pierwsze, zbieżność programowa. Prof. Mazur jest liberałem, ma liberalną koncepcję polityki i liberalną koncepcję miasta i ona jakoś harmonizuje z programami Platformy Obywatelskiej, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Aleksandra Miszalskiego popierała też lewica. Tutaj będzie pewien balans potrzebny, ale uważam, że oni są komplementarni, że Miszalski z profesorem Mazurem pasują do siebie i że to rokuje dobrą współpracę. Pana Sęka znam trochę mniej, więc nie potrafię tak ocenić jego wkładu w zarządzanie miastem. Mam nadzieję, że nowy prezydent Aleksander Miszalski będzie umiał sobie dobrać odpowiedni zespół współpracowników, bo to jest klucz do dobrego zarządzania. Samemu na pewno nie da się zarządzać miastem, trzeba mieć dobrych, kompetentnych, harmonijnie ze sobą współpracujących współpracowników, więc jeśli to się uda Miszalskiemu poukładać, to przed miastem są dobre perspektywy.
22 lata rządów Jacka Majchrowskiego, zatem poświęćmy jeszcze jego osobie parę minut. Kiedyś na łamach Gazety Wyborczej mówił pan, że największym sukcesem Jacka Majchrowskiego jest wygrana walka ze smogiem. A co Jackowi Majchrowskiemu się nie udało?
To, czego on na pewno nie uzna za swoją porażkę, czyli brak metra w Krakowie. Nie uzna za porażkę, ponieważ przez wiele lat dawał do zrozumienia, że nie ma przekonania co do tego, że w Krakowie metro jest potrzebne i możliwe. Z porażek bym na przykład wskazał Wesołą. To jest coś, co jest w pewnym sensie pośrednią tylko porażką Jacka Majchrowskiego. Dał się wpuścić właśnie takim demagogom jak Łukasz Gibała i rozmaici aktywiści miejscy. Poszło pół miliarda złotych na wykup Wesołej. I teraz nie za bardzo jest koncepcja, co z tym fantem zrobić. To jedno z najważniejszych wyzwań dla Aleksandra Miszalskiego podobnie, jak Nowa Huta Przyszłości, projekt pozostawiony przez poprzednią ekipę, ale też nie do końca jeszcze dograny. Duża porażka, ale to też nie osobiście Majchrowskiego, czyli odrzucenie przez radę miasta koncepcji Nowego Miasta na Rybitwach. Trzeba się będzie zastanowić, czy ma to wrócić. Jeśli tak, to w jaki sposób zmodyfikowane. Skoro się dotychczasowa koncepcja nie przebiła, to znaczy, że wymaga jakiejś rewizji. Jacek Majchrowski miał kilka też takich porażek personalnych. Co tu dużo mówić, kilkoro z jego współpracowników występuje teraz pod akronimami swoich nazwisk. Kilka porażek można Jackowi Majchrowskiemu przypisać, ale jednym zdaniem podsumowując jego długoletnią prezydenturę: Kraków jest rozwijającym się miastem, jednym z nielicznych w Polsce, w których stale przybywa mieszkańców, bo tu się dobrze żyje. Dzięki tym młodym ludziom Kraków ma bardzo duży potencjał. Trzeba go wykorzystać. Kraków jest na dobrej ścieżce rozwoju, trzeba ewentualnie przyspieszyć, ale w żadnym wypadku nie zbaczać gdzieś, nie nie szukać gdzieś na manowcach.
Jutro najprawdopodobniej zaraz po zaprzysiężeniu Aleksander Miszalski wejdzie do tego gabinetu na placu Wszystkich Świętych na pierwszym piętrze. Jakie pierwsze decyzje w pierwszych dniach urzędowania powinien podjąć?
Personalne, bo tak jak powiedziałem, większość tego, co stanie się w najbliższych latach, w czasie tej kadencji nowego prezydenta w Krakowie, zależy od tego, jakich sobie dobierze współpracowników. Oczywiście, że współpracowników dobiera się pod kątem zadań czy wyzwań, jakie przed nimi stoją. Ale te, jak mówiliśmy są, już mniej więcej rozpoznane. Dobre decyzje personalne, właściwe obsadzenie newralgicznych stanowisk, rozważenie funkcjonowania różnych instytucji miejskich.
Instytucji powinno być mniej według pana?
W pewnym stopniu nawet więcej. Przed chwilą mówiłem, że na przykład urbanista i architekt to powinny być funkcje rozdzielone. Kraków jest dużym, rozwijającym się i rosnącym miastem, nie redukowałbym urzędników. Kraków nie jest miastem, które się zwija, tak jak ogromna większość miast w Polsce. Kraków jest miastem, które się rozwija, więc personelu potrzeba co najmniej tyle, jak dotychczas, jak najlepszego, jak najbardziej kompetentnego, jak najsprawniejszego. Raczej nie w redukcjach personalnych dopatrywałbym się jakiegoś rozwiązania podstawowych problemów Krakowa. Trzeba dobrej obsady personalnej, a nie redukcji zespołu urzędniczego.