Jakie zmiany społeczne uruchomiła lub przyspieszyła w Polsce okupacja niemiecka i rosyjska? 

W wypadku okupacji sowieckiej zmiana była radykalna, rewolucyjna i przeprowadzona w stosunkowo krótkim czasie. Zgodnie z doktryną sowiecką, komunistyczną, klasy posiadające musiały zniknąć. Majątki, które posiadali, przeszły na własność państwa. Również własność chłopska przechodzi na własność państwa, aczkolwiek chłopi dalej mogli z tej ziemi korzystać.

 Środowiska mieszczańskie, finansiści, właściciele zakładów przemysłowych, ale również rzemieślnicy i kupcy zostają zlikwidowani. Następuje spłaszczenie drabiny społecznej. Mamy chłopów i mamy rosnący w siłę proletariat i również inteligencję. To, co będziemy mieli w PRL-u, to nam władza sowiecka wtedy zafundowała. 

Z drugiej strony ziemi zachodnie i Generalne Gubernatorstwo. 

To są dwa różne obszary, aczkolwiek mamy jednego wspólnego okupanta. Polityka niemiecka zmierzała do poddania kontroli istniejących władz społecznych, natomiast nie planowano generalnych zmian. Niemniej doszło do nich na skutek zmian własnościowych. Ziemiaństwo na ziemiach włączonych do Rzeszy generalnie utraciło swoje majątki. Te przechodzą w ręce państwa i państwo przekazuje je funkcjonariuszom SS, Gestapo, urzędnikom niemieckim i osobom zasłużonym dla budowy chwały oręża niemieckiego. Natomiast w wypadku ziem włączonych do Generalnego Gubernatorstwa te zmiany nie są tak duże. Owszem, jest trochę przykładów, również w dystrykcie krakowskim, że ziemię przejęli Niemcy, ale generalnie własność ziemiańska zachowała swoje ziemie, podobnie jak i ludność chłopska. Tutaj żadnych zmian nie było.

W przypadku wielkiej własności przemysłowej mamy zmiany. Największe zakłady przemysłowe są poddane kontroli bezpośrednio państwa niemieckiego, które przekazuje je tak zwanym powiernikom.

Ale tak naprawdę powiernicy pozostawili starą załogę, dawnych właścicieli, czy to byli Polacy, czy Żydzi. Wiadomo, że z powodu zagłady praca Żydów na rzecz Niemiec długo trwać nie mogła. 

W jaki sposób okupacja zdeterminowała późniejsze relacje polsko-żydowskie? Z jednej strony mamy perspektywę Holokaustu, z drugiej strony historię pogromów. 

Rzeczywiście tak. Pogromy to nie jest nic nowego, to nie jest okres wojny. One mają miejsce znacznie wcześniej w okresie międzywojennym, w okresie również zaboru rosyjskiego i to się nakładało. Antysemityzm, który miał się dobrze, został jeszcze w czasie wojny przez Niemców wzmocniony poprzez szkołę, poprzez administrację, megafony wystawione na ulicach, niemiecką z ducha, ale polskojęzyczną prasę, którą ludzie kupowali. 

To trafiało na już dobrze przygotowany grunt, bo Polacy na taką strawę, którą Niemcy im serwowali, tak naprawdę czekali, przynajmniej część społeczeństwa, ludności włościańskiej, chłopskiej nie wyłączając. Te przejawy antysemityzmu na wsi polskiej były szczególnie widoczne, bowiem nie zawsze się owi włościanie właściwie zachowywali tak, jak mogło od nich tajne państwo polskie oczekiwać.

 Oczywiście na drugim biegunie mamy tych, którzy pomagają, ale pomagając muszą konspirować się przed Niemcami i konspirować się przed Polakami, bowiem donosicielstwo kwitnie. Sąsiad wiedząc czy domyślając się, że ktoś z pobliska ratuje Żydów, udzielając im schronienia, niejednokrotnie takie donosy przekazywał. Polak przekazywał donosy na Polaka, więc tym bardziej w wypadku Żydów, kiedy tych moralnych skrupułów nie było.

 Czy czasy okupacji to początek społeczeństwa homogenicznego? 

Tak. Polska wieloetniczna, wielokulturowa zakończyła się w 1945 roku w związku z  przesiedleniami, wysiedleniami itd. 

A w jaki sposób okupacja wpłynęła na poziom nieufności wobec państwa i instytucji? 

W olbrzymi sposób. To nie tylko były państwa niechciane, ale państwa totalitarne i okupacyjne. Stosunek do zarządzeń okupanta, który w imieniu swojego państwa próbował spacyfikować Polaków, powodował wzrost niechęci, nieufności w ogóle do instytucji, co zresztą pogłębiło się w czasach PRL-u, przynajmniej w niektórych środowiskach społecznych, co można obserwować do dzisiaj. Nie mamy takiego zaufania do państwa jak w krajach skandynawskich.

 Czy ten niski poziom kapitału społecznego obecnie to jest wynik okupacji, później tego, co było po 1945? 

Na pewno tak. Miasto możemy, jak na przykładzie Warszawy widać, odbudować. Nie ma prawie już śladu w tej chwili, że miasto było kompletnie zrujnowane. Natomiast znacznie trudniej zmienić ludzką mentalność. To nie jest tak, że nagle to wszystko się zmienia. To wymaga czasu, pracy i odpowiedzialności, szanując jednocześnie ludzką godność, bo bez takiej postawy godnościowej tych zmian mentalności tak szybko nie osiągniemy. A one są konieczne, jeśli chcemy normalnie funkcjonować w gronie mądrych, rozsądnie pracujących społeczeństw europejskich.

 W jaki sposób okupacja i ta sowiecka, i ta niemiecka zmieniła imaginarium współczesnego Polaka, że po symbole Polski Walczącej sięgają równie chętnie i politycy, i kibice, ci najbardziej agresywni również? 

Znak Polski Walczącej wymyśliła młoda dziewczyna, 23-letnia. Później zostaje aresztowana i zamęczona w Auschwitz. Ten znak przetrwał lata PRL-u, na przykład w okresie Solidarności. On jest instrumentalnie wykorzystywany. Zapewne twórcom tego znaku, twórcom idei państwa podziemnego, państwa tajnego to nie przyświecało. To miał być znak silnego zakotwiczenia się państwa w społeczeństwie mimo tych dramatycznych okoliczności, mimo terroru, represji, przemocy, państwa totalitarnego, państwa niemieckiego.

 Czy możemy powiedzieć, że ta olbrzymia ofiara, polska ofiara wpłynęły w jakimś sensie na dzisiejsze postawy narcystyczne? 

Bałbym się tutaj odpowiedzi. Sądzę, że to jest też i czym innym wywołane. Z pewnością tak, ale w jakimś skromnym zakresie, dlatego że generalnie ludzie poza elitami narodowymi  nastawionymi heroicznie myśleli o tym, jak przetrwać. Czyli mój los indywidualny był losem jedynym. Myślano o rodzinach, ale właśnie o sobie. Ja mam przetrwać ten czas trudny, czyli jest to skupienie się na sobie, dlatego że okupacja niemiecka, okupacja sowiecka faktycznie mnie zmusza do tego, że myślę o sobie.

 Zresztą dlatego Hans Frank mówił do swoich kamratów wielokrotnie: zróbcie tak, żeby Polacy zajęli się sobą, żeby zajęli się swoimi drobnymi sprawami, kupowaniem, sprzedawaniem, ale niemyśleniem i niedziałaniem przeciwko nam.

 Jaki odsetek Polaków zaangażowany był w czynny opór? 

Według badań to było kilka procent, trzy, może pięć, może siedem procent. W tych wszystkich możliwych formacjach, czyli nie tylko państwa podziemnego, ale również szeroko rozumianego ruchu narodowego, który stworzył własne, szacowano, że tych, którzy próbowali współpracować z okupantami, jeszcze było mniej w granicach jednego, może dwóch procent.

 W wypadku okupacji sowieckiej zdecydowanie więcej. Tutaj znacznie mniej, bo Niemcy nie byli aż tak szczególnie zainteresowani dobrymi kontaktami z Polakami. Cała reszta, czyli te dziewięćdziesiąt procent, to są właśnie ci ludzie, o których stale mówimy. Muszą przeżyć, muszą robić wszystko w ich mniemaniu, żeby doczekać końca wojny z jak najmniejszymi stratami. A niektórzy myśleli, żeby również na wojnie zarobić. Byli też i tacy.