Pożar archiwum miejskiego w Krakowie/ Fot. Marek Lasyk.
- Wyrok za poświadczenie nieprawdy.
Andrzej H., rzeczoznawca ds. ochrony przeciwpożarowej, został skazany na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz grzywnę za brak scenariusza pożarowego i nieprawdziwe dane w dokumentacji archiwum miejskiego.
- Brak związku z samym pożarem.
Sąd zaznaczył, że wyrok nie przesądza o przyczynach pożaru ani winie H. za spalenie archiwum.
Pożar zniszczył prawie 20 kilometrów akt – największa strata w polskiej archiwistyce od czasów II wojny światowej.
Zniszczeniu uległy nie tylko dokumenty urzędowe, ale także bezpowrotnie utracono część pamięci społecznej i historii "zwykłych ludzi".
- Waga dokumentów wiecznych.
Utrata tzw. dokumentów wiecznych podważa możliwość przyszłych badań naukowych i tworzenia tożsamości zbiorowej.
Posłuchaj materiału Elżbiety Raczyńskiej i rozmowy Patryka Kubiaka z prof. Katarzyną Drąg.
Wyrok w sprawie rzeczoznawcy Andrzeja H.
Andrzej H. został skazany za poświadczenie nieprawdy i brak wymaganej dokumentacji przeciwpożarowej podczas projektowania hal archiwum miejskiego w Krakowie. Wyrok sądu to sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz grzywna w wysokości 3000 zł. Sąd uznał, że scenariusz pożarowy był obowiązkowy, a przedstawione dane dotyczące obciążenia ogniowego były nieprawdziwe.
Sam oskarżony nie przyznał się do winy, argumentując, że przepisy w 2017 roku nie nakładały takiego obowiązku, a jego adwokat zapowiedział apelację.
Sędzia prowadzący sprawę zaznaczył, że proces nie dotyczył przyczyn pożaru z lutego 2021 roku. Wyrok nie rozstrzyga, dlaczego doszło do pożaru, ani czy sporządzenie scenariusza pożarowego mogłoby temu zapobiec. Nie wiąże również bezpośrednio Andrzeja H. z wybuchem ognia.
Skala i skutki pożaru archiwum miejskiego
Pożar w archiwum przy ul. Na Załęczu objął dwie hale i trwał 10 dni, angażując 800 strażaków z całej Małopolski. Zniszczeniu uległo około 20 kilometrów bieżących dokumentów. Uratowano jedynie 900 metrów. Wśród spalonych były na przykład dokumenty wieczne – uznane za niezbędne do trwałego przechowywania. Profesor Katarzyna Drąg określiła to wydarzenie jako największą katastrofę archiwistyczną od czasów II wojny światowej.
Profesor Katarzyna Drąg, która była gościnią Radia Kraków, wskazała, że straty nie ograniczają się do poziomu administracyjnego. Spłonęły dokumenty zawierające jedyne ślady istnienia wielu mieszkańców Krakowa, ich historii i codziennego życia. To, między innymi, zapisy dotyczące osób, których nie obejmują inne źródła - zwykłych obywateli, których biografie i losy nie zostały utrwalone nigdzie indziej.
Z różnych perspektyw można na tę stratę spojrzeć - indywidualnych poszukiwań danych, z perspektywy naukowej, historycznej. Także dziejów miasta, jego mieszkańców i tych spraw, które były nam bliskie na danym etapie rozwoju. To już jest brak, którego nie da się w żaden sposób uzupełnić i pewnie przez wiele, wiele lat będzie odczuwany
- mówi prof. Drąg.
Dokumenty wieczne – co utraciliśmy bezpowrotnie?
Ponad jedna trzecia akt w archiwum to tzw. dokumenty wieczne – uznane za konieczne do zachowania na zawsze. Są one nośnikiem wiedzy o historii społecznej, administracyjnej i kulturowej. Ich utrata oznacza, że niektóre obszary badań historycznych mogą już nigdy nie zostać odtworzone.
Używamy w nauce pojęcia „pamięć społeczna”. To zespół wyobrażeń o pewnym okresie i o pewnych społeczeństwach. Nawet jeśli nie mamy pamięci indywidualnej czy rodzinnej, mamy wyobrażenia. Są one budowane, między innymi na dokumentach, artefaktach opisywanych w formie pewnych narracji
- tłumaczy prof. Drąg.
Archiwa to nie tylko urzędowe magazyny dokumentów, ale źródła historii codzienności. To właśnie w takich dokumentach można odnaleźć inspirację do prac badawczych, literackich czy rekonstrukcji życia społecznego. Ich utrata pozbawia nas materiałów, z których buduje się zbiorową narrację o przeszłości – tej wielkiej, ale także tej "małej", równie cennej.
To duża strata, która uzmysławia nam, że nasza pamięć społeczna, chociaż wydaje się abstrakcyjnym tworem, opiera się na bardzo materialnych źródłach
- uważa Katarzyna Drąg.