Jakie to uczucie odpalać ligową tabelę i widzieć całe zgromadzenie klubów ekstraklasowych za swoimi plecami? W końcówce tamtego sezonu bardziej musieliście patrzeć w górę.

Fajne, ale z drugiej strony podchodzimy do tego racjonalnie. To jest dopiero początek sezonu. Cracovia w zeszłym roku miała dosyć dobry początek w lidze. Trzeba patrzeć na to spokojnie i z pokorą. Zawsze dobrze być liderem czy wiceliderem, ale jeszcze przed nami dużo pracy. Przed nami trudne mecze.

Pan przed startem rozgrywek widział jakieś przesłanki w drużynie ku temu, że to może tak dobrze „zażreć” i ten start rozgrywek może być taki udany?

Jakieś przesłanki były i widać wartość tej drużyny, widać pewną koncepcję sztabu czy trenera. Nie powiem, że byłem spokojny, ale wiedziałem, że stać nas na lepsze wyniki, niż to miało miejsce sezon temu.

Tamten sezon był dla pana jako dla prezesa trudny. Dla całej Cracovii był to trudny moment. Pamiętamy rozstanie z Jackiem Zielińskim. Dał pan kierownicę w ręce młodego, niedoświadczonego trenera Dawida Kroczka. Zszokował pan pewnie całą Polskę, bo wydawało się, że jeżeli rozstaje się pan z doświadczonym szkoleniowcem, to pewnie jest już ktoś nagrany, kto ma utrzymać tę Cracovię w Ekstraklasie. Dawid Kroczek utrzymał, teraz daje sporo radości, ale w momencie, kiedy pan podejmował tę decyzję, że był stres czy wierzył pan w warsztat Dawida Kroczka?

Gdybym nie wierzył, to by mnie zatrudniał. Oczywiście człowiek zawsze wie, że ktoś ma dobre strony, ktoś ma słabsze strony, ale to jest dobry trener, w którego mocno wierzę. Gdybym nie był pewny decyzji co do niego, ale też co do całego sztabu, to taka decyzja nie zostałaby podjęta.

Aczkolwiek, powtórzę jeszcze raz, to dopiero początek sezonu. Wiadomo, fajnie trzeci mecz z rzędu wygrywamy. Jedziemy teraz do Radomiaka. Radomiak przegrał z kolei chyba 3 albo 4 mecze z rzędu. Logika ekstraklasy mówi, że może być ciężko.

Tak, ale z drugiej strony kibice pamiętają ostatnią strzelaninę z Radomiakiem przy Kałuży.

To był mecz, w którym zdecydowanie wygraliśmy i nawet przyjmę mniejszą strzelaninę, ale żebyśmy wygrali.

Pana zdaniem Dawid Kroczek ma szansę dołączyć do tej drużyny młodych trenerów jak Siemieniec, Szulczyk? W pewnym momencie zrobiła się moda w Ekstraklasie na młodych trenerów. Czy Dawid Kroczek przebojem może się wedrzeć w to grono?

Myślę, że tak. Widać też zmianę pokoleniową u trenerów, ale to nie oznacza też do końca, że każdy, kto używa innego języka, inaczej ocenia mecze, jest lepszy od tego trenera, który ma większe doświadczenie. Widać różnicę, że młodsi trenerzy mocniej dbają o pewne detale i inaczej trochę podchodzą nawet w takich socjologicznych sprawach do zawodników. Widać różnicę w prowadzeniu zespołów pomiędzy trenerami, którzy mają większe doświadczenia, a tymi, których na przykład pan też wymienił.

Pan tonuje te nastroje, mówiąc o tym, że to początek sezonu, że jeszcze wiele meczów przed wami, ale czy macie postawione wyraźne cele przed drużyną, że, strzelam, gramy o podium, czy gramy o pierwszą szóstkę, pierwszą ósemkę? Mieliście taką rozmowę przed sezonem?

Tak, gramy o mistrzostwo Polski, bo każdy, kto jest w Ekstraklasie, gra o mistrzostwo Polski, ale naszym celem minimum jest górna ósemka i chcemy to zrealizować.

Oczywiście jeżeli zobaczymy, że jest lepiej, to będziemy te cele modyfikować, ale na pewno nie będziemy ich modyfikować w dół.

Jest pan już w Krakowie od kilku miesięcy. Mieliśmy już okazję rozmawiać pewnie 2-3 razy. Ponownie zadam pytanie o rzeczy, które udało się panu wprowadzić czy udoskonalić w klubie, żeby ta Cracovia była coraz bardziej pana. Jak ten proces wygląda?

Cracovia ma być Cracovią, a nie tak do końca Mateusza Dróżdża, ale może być realizowany pomysł, który próbuje wprowadzić Mateusz Dróżdż. Staramy się rozwijać w każdym obszarze czy to sprzedażowym, czy też kwestii strukturalnej, czy kwestii sportowej. Krok po kroku udaje się zrealizować kwestię lepszej frekwencji, większych przychodów z dnia meczowego.

Staramy się dbać o dyscyplinę finansową, ale wiadomo też, że z drugiej strony gra drużyna rezerw, to też są określone koszty. Gra rewelacyjnie, bo w sześciu meczach ma 18 punktów. I też ma cel, żeby jak najszybciej awansować do trzeciej ligi. A poziom czwartej ligi małopolskiej jest o wiele wyższy niż na przykład czwartej ligi łódzkiej, więc to też nie będzie proste zadanie. Efekty dotyczące rozwoju klubu są widoczne dla każdej osoby, ale to nie oznacza, że we wszystkim jest bardzo dobrze, czy też idealnie.

Filip Rózga jest to taki zawodnik, który na pewno zwraca uwagę do wielu obserwatorów, którzy śledzą Ekstraklasę. Czy już pojawiają się telefony agentów, którzy chcieliby Filipa podprowadzić z Cracovii?

Tak, ale z drugiej strony przed Filipem jeszcze wiele pracy. Zadeklarowaliśmy określoną sumę, której oczekujemy po sprzedaży Filipa Rózgi.

Czy ta suma jest objęta tajemnicą?

Tak, ale nie będziemy ukrywać, że jest bliska rekordu Ekstraklasy, jeżeli chodzi o transfer wychodzący z Polski, ale jeszcze melodia przyszłości. Filip musi nad sobą pracować, musi tak się rozwijać, jak się rozwija teraz, ale z tą chłodną głową, i wykazywać się na boisku, aby ten potencjał w przyszłości się zrealizował.

Wspominał pan o tym, jak wiele pracy wykonujecie, żeby podnosić frekwencje, że udaje się zwiększać przychody z dnia meczowego, ale czy takim najlepszym narzędziem marketingowym nie są wyniki?

To jeden z głównych czynników. Jeżeli będzie wynik sportowy, to o tę frekwencję łatwiej, ale też są inne obszary, gdzie można tego kibica zaprosić. Przede wszystkim go trzeba traktować jak konsumenta. Tak to już jest na stadionach, że nie przychodzi się tylko po to, żeby obejrzeć mecz, tylko żeby przeżyć ten cały day experience związany z meczem. Głównym czynnikiem wpływającym na frekwencje, to jest oczywiście też wynik sportowy.

Wspomniał pan o wyższych kwotach z wpływu dnia meczowego. Zakładając, że jest pełny stadion, to jakiego to są rzędu pieniądze, żeby to były takie wpływy do budżetu?

Po meczach, które były w tej rundzie, dosyć duże pieniądze wpływają do budżetu. Oczywiście jest to związane z tym, jakie są koszty meczu, czy to jest mecz podwyższonego ryzyka, czy też nie. W każdym razie te przychody już teraz są rekordowe, jeżeli chodzi o przychody z dnia meczowego. Oczywiście o sumach nie mogę mówić, bo to jest objęte tajemnicą spółki, ale pracujemy nad tym, żeby te przychody były ze sklepu czy z dnia meczowego jeszcze większe. Kwota za mecz z Widzewem Łódź była rekordowa w historii Cracovii, jeżeli chodzi o przychód z biletów na mecz.