Był pan wśród wiwatujących w Sejmie na cześć prezydenta Stanów Zjednoczonych posłów Prawa i Sprawiedliwości? Czy pan też skandował „Donald Trump”?
- Wtedy akurat chyba nie byłem na posiedzeniu Sejmu, ale ten wybór dalej uważam za dobry dla polskich spraw na arenie międzynarodowej. Chodzi o sprawy związane z takim samym postrzeganiem światopoglądu, państwa. Mimo że retoryka Donalda Trumpa wzbudza kontrowersje, jego otoczenie to fachowcy. W Polsce jest 14 tysięcy żołnierzy amerykańskich. Strategiczny sojusz z USA jest dla nas fundamentem bezpieczeństwa.
Jak to jest, że w polskim parlamencie posłowie Prawa i Sprawiedliwości wiwatują na cześć prezydenta obcego państwa, a pod adresem polskiego premiera krzyczą „kula w łeb”? Tak zwrócił się do Donalda Tuska Edward Siarka z Małopolski, poseł z pana okręgu wyborczego, pochodzący z Raby Wyżnej.
- Pan poseł przeprosił. To była niefortunna wypowiedź. Przyszła chwila refleksji. Nie skupiajmy się na emocjonalnych wypowiedziach posłów. Myślmy o interesach państwa. Ta sprawa powinna być zakończona.
Czyli nie będzie pan bronił posła Siarki?
- Sam poseł Siarka uznał, że wypowiedź była niefortunna, przeprosił. To nie było nawoływanie do złych czynów.
Nie uważa pan, że jest to podżeganie do przemocy? Mówiąc wprost i bardzo potocznie, nawoływanie do gangsterki?
- To nie jest wypowiedź, która została podtrzymana przez posła Siarkę. On przeprosił. Powoływał się na cytat jednego z naszych poetów. Nie można tego traktować jako nawoływanie do przemocy. To wypowiedź w emocjach. Poseł przeprosił.
Może takie sytuacje pokazują, że prawdziwa jest teza, że Rosja już tu jest, skoro takie rzeczy dzieją się w naszym parlamencie?
- To jest teza tak abstrakcyjna, że nie chcę się do niej odnosić.
Wracając do Stanów Zjednoczonych… Donald Trump, mówi o Zełeńskim, że nie powinien tego zaczynać w kontekście wojny. Mówi, że mógł to skończyć trzy lata temu. Mówi - umiarkowany komik z czteroprocentowym poparciem. Sam wyciąga z kolei Putina z izolacji i zaczyna mówić jego językiem. Pan dziś by wiwatował na cześć Donalda Trumpa, gdyby taka okazja znowu się pojawiła w Sejmie?
- Oczywiście, że tak. Z tymi słowami jednak się nie zgadzam. Jedynym agresorem jest Rosja. Ona ponosi odpowiedzialność za wybuch wojny i wszystkie okrucieństwa. W polityce międzynarodowej nie musimy się zgadzać ze wszystkim. Fundamentem bezpieczeństwa i współpracy naszego państwa z NATO są Stany Zjednoczone. Mamy większą ich obecność w Polsce. To gwarantuje nam pewne bezpieczeństwo. Za wschodnią granicą może być niebezpiecznie w kolejnych latach. Budowanie naszych relacji z USA na kontestowaniu zbyt barwnych wypowiedzi prezydenta Trumpa, nie jest nam na rękę. Wczoraj była konferencja prasowa sekretarza stanu USA. On był pytany, czy zgadza się z opinią prezydenta, że Rosja nie jest odpowiedzialna za wybuch tej wojny. Ten przedstawiciel nie potwierdził tego. Pewne barwne wypowiedzi prezydenta USA nie są stanowiskiem całej administracji.
Jest plan francusko-brytyjski ulokowania na terenie Ukrainy 30 tysięcy żołnierzy, którzy mieliby być ubezpieczani przez siły Stanów Zjednoczonych. Polska nie powinna pod jakimiś warunkami dołączyć do tej inicjatywy?
- Myślę, że te decyzje powinny podjąć osoby, które znają wszystkie uwarunkowania. Zostawmy decyzję dowódcom naszych sił zbrojnych, prezydentowi, premierowi, szefowi MON. To złożone decyzje. Ja dalej podtrzymuję stanowisko naszego klubu i chyba także większości rządowej. Na tę chwilę wysyłanie naszych żołnierzy na Ukrainę nie jest konieczne. Jest wiele armii europejskich, które mogą nas w tym wyręczyć. My mamy rolę hubu, który będzie oknem z Ukrainy na Europę.
Spodziewa się pan tego, że ta dyskusja jednak mimo wszystko powróci po wyborach prezydenckich?
- Te dyskusje do wyborów będą bardzo dynamiczne. Decyzja ws. rozejmu to pewnie najbliższe tygodnie. Czy to wróci za kilka miesięcy? To wtórne.
Pytam o nasz ewentualny udział w tej misji.
- Pewne uwarunkowania mogą się zmienić. Nie myślę jednak, żeby jakakolwiek strona sporu politycznego w Polsce uważała za słuszne wysyłanie naszych wojsk na Ukrainę.
Jak pan przyjął raport Najwyższej Izby Kontroli o Igrzyskach Europejskich? Raport, w którym potwierdziło się to, co podnosili przeciwnicy tej imprezy. Kto odpowiada za ten kosztowny chaos, który opisuje raport Najwyższej Izby Kontroli?
- Kosztowny chaos to stwierdzenie medialne, ale nie ma swojego odzwierciedlenia w realizacji tego. Europejski Komitet dobrze ocenił imprezę. Napisali, że tak dobre przeprowadzanie zawodów sportowych predysponuje Polskę do organizacji wielu światowych imprez w przyszłości. Wiemy, że pewne niedociągnięcia organizacyjne i formalne były. Był niedoczas legislacyjny i organizacyjny. Czytałem listę zarzutów na setki decyzji. Ta impreza została jednak zorganizowana dobrze. NIK ma prawo podnosić różne aspekty. Ja jednak podkreślę, że za ponad miliard były różne inwestycje. Nie można było zaplanować dróg, węzłów kolejowych w 3-4 miesiące. Inwestycje zaplanowane przez samorządy, Kraków, krakowską AWF zostały jednak przyspieszone.
Oczywiście w przypadku AWF jest pełna zgoda, o tym mówi także rektor tej uczelni...
- Zaplecze dla hokeistów w Nowym Targu, wspinaczka w Tarnowie. To tylko czekało na środki. Igrzyska to był czas, kiedy mogliśmy to dokończyć.
Wczoraj Ireneusz Raś, który zajął pana miejsce w Ministerstwie Sportu i Turystyki, chwalił Kraków i Małopolskę, winił natomiast zarządzanie tą imprezą przez dwa ministerstwa jednocześnie. Chodzi o ministerstwo sportu i aktywów państwowych. Ganił zwłaszcza to ostatnie, prowadzone wówczas przez wygwizdanego w Krakowie Jacka Sasina.
- Do czego mam się odnosić? Na otwarciu Igrzysk faktycznie były gwizdy. To, czy daną imprezą zarządza ileś ministerstw, jest wtórne. Efekt został pozytywnie oceniony. Takie jest życie polityczne. Czasem ktoś gwiżdże. Zrobiliśmy jednak świetną imprezę.
Radni Zakopanego chcieliby, aby Zakopane stało się ponownie uzdrowiskiem. Czy to jest w ogóle możliwe, choćby przy problemie smogu? Wiadomo, że mamy geotermię, ale geotermia jeszcze wszystkiego nie załatwiła.
- Część radnych Zakopanego. Trwają prace analityczne, czy Zakopanemu się to opłaci. Bycie uzdrowiskiem to obostrzenia także. Wszystkie racje za i przeciw trzeba położyć na szali. Moim zdaniem będzie trochę argumentów przeciwko temu, żeby Zakopane było uzdrowiskiem. Decyzja jest po stronie Rady Miasta i burmistrza.
Pan by poszedł w tę stronę uzdrowiska?
- Ja bym miał duże wątpliwości.