Poprawę bezpieczeństwa można uzyskać m.in. dzięki wprowadzeniu czytelnych i nienaruszalnych zasad. Kara powinna być surowa a nie śmieszna. Podwyższenie kwot mandatów w Polsce i zbliżenie ich do obowiązujących w Europie dało szybki efekt. Przez kilka miesięcy wyraźnie dało się zauważyć, że ograniczenie prędkości i inne przepisy zaczęły być respektowane przez kierowców. Jednym z założeń wprowadzonych zmian była likwidacja szkoleń, w efekcie których kierowcy mogli mieć zmniejszoną liczbę punktów karnych. To był ważny element nowego taryfikatora. Działał równie mocno jak wysokie kwoty grzywien.
Wielu kierowców narzekało jednak, że w Polsce zbyt łatwo można stracić prawo jazdy, a przecież w transporcie brakuje 140 tys. osób i grozi to upadkiem branży kurierów czy transportu ciężarowego. W efekcie nacisków branży, przywrócono możliwość zmniejszania liczby punktów karnych. Teraz kierowca znowu może wnieść opłatę i wziąć udział w zajęciach, co pozwoli na odpisaniu mu aż 6 punktów karnych. Od tej pory na drogach ponownie wzrosła liczba wypadków,i trudno się oprzeć wrażeniu, że właśnie ta zmiana jest tego powodem.
Do tego wszystkiego zmiana została wprowadzona przed wyborami, co mogło poprawić nastroje w branży transportowej, a co za tym idzie przysparzać sympatyków rządzącym. Czy ta zmiana wynikała z konieczności i jakie efekty przyniosła? Czy to populizm rządzących? Odpowiedzi na to i inne pytania szukali w magazynie Radiostrada Marcin Koczyba i Kuba Hanak - dziennikarz i instruktor techniki jazdy.