"Ostatnie rezolucje podczas Rady ONZ pokazują głębokie pęknięcie w dotychczasowym, jak nam się wydawało, wiecznie zjednoczonym świecie euroatlantyckim"

Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęły rezolucję w sprawie wojny. Pierwsza wskazuje Rosję jako agresora, w drugiej tego nie ma. W wypadku tych rezolucji Stany Zjednoczone głosowały tak jak Rosja. To jakie wnioski można z tego wyciągnąć?

Ktoś mógłby powiedzieć ironicznie, że są to wciąż „słowa, słowa, słowa”. I dodać jeszcze do tego, że Organizacja Narodów Zjednoczonych nie ma w tej chwili większego wpływu na rzeczywistość geopolityczną, ale gdy wczytamy się w te rezolucje, a szczególnie jeżeli spróbujemy też dociec genezy ich powstania, to sądzę, że mają jednak one ważny wymiar, ponieważ ukazują bardzo głębokie pęknięcie w dotychczasowym, jak nam się wydawało, wiecznie zjednoczonym świecie euroatlantyckim.

Przypomnę, że dwie pierwsze rezolucje były uchwalone przez Zgromadzenie Ogólne ONZ-u, czyli to najszersze forum ONZ, a trzecia, zwana na początku draftem amerykańskim, przyjęła dopiero Rada Bezpieczeństwa. Amerykanie próbowali ten draft, gdzie wojna jest zastąpiona konfliktem, gdzie nie ma wyraźnie powiedziane, że to Rosja jest agresorem przegłosować na Zgromadzeniu Ogólnym. Unia Europejska zgłosiła tu bardzo znaczące poprawki, gdzie rzeczy zostały postawione na swoim miejscu: wojna jest nazywana wojną, agresorem jest Rosja, pokój ma być trwały, sprawiedliwy, integralny. Gdy te poprawki przeszły, to Stany Zjednoczone przeniosły ten draft do Rady Bezpieczeństwa, a tam już oczywiście nie jednogłośnie, ale stosunkiem głosów 10 do 5, a bez sprzeciwu członków stałych został on przyjęty. Rosja dotąd w Radzie Bezpieczeństwa blokowała rezolucje skierowane przeciwko sobie (rezolucje już wojenne), Chiny się wstrzymywały. To, że Stany Zjednoczone głosowały tak samo jak Rosja, ta bardzo pobłażliwa wobec Rosji rezolucja amerykańska przyjęta na Radzie Bezpieczeństwa, pokazuje, że ona tak naprawdę nie wini nikogo za tę wojnę.

Rosjanie próbowali, co prawda na poziomie jeszcze Zgromadzenia Ogólnego, dodać do tego draftu bardzo złowrogi fragment o tym, że pokój zostanie dopiero wtedy zapewniony, gdy znikną przyczyny, które ten konflikt wywołały. Czyli – ja tak przynajmniej myślę – trzeba wrócić do tych żądań Rosji z grudnia 2021 roku, do stwierdzenia, że NATO ma się wycofać do granic z 1997 roku.

Czyli za Odrę, panie profesorze.

Gdyby Zgromadzenie Ogólne przytomnie tego nie odrzuciło, to bylibyśmy właśnie w tym punkcie wyjścia.

Amerykanie chcą robić interesy z Rosją? W tle zasoby metali ziem rzadkich

Wniosek z tego płynie również i taki, że dzisiaj Amerykanie bardzo chcieliby robić interesy z Rosją?

Są dwa cele, do których dąży (Donald Trump – red.) i które on bardzo ekspresyjnie formułuje. Z jednej strony to ma być przerwanie narastania tej „góry trupów”, które miał widzieć na zdjęciach satelitarnych z linii frontu i trudno – z humanistycznych powodów – z nim się nie zgodzić. Z drugiej strony trudno się zgodzić z prezydentem USA, tak ogromnego demokratycznego kraju, który uważa, że ten konflikt można wygasić metodami gospodarczego dealu.

Ekspert ds. bezpieczeństwa: „Prędzej czy później Ukraińcy będą musieli pójść na jakąś umowę z Amerykanami” Ekspert ds. bezpieczeństwa: „Prędzej czy później Ukraińcy będą musieli pójść na jakąś umowę z Amerykanami”

Zresztą Putin bardzo uważnie to wszystko śledzi i czyta. Wczoraj, nie wiem na ile to już dotarło do szerszej opinii, udzielił takiego wywiadu, trochę jeszcze niespójnego, ale są tam bardzo ważne momenty. Mówi, że bardzo wielką wagę Rosja przywiązuje do przyszłej współpracy gospodarczej ze Stanami Zjednoczonymi. Mówi, że Rosja posiada dziesięciokrotnie więcej tych metali ziem rzadkich, aniżeli Ukraina i że ten deal Trumpa co do metali ziem rzadkich (rzadkich – podkreśla ironicznie) w Ukrainie – Rosji nie interesuje. Natomiast Rosja może zaproponować Trumpowi współpracę w pozyskiwaniu metali ziem rzadkich w tych obwodach Ukrainy, które zostały jakby bezprawnie włączone do Federacji Rosyjskiej.

Tutaj jest bardzo dużo ciekawych wątków. Zacznijmy od tych sojuszy, jakie się pojawiają. Chiny wstrzymujące się od głosu (wracając do rezolucji ONZ-owskich). Wczoraj w Krakowie odbyła się manifestacja nie przed konsulatem rosyjskim, ale przed... amerykańskim. To jakiś znak czasu, a może pochopne rozumienie dzisiejszej dyplomacji?

Demonstracje antyamerykańskie, antytrumpowskie odbywały się też w innych częściach Europy, w Hiszpanii, Szwajcarii. Nawet młodzi ludzie zdają sobie sprawę, że ta polityka Trumpa, nawet jeżeli są tam jakieś bardzo ukryte, niewidoczne jeszcze dla nas cele, jest nazbyt pobłażliwa dla Putina i że on to wykorzysta.

Konsul generalny Ukrainy: „Rosja poważnie przygotowuje się do inwazji na Europę. Trzeba podejmować decyzje” Konsul generalny Ukrainy: „Rosja poważnie przygotowuje się do inwazji na Europę. Trzeba podejmować decyzje”

Chciałbym zwrócić uwagę na to głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ-u. Jak wiemy jest tam 15 państw: 10 europejskich z innych części świata i 5 tych stałych członków (Chiny, Rosja, USA, Francja i Anglia), a każdy z nich ma prawo weta. Jeżeli ten draft amerykański przeszedł jako rezolucja Rady Bezpieczeństwa, to znaczy, że zarówno Anglia, jak i Francja nie użyły tego prawa weta. One, co sprawdziłem, wstrzymały się od głosu razem z innymi państwami europejskimi. To znaczy, że jednak musimy się wszyscy liczyć ze Stanami zjednoczonymi, z Trumpem.

Wracając do metali ziem rzadkich – to takie przeciąganie liny? Wołodymyr Zełenski zaproponował, żeby Stany Zjednoczone korzystały z tych zasobów na terenie Ukrainy. To samo proponuje Władimir Putin. Rzecz, jak rozumiem, dotyczy więc tych samych ziem. Chodzi o parasol bezpieczeństwa amerykański nad tym obszarem?

Inicjatorem tego zapewnienia pieczy amerykańskiej w zamian za metale ziem rzadkich był sam prezydent Zełenski. Nie mógł się spodziewać, że prezydent Trump wypisze od razu rachunek na 900 miliardów dolarów. Zresztą, temu problemowi bardzo dużo uwagi poświęcił prezydent Zełenski w czasie swojej dwugodzinnej, przeprowadzonej po ukraińsku konferencji prasowej dla dziennikarzy zagranicznych w Kijowie. To było w przeddzień rocznicy wojny – 2023 roku. Wyliczał tam, że pomoc, jakiej Stany Zjednoczone udzieliły Ukrainie, to był grant, a nie pożyczka, i to w wysokości 100 miliardów dolarów. Dodawał, że Europa podobnie się zaangażowała finansowo,, razem z Japonią 120 (miliardów – red.), Ukraina podobnie. Odzewem ze strony Trumpa już teraz jest wypowiedź, że będą odzyskiwać od Ukrainy nie 900 a kilkadziesiąt miliardów. To wszystko jest bardzo zawikłane.

Podczas tej konferencji prasowej Zełenski powiedział, że absolutnie nie podpisze tego w takim wymiarze, bo to obarczyłoby kilka następnych pokoleń Ukrainy. Jako prezydent Ukrainy, który nie będzie przecież przez dziesięciolecia sprawował władzy, nie może oddawać kogokolwiek w finansową niewolę na tak długi okres.

Skoro mówimy o zasobach, tym razem finansowych, to sam pan o tym pisze, że Rosjanie mają w Europie swoje zamrożone aktywa na sumę około 210 miliardów dolarów, o 30 miliardach z kolei mówił prezydent Macron. Dlaczego z tymi pieniędzmi nic się nie dzieje?

Były premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson, który próbuje załagodzić sytuację, twierdzi, żeby nie potępiać za bardzo Trumpa, tylko szukać możliwości porozumienia z nim co do tej wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Twierdzi też, że tutaj winna jest Europa i że to Europa, głównie Belgia, ma w swoim posiadaniu te zamrożone aktywa Rosyjskiego Banku Centralnego. Pamiętam, że Donald Tusk (nie pierwszy zresztą już raz) wystąpił z inicjatywą na swoim Twitterze, żeby te aktywa odmrozić i przekazać je Ukrainie w sytuacji, gdy Ameryka prawdopodobnie tak wielkiej pomocy już udzielać nie będzie. Tu trzeba postawić pytanie, co Unia Europejska, Komisja Europejska w tej sprawie robi? Bo wszystko to pozostaje na zasadzie słów. Tusk już parę lat temu o tym mówił, teraz znowu o tym mówi, a potem to wszystko cichnie. Pieniądze dalej są zamrożone. Może tak mały kraj jak Belgia, który ma w swoim posiadaniu te zamrożone aktywa, po prostu boi się Rosji.

"Rozejm, ale nie zakończenie wojny, na Ukrainie jeszcze przed Wielkanocą"

Biorąc pod uwagę tę kakofonię informacji, możemy ocenić w jakim punkcie dziś jesteśmy? Prezydent Trump zapowiada, że w tym lub w przyszłym tygodniu spotka się z prezydentem Zełenskim. Jak ocenić sytuację, w której świat się znalazł dzisiaj?

Co do konkretów, nie możemy wiele powiedzieć. Putin twierdzi, że niebawem odbędzie się drugie spotkanie amerykańsko-rosyjskie w Rijadzie, ale że nie ma to nic wspólnego z Ukrainą. Mówi też, że gdy chodzi o Ukrainę, to oczywiście Europa może być przy stole negocjacyjnym, ale nie tylko – także Chiny. Sądzę, że (jeżeli miałbym prorokować), choć teraz nic na to nie wskazuje, a Rosja w przeddzień rocznicy wysyła na Ukrainę 250 dronów, że do Wielkanocy to wszystko się zakończy. Jednak nie wojna ogólnie, tylko będzie rozejm, będzie przerwanie ognia. Wielkanoc w tym roku wypada 20 kwietnia; to wspólna Wielkanoc, prawosławna i katolicka. Niewykluczone, że Putin też będzie chciał na tym ugrać. Ostatnio, jak wręczał medale tak zwanym bohaterom specjalnej operacji wojskowej, bo 23 (lutego – red.) wypadał w Rosji dzień obrońcy ojczyzny, mówił, że oni walczą, bo Bóg tak chciał. Niewykluczone, że Bóg będzie teraz chciał, żeby na chwilę te działania wojenne przerwać.

Kiedy kończy się wojna? Kiedy kończy się wojna?

Te dyskusje, czy Rosja napadnie na Europę, czy nie napadnie, o tyle nie mają sensu, że powinniśmy się zachowywać tak, jakbyśmy byli przekonani, że działamy zgodnie z zasadą: „chcesz mieć pokój, szykuj się do wojny”. To powinno być przede wszystkim nauczką dla Unii Europejskiej. Zresztą te ostatnie zawirowania pokazały, że Europa się konsoliduje, a oby się zjednoczyła. Przypomnę tylko, że Węgry podczas tych rezolucji zagłosowały tak samo jak Ameryka, Burundi, czy inne państwa popierające ten złagodzony ton wobec Rosji.