Zapis rozmowy Magdy Wadowskiej z Andrzejem Chwalbą, historykiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

 

Dlaczego kochamy Polskę?    

Kto ją kocha? Pytanie prowokujące, bo w wieku XIX w zasadzie tylko część społeczeństwa była w stanie odpowiedzieć, czym jest Polska. Mniej więcej 10% zrozumiałoby to pytanie. Tylko górne warstwy szlachty, średnie warstwy szlacheckie, mieszczaństwo i tworząca się inteligencja. Dla poddanych, chłopów polskojęzycznych, Polska była materią zimną, wrogą, daleką, kojarzoną z panami. Polak to był szlachcic, szlachcic to był Polak. Chłop był chłopem. Dla niego perspektywa identyfikacji z panem, była w pierwszej połowie XIX wieku wykluczona. On nie mół kochać Polski, nawet tej wspaniałej, idealistycznej, romantycznej naszych wieszczów. On tego nie rozumiał. To był analfabeta, który rozumiał, że jego wielką miłością jest panujący. Nie chce się wierzyć, że polscy chłopi szanowali cara rosyjskiego. Cenili sobie, że niekiedy staje w ich obronie. A jeszcze bardziej cenili sobie cesarza austriackiego. Wszędzie w Europie, lud, który nie miał swojej podmiotowości i był skazany na obcowanie z panami i urzędnikami szlacheckimi, widział perspektywę oparcia w dalekim, będącym gdzieś w Berlinie czy Petersburgu panującym. Polska była ciemną masą kojarzoną z czymś złym, pańszczyzną, wyzyskiem, przemocą, gwałtem, nawet z terrorem szlacheckim, a nie z czymś pozytywnym.

Smutne.  

Wynikało to z tego, że proces budowy jedności narodowej trwał przez cały wiek XIX i XX. Dopiero w wieku XX i okresie międzywojennym, ludność włościańska, chłopska zyskała pełną świadomość bycia Polakiem. Wiązało się to z tym, że chłopi musieli uzyskać własność. Musieli stać się przekonanymi co do swojej wartości poprzez własność ziemi. Przecież oni byli właścicielami tych ziem. Kiedy przestali "chodzić na pańskie", odwiedzać pana codziennie, a widzieli go tylko z okazji święta – święconego czy wigilii – sami zaczęli czuć się panami. Zaczęli wchodzić w kontakt z rynkiem, sprzedawać towary. Droga prowadziła od własności, do poczucia obywatelskości, a potem do polskości. Olbrzymią rolę musiała wykonać polska inteligencja, który rodziła się w XIX wieku i przekonywała lud czy polski Kościół katolicki. Kapłani – nie wszyscy, ale ci którzy byli świadomi, że taka praca była potrzebna – prowadzili chłopów do kościoła Mariackiego. Przywożono ich do Krakowa z odległych wiosek Galicji czy nawet Królestwa Polskiego. Prowadzono na Wawel. Pokazywano, że tu spoczywają królowie Polski.

Pokazywano, że to też jest ich historia.

Tak. Pokazywali też Kościuszkę, który kazał chłopom stawiać kosy na sztorc, piki brać do ręki i walczyć z Moskalami. Tłumaczono, dlaczego walczyli z Moskalami. Włączyła się inteligencja chłopska na czele z Wincentym Witosem. Oni też wykonali piękną pracę. Ludowcy Galicji. Bez ich pracy byłoby to niemożliwe.

Chłopi nie kochali Polski, ale szlachcic jak najbardziej miał powody, by Polskę kochać.

Szlachcic kochał Polskę, bo to była jego Polska, ta która przestała istnieć. Którą on chciał przywrócić na mapę Europy. Szlacheccy demokraci chcieli wędrować w lud, ale to kończyło się fatalnie. Chłopi wyśmiewali ich, bo widzieli dziwaków przebranych w chłopskie sukmany, ale mówiących po pańsku. Chłop biegł do policjanta albo do księdza i mówił, że taki dziwak próbuje buntować przeciwko najświętszemu panu. Rzecz paskudna! Ten pomysł, w dobie przeduwałszczeniowej, nie mógł się powieść. Proszę zwrócić uwagę, że gdy Piłsudski wkroczył ze strzelcami (później legionistami) do Królestwa – w końcu świętujemy 100-lecie tego wydarzenia – tamtejsza ludność włościańska przyjmuje ich jako "Austryjoków". Tak mówiono. A strzelcy mówili o chłopach w Królestwie Polskim, że... to Moskale. Kochają Rosjan, kozaków, władzę carską. Coś niepojętego! Ale oni kochali cara, bo nie czuli jeszcze silnej identyfikacji z polskim narodem. Pojęcie "polskie legiony" kojarzyło im się z powrotem władzy polskiej szlachty. Przecież paru legionistów pobito, m.in. w okolicach Olkusza, dlatego, że ktoś wśród chłopów puścił pogłoskę, że legioniści będą przywracać pańszczyznę. To był dramat i Legionów, i Piłsudskiego – że nie ma reakcji. Państwo polskie, jako instytucja, miała olbrzymie znaczenie w procesie kształtowania świadomości narodowej. Poprzez wojsko i szkołę, ale to dopiero działo się w okresie międzywojennym. I wtedy ten proces identyfikacji ludności włościańskiej, rzemieślniczej w latach 30. się kończy. Dowodem jest piękna postawa Polaków w II wojnie światowej.

Czyli jaka jest świadomość narodowa 11 listopada 1918 roku?

W części doskonała i pełna – a w części Polaków posługujących się piękną gwarą niepełna. Ten dom, którego budowa rozpoczęła się w ich wyobrażeniach, umysłach, dom Polski zostanie zakończony w latach 30. W tej chwili widać jeszcze wiechę. Bez polskiej szkoły, edukacji, stowarzyszeń obywatelskich czy samorządowych, pracy ludowców, narodowej demokracji – bardzo aktywnej wśród środowisk – ten proces trwałby jeszcze dłużej.


Szczególnie widać to wsiach nawet do dziś, że ważniejsze od świąt narodowych są święta kościelne. To też też pozostałość historii.

W wielu miejscowościach Galicji 3 maja traktowano nie tylko jako święto narodowe, ale jako święto maryjne. 11 listopada w tym miejscowościach galicyjskich – sam się z tym spotykam, bo tam jeżdżę – mieszkańcy idą do normalnej pracy na roli, choć nie muszą. Ale nie idą w święta religijne, bo są w ich przekonaniu niekiedy ważniejsze od święta narodowego. Jest pewna gradacja. Nie można powiedzieć, że wszyscy tak robią. Widać to tutaj, gdzie procesy narodowościowe przechodziły w bardziej skomplikowany sposób niż np. w zaborze pruskim.

Dzisiaj za co Polak powinien kochać Polskę?

Za to, że istnieje. To wspólne dzieło. To nie jest dzieło polityków. My pracujemy na zmiany, które następują. Nie zawsze cieszymy się z tych zmian o naszą wspólną pracę. Musimy na to w ten sposób patrzeć. Nie oceniamy tych 25 lat po roku 1989 jako pracy elit politycznych. To był nasz udział. Za to, że tyle osiągnęliśmy wspólnie, powinniśmy Polskę szanować i kochać. To jest w końcu państwo. Państwo jest poza rodziną najwyższą wartością.

Każdy Polak powinien znać datę 966 rok.

Powinien znać. I jeszcze parę innych.

Ale to taka pierwsza data – chrzest Polski. Do tego okresu międzywojennego, gdy kończy się budowanie świadomości narodowej, to bardzo długi czas kształtowania się narodowości.

Tak, bo naród najpierw tworzył się nadpolitycznie. W całej Europie. Pojęcie narodu ogranicza się do tych, którzy należą do stanów wyróżnionych: stanu duchownego czy szlacheckiego. I tak u nas ten proces przebiegał optymistyczniej. Dokończenie procesu narodu ukraińskiego jeszcze się nie skończyło.

Trwa cały czas.

A narodu białoruskiego? Te procesy w Europie jeszcze nie zostały zakończone. Proces kształtowania narodu katalońskiego dopiero teraz się kończy i stąd biorą się postulaty narodowościowe czy niepodległościowe. Skoro jesteśmy w pełni ukształtowaną zbiorowością czy wspólnotą – moglibyśmy mieć wspólne państwo. Ten ostatni etap starań narodu o to, żeby osiągnąć swój cel maksymalny. Najpierw politycy narodowi żądają samorządu, autonomii, a w końcu, gdy widzą, że mają poparcie społeczne, wówczas żądają własnego państwa. Szanujmy państwo, ono jest naprawdę naszą wartością i własnością.