Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Prof. Hartman: Celebryci na listach? To nie nasz styl

  • Rozmowy
  • date_range Poniedziałek, 2014.02.03
- Są gorsze rzeczy niż lansowanie celebrytów w polityce, ale to akurat nie jest nasz styl - przekonywał w rozmowie z Radiem Kraków Jan Hartman, który będzie liderem listy wyborczej Europy Plus i Twojego Ruchu. Jak stwierdził, liczy na merytoryczne dyskusje z kontrkandydatami w czasie kampanii wyborczej.

fot. RK


Jednym z celebrytów będzie Maciej Żurawski. Były gwiazdor Wisły Kraków wystartuje z listy SLD - potwierdza Krzysztof Klimczak, szef małopolskiego SLD. Joanna Senyszyn i Jarosław Gowin to kolejne oficjalne już małopolskie lokomotywy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Kandydatów poznaliśmy w miniony weekend.

Na pytanie, czy weźmie udział w debacie z Maciejem Żurawskim, prof. Hartman odpowiedział, że na piłce nożnej się nie zna. Bardziej wyobraża sobie debatę z europosłanką Joanną Senyszyn, której jednak nieco się obawia, gdyż jest znana ze swojej złośliwości. - Pani Joanna Senyszyn ma nade mną przewagę, bo jest europosłanką. Ja mam może nad nią, że znam języki obce, jestem też znacznie młodszy. Jesteśmy troszkę do siebie podobni w poglądach, stylu bycia. To może być ciekawe, jak jednak podobne osoby muszą ze sobą konkurować - powiedział.

Zobacz: Maciej Żurawski "Żuraw" na listach SLD do Europarlamentu
Euro-gorączka rośnie. Do wyścigu stanęli Gowin i Ziobro

Zapis rozmowy Jacka Bańki z prof. Janem Hartmanem:

Europa Plus Twój Ruch to dobra kolejność? Bo nadal mamy problemy z tą nazwą.

- Pewnie, że dobra. Podkreśla koalicyjność tego komitetu. My jesteśmy koalicją równych partnerów.



Bezpośredni konkurent SLD wprowadza na listę wyborczą celebrytów. W naszym okręgu mamy Macieja Żurawskiego. A celebryci nie chcą Twojego Ruchu? Poza wyjątkami oczywiście.

- To zależy, kogo nazwiemy celebrytami. Nie chcemy wprowadzać osób, które są sławne a nie mają nic wspólnego z polityką. Gdybyśmy mieli zaprzyjaźnionych celebrytów, to może dalibyśmy się skusić. Są gorsze rzeczy niż lansowanie celebrytów w polityce, ale to akurat nie jest nasz styl.

Ale z Maciejem Żurawskim chętnie pan weźmie udział w debacie?

- No nie wiem za bardzo o czym, bo na piłce się nie znam totalnie. Nie wiem, czy mi zaproponują taką debatę. Już prędzej bym się spodziewał z Joanną Senyszyn. Choć jej się też obawiam, bo ona jest strasznie złośliwa.

Liczy pan na debatę akademicką?

- To nie jest czas akademickich debat. Bardziej liczę na debatę odnośnie roli Europy i europosła z punktu widzenia regionu. To jest to, czego ludzie nie rozumieją. Nie rozumieją, że prawo powstaje bardziej w Brukseli niż na Wiejskiej. Ludzie tego nie widzą jeszcze. Pani Joanna Senyszyn ma nade mną przewagę, że jest europosłanką. Ja mam może nad nią, że znam języki obce, jestem też znacznie młodszy. Jesteśmy troszkę do siebie podobni w poglądach, stylu bycia. To może być ciekawe, jak jednak podobne osoby muszą ze sobą konkurować.

Zanim o tym prawie, które wykuwa się w Brukseli, to zatrzymam się przy tych jedynkach. Mamy dwóch profesorów: Joanna Senyszyn, jest pan. Słychać, że PiS na czele krakowskiej listy wystawi prof. Ryszarda Legutkę. Prawdziwy uniwersytet europejski.

- Ja bardzo się cieszę z tego. Jestem z tego bardzo dumny, że Kraków jest miastem profesorów. To, czy Legutko będzie na pierwszym, to nie ma znaczenia, bo PiS dostanie dwa mandaty, a po cichu liczy na trzeci, rywalizuje o niego z Ziobrą, a my będziemy się starać, żeby go nie dostał w ogóle.

Trzech profesorów plus rektor, Jarosław Gowin, nie zapominajmy o tym.

- Rektor, doktor. Rektor małej uczelni. To nie do końca to samo, mimo wszystko.

Wybory do Parlamentu Europejskiego to być albo nie być dla Solidarnej Polski, dla Polski Razem też no i dla Twojego Ruchu. Jakie mogłyby być konsekwencje klęski, czyli tego poparcia poniżej 5% chociażby?

- To byłoby dewastujące, ale my o tym nie myślimy. Klęska dla każdej partii będzie klęską. To dotyczy wszystkich. Nie bierzemy tego pod uwagę, liczymy na wynik dwucyfrowy. Same nazwiska Kalisz u Kutz, oni we dwóch robią sami ponad 3%. Prawdopodobieństwo, że zdobędziemy koło 5% jest niewielkie. Znacznie bardziej prawdopodobne jest, ze zdobędziemy 10%. Ale nie myślimy nawet w takich kategoriach. My myślimy teraz w kategoriach dobrej kampanii i budowania struktur. Budowanie partii jest procesem fascynującym.

Pan w polityce jest od niedawna, gdyby zdarzyło się, że nie trafi pan do Parlamentu Europejskiego, to rozumiem, że nie jest to koniec? W perspektywie wyborów samorządowych też pana nazwisko się pojawi?

- Trudno mi powiedzieć, może być tak, że partia mnie gdzieś pośle. Natomiast ja to wszystko traktuję poważnie. Na razie w ogóle nie myślę, żeby się z tego wycofać, widzę nowy dla siebie świat i uczę się go. Nie biorę pod uwagę tego, że jak się nie dostanę, to się obrażam.

Pan otworzy listę Twojego Ruchu Europy Plus.

- Tak.

Kto się jeszcze pojawi?

- Ta lista cały czas się tworzy, ale mogę jeszcze powtórzyć, bo zapewne ludzie już to wiedzą, że na drugim miejscu jest Małgorzata Marenin, szefowa fundacji Stop Stereotypom w Kielcach, znana społeczna działaczka. Ostatnio zasłynęła tym, że wytoczyła proces arcybiskupowi Michalikowi. Znakomita pani. Ja ją bardzo cenię i muszę powiedzieć, że rzadko kiedy działacz jest tak doświadczoną osobą.

Pozostałe miejsca to kwestia tej swoistej przedwyborczej układanki.

- W ostatnim etapie układania list zgłaszają się jeszcze ludzie. Poza tym mamy koalicjantów, oni też chcieliby ludzi umieścić na listach.

Wspomniał pan to prawo, które jest wykuwane w Brukseli. Przyjęta została niedawno nowa dyrektywa, tzw. dyrektywa hipoteczna. Czyli jakby większe zabezpieczenie dla osób, które będą się starać o kredyty hipoteczne. Do końca 2015 roku państwa członkowskie muszą przyjąć tę dyrektywę. Trzeba to robić jak najwcześniej? Państwo powinno pomagać tym, którzy zaciągnęli kredyty we frankach?

- To bardzo delikatny temat. Każde państwo musi reagować w sytuacji, kiedy dużo ludzi staje się osobami niewypłacalnymi z powodów makroekonomicznych, ponieważ jest to w interesie całego społeczeństwa. Państwo interweniuje nie ze względu na dobro jednego człowieka, ale dobro społeczne. Jeśli rynek mieszkaniowy ulega załamaniu, może to być początek wielkiego kryzysu. Jest to zupełnie normalne, że tego rodzaju zabezpieczenia się tworzy.

Czyli tę dyrektywę unijną trzeba jak najszybciej przyjąć?

- Jest to ściśle określone w prawie, ile mamy czasu na dopasowanie polskiego prawa do dyrektyw europejskich.


Prasę przeglądał Krzysztof Piasecki:



Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię