Jest zielone światło, ale żeby walczyć z odorem - miasto musi porozumieć się z przedsiębiorcami w kwestii garbarni, kompostowni jak i innych zakładów, które tam działają. Czy przedsiębiorcy są gotowi na ustępstwa?

Przedsiębiorcy są gotowi do rozmów, bo tych rozmów miasto nie prowadzi z nimi od lat. Być może jest to przyczyna tej sytuacji, którą mamy teraz. Miasto cztery lata temu założyło zespół zadaniowy dotyczący odorów w tej części Krakowa i poza cyklicznymi spotkaniami raz na pół roku, nie widać efektów pracy tego zespołu. Dlaczego? Jaki był skład tego zespołu? Byli to przede wszystkim przedstawiciele urzędu miasta, spółek miejskich oraz strony społecznej. Nie było tam przedsiębiorców, którzy są oskarżani to, że są jedną z głównych przyczyn tej sytuacji. Wtedy zostały przeprowadzone badania, odnośnie których istnieją pewne wątpliwości. One są dostępne na stronach miasta i widać tam dokładnie obszar na jakim według tych badań występują odory. Jeśli byśmy to porównali z sygnałami od mieszkańców, które słyszymy obecnie - widzimy, że te obszary kompletnie się nie pokrywają. Dziwnym trafem, jedno z głównych źródeł odorów - oczyszczalnia, nie jest tam wskazywana jako główny inicjator tego.

Miasto wskazuje, że ponad 30% odoru to jest właśnie oczyszczalnia.

40, 50 procent - padają różne wielkości, tylko nie wiemy z czego one wynikają. Być może tak jest. Chcielibyśmy zobaczyć te opracowania, na które powoływał się już poprzedni zastępca prezydenta Jerzy Muzyk podczas poprzedniej debaty o odorze w Krakowie, natomiast po pierwsze: przedsiębiorcy to nie jest jednolita grupa. Są tam oczywiście przedsiębiorcy, których działalność w jakiś sposób może powodować pewne uciążliwości właśnie związane z odorem, ale jest bardzo duża grupa przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność o innym charakterze. Drugie to jest kwestia związana z tym, że przedsiębiorcy chcą przystąpić do rozmów, bo sami też
odczuwają tę uciążliwość. Nasi pracownicy są dokładnie tak samo narażeni jak mieszkańcy sąsiednich osiedli, więc ten problem należy rozwiązać. Tylko nie można go rozwiązywać na takiej zasadzie, że bierze się jedną stronę tego problemu, a obarcza się odpowiedzialnością drugą stronę problemu.

Zastępca prezydenta Krakowa Stanisław Mazur zapowiedział, że koncesja na działanie kompostowni nie będzie przedłużona. To krok w dobrą stronę? Co wy jako przedsiębiorcy o tym myślicie?

Wydaje mi się, że miasto nie ma uprawnień do przedłużania bądź skracania koncesji.

To kto o tym będzie decydował?

WIOŚ.

Ale teren jest miasta.

Teren jest miasta, tutaj jest clou problemu. Nie tyle miasto będzie miało wpływ na koncesję, co na dzierżawę tego terenu i z tego wynika najprawdopodobniej fakt, że przedsiębiorca nie podejmuje działań związanych z przedłużeniem koncesji.

Później jeszcze kwestia garbarni. Trzeba jakoś załatwić sprawę. Zastanawiam się jakie żądania będą mieli przedsiębiorcy. To są prywatne biznesy, z których czerpane są duże zyski. I co? To będzie kwestia na przykład wyznaczenia innych miejsc w Krakowie do prowadzenia takiej działalności?
Poza dość krótką informacją, która pojawiła się wczoraj na stronach urzędu miasta - nie wiemy nic. Padła deklaracja o podjęciu rozmów dotyczących wygaszenia działalności garbarni, ale na jakiej podstawie taka rozmowa ma być prowadzona? Czy mamy jednolite wskazanie, że to garbarnia jest tym głównym problemem? Czy garbarnia prowadzi swoją działalność gospodarczą niezgodnie z prawem i jest w karana wielokrotnie mandatami przez różne instytucje właśnie pod tym kątem? Czy może prowadzi działalność, która jest realizowana zgodnie z prawem i wtedy mamy zupełnie inne zagadnienie. Jeżeli przedsiębiorca działa w granicach prawa, to funkcjonujemy w takim ustroju społeczno - gospodarczym, że zamykanie czy też zmuszanie do zaprzestania tej działalności jest co najmniej wątpliwym działaniem.

Czy jest pan w stanie w tym momencie podać tereny w Krakowie lub w pobliżu Krakowa gdzie na przykład mogłaby być przeniesiona taka działalność?

Nie mam pojęcia…

Pewnie trzeba będzie dać coś za. Albo tereny, albo wysokie odszkodowania.

Albo to i to najprawdopodobniej. Problemem jest to, że tego typu działalności może nikt nie chcieć obok siebie i wskazanie terenu, powiedzmy w Nowej Hucie, w środku kombinatu może wygenerować protesty społeczne ludzi mieszkających w tamtej okolicy. Jest to problem, do którego trzeba podejść rozsądnie. Na pewno nie jest dobrym pomysłem żeby przerzucać się hasłami przez media, natomiast dobrym pomysłem jest to, żeby faktycznie zająć się tym problemem w sposób odpowiedzialny i otwarty. Na początku lipca prezydent Miszalski ogłosił nowy skład zespołu odorowego. W tym składzie nie było ani jednego przedsiębiorcy, ani jednego przedstawiciela XII dzielnicy, czy to ze strony społecznej, czy to ze strony radnych dzielnicowych. Od razu jak zobaczyliśmy tę decyzję - wystosowaliśmy pismo kierujące protest z tym związany w stosunku do prezydenta. Teraz już w tym zespole będą przedstawiciele przedsiębiorców i będą przedstawiciele XII dzielnicy.

Czyli można siadać do dyskusji.

Przede wszystkim musimy mieć obiektywne badania z tu i teraz - co powoduje ten odór, który dotyka mieszkańców Płaszowa, mieszkańców Kabla, również mieszkańców Złocienia.

Mówił pan, że miasto zupełnie inaczej identyfikuje źródła tego odoru niż państwo jako przedsiębiorcy, że to są inne obszary.

Badanie jest sprzed kilku lat. Oczywiście w rozchodzeniu się tych uciążliwości zapachowych dużą rolę gra aktualny kierunek wiatru. Może przenosić w zupełnie inny obszar te problemy, natomiast zwrócę uwagę, że te uciążliwości w ostatnich dniach zgłaszane przez mieszkańców miasta są często lokalizowane bardzo daleko w ogóle od Rybitw i od oczyszczalni. To może wskazywać, że problemem nie jest tylko infrastruktura punktowa oczyszczalni, ale również infrastruktura liniowa w postaci kanalizacji ogólnospławnej, jej wydolności. Pytanie jak z wydolnością, jak z napowietrzaniem tej infrastruktury? Nie jestem specjalistą, ale trzeba by było się zastanowić nad tym, dlaczego tak daleko od tego głównego źródła odoru, pojawiają się uciążliwości.

Czy pana zdaniem te wszystkie działania są po to żeby powrócił temat Nowego Miasta na Rybitwach?

Niekoniecznie, uważam, że mamy do czynienia z problemem, który dotyka mieszkańców, przedsiębiorców i ich pracowników i ten problem trzeba rozwiązać.

Mówię też o problemie tego, że w Krakowie nie ma gdzie budować. Wydaje się, że cały czas ta idea miasta 15-minutowego na Rybitwach wśród niektórych urzędników jest wciąż żywa.

Owszem, natomiast my przedstawiliśmy swoją koncepcję lepszego miasta. Autorami tej koncepcji jest pan Robert Kuzianik - były dyrektor Wydziału Planowania Przestrzennego, autor poprzedniego studium zagospodarowania miasta, ale drugim autorem tego planu jest pan Janusz Sepioł, który obecnie został Architektem Miasta.

Czym ta koncepcja różniła się od planu Nowego Miasta przedstawionego przez magistrat?

Była to próba twórczego połączenia tych potrzeb miasta, mieszkańców i przedsiębiorców. Wytypowaliśmy obszar usługowy, obszar przemysłowy, obszary zielone oraz rozwój. Podwojenie ilości mieszkańców na obszarze Złocienia, wykorzystując deklaracje jednego z przedsiębiorców, że po pierwsze: nie prowadzi tam działalności gospodarczej, po drugie chciałby przekształcić te nieruchomości w kierunku właśnie mieszkaniowym. Próbowaliśmy więc połączyć jak najwięcej
z tych potrzeb różnych interesariuszy - często sprzecznych i wydaje nam się, że wyszło to nieźle. Mówił pan o idei miasta 15-minutowego. My też o tym myśleliśmy. Myśleliśmy o tym, żeby mieszkańcy Złocienia nie musieli dojeżdżać do obiektów handlowych zlokalizowanych po kilka albo kilkanaście kilometrów od tego osiedla, żeby na osiedlu znalazła się szkoła, być może szkoła średnia, żeby znalazła się tam przychodnia, ośrodek kultury, ośrodek sportowy. To wszystko w naszym planie funkcjonuje i jest wkomponowane w ten obszar bez konieczności naruszania interesów przedsiębiorców i pracowników.

Czyli bez wyprowadzki garbarni, kompostowni, a także oczyszczalni ścieków. Według państwa można to pogodzić?

Co do garbarni - w naszym planie jest pewien pomysł na to, jak tą sprawę można by było załatwić tak, żeby stworzyć zachętę finansową dla tego przedsiębiorcy w kierunku przekształcenia tego obszaru w innego rodzaju obiekt. Nie bez kozery mówiłem o tym, że w bliskiej okolicy osiedla Złocień i tych okolicznych miejscowości od wschodniej strony Krakowa nie ma żadnej galerii handlowej. Być może to jest rozwiązanie. Oczywiście nasza koncepcja jest tylko i wyłącznie wizją, pewnym wyjściem naprzeciw różnym interesom, które ma miasto, mieszkańcy, przedsiębiorcy i pracownicy, ale wydaje nam się, że jest dobrą podstawą do dyskusji na temat przyszłości tego terenu, tak żeby koszty, zarówno społeczne jak finansowe dla miasta były jak najmniejsze.