Zapis rozmowy Jacka Bańki z Agnieszką Ścigaj, minister do spraw integracji społecznej:
Rozpocznijmy od wczorajszego wystąpienia premiera - jak na relację Warszawy z Kijowem i Brukselą wpłynie nasza jednostronna decyzja o przedłużeniu embarga na ukraińskie zboże? O ile rzecz jasna na takie rozwiązanie nie zdecyduje się także Komisja Europejska.
Rzeczywiście te działania i podjęta wczoraj przez rząd uchwała o tym, że Polska zamierza utrzymać embargo i nie wpuszczać zboża ukraińskiego do Polski jest ostatnim sygnałem do Komisji Europejskiej, że twardo będziemy stać na swoim stanowisku. Polski rząd broni polskich interesów, polskiego rolnika i tutaj absolutnie nie ma o czym dyskutować. Granie zbożem, również wcześniej przed wojną, jak i teraz, jest też w interesie Putina. Sama Ukraina przyznała, że przecież embargo, które zostało wprowadzone, wcale nie zmniejszyło ich sprzedaży, czy wywozu zboża z Ukrainy, a uchroniło polski i nie tylko polski, ale też rynki innych krajów i uchroniło naszych rolników. Mamy teraz taki czas, kiedy polski rolnik jest po zbiorach i to zboże musi mieć gdzie przechowywać, więc to jest chyba zrozumiałe, że Polska stoi twardo na stanowisku, które jest w interesie polskiego rynku, polskich rolników i będzie podtrzymywać to stanowisko. Oczywiście dziwi to, że nie wszyscy politycy, którzy reprezentują nas w Brukseli z każdej strony politycznej, w tej sprawie nie mówią jednym głosem, ale to już jest tak, że bardzo często jest to przedmiot gry politycznej również na arenie międzynarodowej, co bardzo boli, bo akurat jest to w polskim interesie, polskiego rolnika, polskiego konsumenta, bo o tym mówimy. Przecież z Ukrainy nie wpływa do Polski zboże, które podlega wszelkim normom, które obowiązują naszych rolników, szczególnie normom zdrowia czy używania środków chemicznych, więc w naszym interesie jest to, abyśmy rzeczywiście to embargo utrzymali.
To, co w takim razie pani minister z rozszerzeniem embarga? Bo na przykład o owocach miękkich od dawna mówią już ludowcy, żeby również objąć embargiem owoce miękkie.
Ludowcy mówią, ale nic nie robią, bo przecież są członkiem największej partii politycznej w Europarlamencie i to z ich szeregów wywodzi się przewodnicząca komisji, większość komisarzy, od których decyzji to zależy, więc mówić można, natomiast nic w tej sprawie nie zrobić, a wręcz przeciwnie - zgadzać się w większościowo, bo przecież tu też obowiązuje dyscyplina partyjna. W Europarlamencie jak ktoś należy do danej partii, to musi się z nią zgadzać, więc tu jest sprzeczność. Mówić fajnie, jak się nie bierze za coś odpowiedzialności, nie podejmuje decyzji. Natomiast w tej kwestii polityka musi być wyważona i oczywiście, że polski rząd zrobił wiele, aby przeciwdziałać temu, żeby zalały naszego rynku owoce miękkie, bo przecież uruchomiliśmy awaryjny skup, w jakiś sposób utrzymaliśmy cenę owoców miękkich. Jeśli chodzi o zboża, kukurydzę to jest przedmiot ostrej debaty europejskiej, więc rozszerzanie embarga, choć byłoby pewnie uzasadnione i słuszne w ochronie również sadowników, czy tych, którzy uprawiają maliny, ale jest to delikatny przedmiot, na razie skupmy się na tym, co w tej chwili jest ważne, czyli zboże, ochrona polskiego rynku i działania rządu, które są skierowane na to, aby sadownicy innych warzyw i owoców nie ucierpieli.
Skoro mówi pani, że to jest delikatna sprawa, przechodząc do spraw, którymi się pani zajmuje - czy ta decyzja będzie miała jakikolwiek wpływ na nastroje społeczne? Pytam o pani zadanie związane z integracją, także obywateli Ukrainy w Polsce.
Nastroje społeczne jeśli chodzi o obywateli Ukrainy, z punktu widzenia socjologicznego one się lekko zmieniają, bo to jest też tak, że nadal jesteśmy bardzo otwartym społeczeństwem i większość społeczeństwa chce pomagać, nie widzi większych konfliktów jeśli chodzi o obywateli Ukrainy, ale też ta pomoc trochę się zmieniła i nastawienie trochę się zmieniło. Zresztą sami Ukraińcy też bardzo dobrze rozumieją swoje miejsce i funkcje, bo większość z nich podjęła pracę, płaci podatki i każdy racjonalnie myślący obywatel i Ukrainy i polski rozumie, że te dwie kwestie związane z tym, że Polska ma prawo chronić swój rynek i, mimo że bardzo dużo pomaga, chce pomagać i nadal będzie pomagała Ukrainie, bo przecież dalej mamy ogromną pomoc i społeczną i pomoc obywatelom, ale też i pomoc wojskową, militarną, to są to dwie różne sprawy. Do tego żebyśmy mogli dobrze pomagać i wspólnie tutaj żyli, to też potrzebne jest niemieszanie w naszym lokalnym rynku. Nie możemy tego robić kosztem naszych rolników czy naszych konsumentów i to jest racjonalne podejście i myślę, że każdy, kto ma takie podejście i patrzy na te sprawy w ten sposób, to rozróżni ten dwie kwestie.
Trzymając się pani zadań - kiedy rozpoczną działalność pierwsze Społeczne Agencje Najmu? To pani sztandarowy projekt, który ma zapewnić mieszkanie osobom, których nie stać na kredyt z jednej strony, a z drugiej strony nie kwalifikują się te osoby do pomocy społecznej.
Już rozpoczęły. W wielu miejscach w Polsce wiele samorządów uruchomiło Społeczne Agencje Najmu. W tej chwili cały czas nowe rodziny otrzymują już nowe mieszkania. Projekt jest skalowaniem projektu pilotażowego, który jest realizowany w wielu miejscach w Polsce. Wczoraj komitet monitorujący zatwierdził finansowanie pierwszych kilkudziesięciu Agencji Najmu i już na jesieni samorządy również w Małopolsce będą miały szansę złożyć wnioski o uruchomienie Społecznych Agencji Najmu. Mam nadzieję, że Kraków na to się zdecyduje, Olkusz, Miechów. To są miejsca, gdzie mamy bardzo dużo pustostanów, albo takich miejsc, które można przygotować pod mieszkania niedrogimi kosztem. Są środki - ponad 100 milionów na uruchomienie Agencji Najmu. Jest to rzeczywiście innowacyjny projekt, który wzbogaci ofertę mieszkaniową. Oprócz komunalnych i socjalnych, które też cały czas są remontowane i powstają, oprócz wsparcia młodych osób, czy rodzin w zakupie swojego własnego mieszkania na rynku komercyjnym poprzez kredyt dwuprocentowy, jest duża przestrzeń dla osób, które jeszcze nie chcą kupić albo nie mogą kupić tego mieszkania, ale już się nie kwalifikują do mieszkań komunalnych, chcą wynajmować tanio mieszkania. Jest też dużo właścicieli prywatnych domów - mamy ponad milion osiemset takich pustostanów - którzy chętnie do takich agencji oddadzą swoje mieszkania. One mogą być w funduszu dopłat wyremontowane, zarządzane przez taką agencję, współudziale samorządu. Właściciel, który takie mieszkanie odda, jest zwolniony z płacenia podatku, więc to jest dla niego korzyść, ma też podmiot, który będzie odpowiedzialny i będzie zarządzał, więc on nawet na miejscu nie musi być. Wszystkie te elementy łączą się w to, że oferta tanich mieszkań na wynajem w każdym mieście w Polsce może być zwiększona. Samorząd będzie miał partnera w zarządzaniu tym mieszkaniami.
Czyli to, co było pilotażem, jest już programem rządowym?
Tak, jeszcze dodam, że bardzo ważną argumentacją jest to, że te projekty, które będą finansowane z Europejskiego Funduszu Społecznego między innymi, mają też usługi, więc jeszcze takie mieszkania się świetnie będą nadawały dla seniorów, bo można będzie sfinansować usługi opiekuńcze obok tego, czy asystenta osoby niepełnosprawnej, czy wszystkie inne formy wsparcia, które pomagają osobie w samodzielnym funkcjonowaniu w tym mieszkaniu. To jest dodatkowy atut, że Społeczne Agencje Najmu będą mogły również realizować usługi, które potrzebne są do zamieszkania. To na przykład uchroni wiele osób przed tym żeby musiały pójść do domu pomocy społecznej.
Widzimy, co się dzieje na rynku nieruchomości, raty kredytów walutowych rosną po obniżce stóp procentowych i dużym osłabieniu złotego, rosną też ceny mieszkań po uruchomieniu Bezpiecznego Kredytu. Czy Społeczne Agencje Najmu, o których pani mówi, mogą wypełnić tę lukę? Czy na przykład osoby, które kupiły w celach inwestycyjnych nieruchomość i z różnych powodów nie wynajmują, będą mogły oddać swoje mieszkanie, włączyć do Społecznych Agencji Najmu? Bo mówi pani o prawie dwóch milionach pustostanów, ale czy to jest liczba obejmująca również mieszkania kupione w celach inwestycyjnych i niewynajmowane?