Przyglądał się pan rozprawie i dzisiejszym wydarzeniom. Wszyscy mówią o wielkiej sensacji. Dla pana to jest sensacja?
Nie jest to dla mnie sensacja. Liczyłem na taki wyrok. Myśmy byli do tej sprawy przyłączeni w ramach naszej Kliniki prawa Niewinność. Byłem przedstawicielem Fundacji w tym procesie. Liczyłem na taki wyrok, ale też widziałem wiele spraw, które nie szły po naszej myśli. Nie można być nigdy niczego pewnym, zwłaszcza w sądzie, ale liczyłem na uniewinnienie, biorąc pod uwagę materiał dowodowy w tej sprawie.
Co według pana przeważyło o tym, że Robert J. został uniewinniony?
Przeważyła zasada in dubio pro reo, o której mówiłem podczas mowy końcowej.
Sąd powiedział wprost, że musi zastosować zasadę in dubio pro reo, czyli zasadę w polskim procesie karnym, że wszelkie wątpliwości, których nie da się usunąć, należy interpretować na korzyść oskarżonego. Nie było przekonującego materiału dowodowego, tylko zbitek bliżej ze sobą niepowiązanych poszlak, które nie przekonały sądu. I myślę, że które obiektywnie rzeczywiście sądu przekonać nie powinny.
A tych wątpliwości było bardzo dużo.
Tak. Dzisiaj rzeczywiście sąd praktycznie zrównał z ziemią to postępowanie, to jak ono było prowadzone i zarazem wyrok pierwszej instancji, który tak naprawdę był prostym przedłużeniem aktu oskarżenia. Zawierał też liczne fragmenty tego aktu oskarżenia. Sąd drugiej instancji nie pozostawił złudzeń. Naprawdę dawno nie słyszałem aż tak krytycznego wyroku pod kątem prokuratury. W takim zakresie jest to niewątpliwie porażka prokuratury, biorąc pod uwagę to, jakie środki zostały zaangażowane w prowadzenie tej sprawy i ile lat to trwało.
Jak pan oceni pracę śledczych, również Archiwum X, prawników, licznych sędziów do 2022 roku, kiedy zapadł wyrok skazujący Roberta J.?
Dzisiaj ocenił to sąd apelacyjny. Mogę powtórzyć za nim. Obrona podczas tego procesu mówiła, że to postępowanie nie było prowadzone w taki sposób, żeby znaleźć sprawcę, tylko postępowanie było prowadzone w taki sposób, żeby za wszelką cenę udowodnić, że to jest ten konkretny sprawca. To jest znacząca różnica. I rzeczywiście sąd dzisiaj przyznał rację o obronie w tym zakresie, jednoznacznie skrytykował to, jak to postępowanie było prowadzone. I w tym zakresie ocena musi być negatywna.
Co dalej z Robertem J.?
W tym momencie jest uniewinniony po wyroku drugiej instancji. Przysługuje mu odszkodowanie za 7 lat spędzonych w tymczasowym aresztowaniu. Myślę, że do milionów złotych, które kosztowało to postępowanie, trzeba dodać kolejnych kilka milionów za niewątpliwie niesłuszne tymczasowe aresztowanie, które trwało właśnie 7 lat.
Z drugiej strony na pewno prokuratura złoży kasację. Zapowiedział to prokurator dzisiaj już po rozprawie.
Co z tą kasacją?
Trudno powiedzieć. Myślę, że wyrok uniewinniający ma szansę się ostać jak najbardziej.
Gdyby to był wyrok skazujący, wtedy mówiłbym, że liczę tutaj na kasację, że Sąd Najwyższy skasuje taki wyrok. W tym momencie takiego rażącego naruszenia prawa, które by skutkowało tym, że wyrok musiałby być, jak potocznie mówiąc, skasowany, nie widzę. Dla mnie ten wyrok uniewinniający jest słuszny.
Uważam, że jest to tryumf sprawiedliwości i porażka prokuratury.