Andrzej Kaczmarczyk – To zakrawa na ironię losu. Zielonki to modna podkrakowska gmina. Tam wyprowadziło się dużo Krakowian w poszukiwaniu zieleni i czystego powietrza...
Andrzej Guła (Krakowski Alarm Smogowy) - … i wpadli z deszczu pod rynnę. Okazuje się, że powietrze w małych miejscowościach podkrakowskich bywa tak samo zanieczyszczone jak w Krakowie, a czasami nawet bardziej. Ten problem fatalnej jakości powietrza dotyczy całej Małopolski, a nawet całego południa Polski. Wszędzie tam gdzie występuje niska emisja czyli to co powstaje ze spalania w domowych paleniskach węgla, drewna, a niejednokrotnie odpadów. To jest główne źródło zanieczyszczenia powietrza w Polsce. To właśnie niska emisja powoduje, że jesteśmy purpurową wyspą na mapie Europy pod względem zanieczyszczenia pyłem zawieszonym czy też rakotwórczy benzoalfapirenem.
AK – W Krakowie do roku 2019 mamy zlikwidować ostatnie 20 tys. pieców węglowych, ale w tym powiatowym obwarzanku wokół Krakowa jest 40 tys. działających pieców. Kto tu kogo zatruwa?
AG – O ile Kraków podjął działania i prowadzi proces likwidacji niskiej emisji, o tyle w tym obwarzanku krakowskim, w gminach ościennych programy ochrony powietrza stoją praktycznie w miejscu. Tam są wymienione pojedyncze kotły węglowe. Wieliczka w ciągu roku wymieniła jeden czy dwa kotły. Mało tego w tych gminach ościennych przybywa nowych źródeł niskiej emisji. Kraków od ostatnich 15 – 20 lat jest obudowywany sypialnią Krakowa, nowymi budynkami jednorodzinnymi, które w istotnej części są obudowywane za pomocą kotłów na węgiel czy biomasę lub też za pomocą kominków. Tymczasem w Polsce brakuje podstawowych regulacji, które określałyby standardy emisyjne dla takich urządzeń do ogrzewania domów. My od samego początku naszej działalności zabiegamy o takie regulacje. Żeby wprowadzić standardy jakości węgla, standardy jakości paliw stałych, ale również standardy emisyjne dla kotłów. Ten przyrost netto jest bardzo niepokojący. To jest przyrost emisji do Krakowa. Ja się obawiam, że nawet jeśli my będziemy prowadzić w Krakowie bardzo ambitna politykę antysmogową to nie wystarczy.
AK - Powietrze nie zatrzymuje się na granicach administracyjnych miast i gmin. Czy ma jakikolwiek sens walka ze smogiem w jednym miejscu, kiedy tuż obok w innych gminach nie podejmuje się żadnych działań.
AG – Ma sens. Ta struktura zanieczyszczenia powietrza jest badana w Krakowie. Jeżeli my zdejmiemy te 20 tys. źródeł emisji w Krakowie to powinna nastąpić poprawa jakości powietrza. Na to wskazują badania prowadzone pod kątem wojewódzkiego programu ochrony powietrza, modelowania jakości powietrza. Natomiast w pełni się zgadzam z tym, że to będzie daleko niewystarczające. Musimy podjąć działania na obszarze całego województwa, ale tu ważna uwaga. Nie chodzi o wojewódzki zakaz palenia węglem. Kraków jest bardzo specyficznym miejscem. Leży w niecce. Ma bardzo gęstą zabudowę i nawet niewielka ilość źródeł niskiej emisji powoduje gigantyczny problem. Kraków jest najsłabiej przewietrzanym miastem w Polsce, dlatego te działania w Krakowie muszą być bardzo restrykcyjne. Natomiast na obszarze województwa – i to jest to o co zabiegamy – powinny zostać wprowadzone podstawowe regulacje takiej jak: standardy emisyjne dla kotłów na węgiel i drewno i standardy jakości węgla. Tak długo jak nie będzie tych dwóch regulacji nie poradzimy sobie z problemem niskiej emisji i smogiem.
AK – Mamy ostatnio spór wokół programu LIFE. Przewidywał on zbudowanie sieci ekodoradców w gminach Małopolskich. Marszałek Małopolski bije na alarm, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska nie przyznał 20 mln. zł, więc możemy stracić unijna dotację. Pani minister Emilewicz, że to nie końca prawda, że NFOŚ tych pieniędzy nie da, ale udzieli nisko oprocentowanej pożyczki. Jak ocenia sytuację Alarm Smogowy?
AG – Mam nadzieję, że program LIFE będzie. On jest potrzebny gminom małopolskim. On jest potrzebny, żeby skutecznie wdrażać programy ochrony powietrza. Podam przykład Krakowa, który prowadzi program wymiany pieców węglowych, udziela dotacji mieszkańcom, a ci się skarżą, że ten system nie działa. Że czekają bardzo długo. To nas dzwonią ludzie i mówią, że złożyli wniosek w lipcu zeszłego roku i do tej pory nie otrzymali nawet odpowiedzi. To ma ulec zmianie właśnie dzięki doradcom zatrudnionym w programie LIFE, ponieważ do tej pory w mieście brakowało urzędników, którzy mogliby obsłużyć tak dużą liczbę wniosków. Użyję analogii. To tak jakby miasto kupiło 50 autobusów, ale zatrudniło tylko jednego kierowcę. Ci ekodoradcy są potrzebni, żeby wdrażać programy ochrony powietrza w gminach. Współpracowaliśmy przy tworzeniu programu LIFE. Widzieliśmy jak potężną barierą jest brak zasobów ludzkich w gminach. Czasami jedzie się do gminy, a tam trudno znaleźć osobę kompetentną w kwestii ochrony powietrza. Czasami ludzie pracujący w wydziałach ochrony środowiska nie wiedza, że to należy do ich kompetencji. Dlatego mamy wykonanie programu ochrony powietrza na tak niskim poziomie. Przypomnę, że wykonanie wojewódzkiego programu ochrony powietrza po trzech latach jest na poziomie 1 – 2 procent. Poza Krakowem oczywiście, który ma swoją uchwałę antysmogową. Zakopane do końca zeszłego roku miało zlikwidować 500 źródeł niskiej emisji. Wymienić kotły na nowoczesne. Wymieniło 20 sztuk. To jest skala problemu, z którym mamy do czynienia.