Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Polska szkoła jest w dużej mierze oparta na modelu przemocowym

Pierwszy dzień nowego roku szkolnego to moment ważny dla uczniów i ich rodziców, ale również dla wszystkich pracujących w oświacie. Co do tej pory dla polskich szkół zrobiło nowe Ministerstwo Edukacji, na czele którego stoi ministra Barbara Nowacka? W jaki sposób instytucje kultury uzupełniają ofertę edukacyjną dla dzieci i młodzieży? Co zrobić, żeby szkoła była dobrym miejscem pracy dla nauczycieli i jednocześnie pomagała młodym ludziom kształtować wizję własnej przyszłości? - Będzie nam bardzo trudno uczynić szkołę "fajnym miejscem". To wymaga gigantycznych nakładów pracy, finansów, ale też myślenia w perspektywie dłuższej niż jedna kadencja. Żeby szkoła zaczęła rzeczywiście działać w sensownej perspektywie czasowe, z sensownymi nauczycielami, dobrymi płacami i rozsądnym programem, musimy przyjąć perspektywę najbliższych 15 lat - mówi w rozmowie z Sylwią Paszkowską Wojciech Rzehak, Kierownik Działu Edukacji w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, wieloletni nauczyciel języka polskiego.

Sylwia Paszkowska: Edukacja nie musi odbywać się tylko w szkole, a może nawet lepiej, kiedy odbywa się również poza szkołą, bo wtedy dzieciaki są bardziej zaciekawione.

Wojciech Rzehak:  Polski system szkoły, niektórzy mówią o niej szkoła transmisyjna, jest oparty na pewnym modelu przemocowym i tej przemocy poddawani są zarówno młodzi ludzie, jak i nauczyciele oraz dyrekcje szkół. Natomiast tam, gdzie tego przymusu nie ma, pojawia się pewna swoboda, a co za tym idzie dużo lepszy kontakt.

Ministra Barbara Nowacka w liście do uczniów na dzisiejszy dzień pisała o pozytywnych zmianach. Pisała o odchudzonej podstawie programowej o ok. 20%, powołaniu Rzecznika Praw Uczniowskich i zapowiedziała Okrągły Stół Uczniowski.

To jest bardzo dobry kierunek. Oczywiście można się zastanawiać, czy jest potrzebny konkretnie Rzecznik Praw Ucznia, czy nie wystarczy Rzecznik Praw Dziecka. Ja przypominam, że w 5 czerwca tego roku mieliśmy w Teatrze Słowackiego tzw. Wielką Debatę Edukacyjną, podczas której zabierali głos w zasadzie na równi uczniowie, nauczyciele i dyrektorzy szkół. Była obecna pani kurator i okazało się, że my faktycznie ze sobą możemy rozmawiać, możemy się słuchać i możemy nawzajem czerpać ze swojej wiedzy.

Czy wnioski z tego spotkania są teraz realizowane? Czy jest ciąg dalszy?

Bardzo mi zależało na tym, żeby nie było to przedsięwzięcie jednorazowe. Po tej debacie odezwało się kilka bardzo ważnych osób. Przede wszystkim pani dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Krakowa, pani Anna Domańska, z którą mamy kontakt i planujemy kolejne przedsięwzięcia. Właśnie te dobre praktyki edukacyjne, o których chcemy mówić w teatrze, są wnioskiem wynikającym z debaty. Chcemy kontynuować tę ideę spotkania różnych ludzi, uczniów, nauczycieli, dyrektorów.  Chciałbym, żeby spotkanie listopadowe poświęcone było w ogóle samej idei oceniania, które jest w polskiej szkole dominujące. Są szkoły, które pokazują, że można odejść od tego oceniania od jedynki do szóstki i fetyszyzacji oceny. Gubimy w pogoni za najwyższymi stopniami ideę i sens szkoły. Chciałbym, żeby osobą, która będzie podsumowywała spotkanie listopadowe, była pani kurator Olszowska [Gabriela Olszowska, Małopolska Kurator Oświaty - przyp. red.], która jest autorką bestselleru o ocenie w polskiej szkole i naprawdę o ocenianiu wie bardzo dużo.

(cała rozmowa do posłuchania)

Autor:
Sylwia Paszkowska

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (2)

Łukasz
2024-09-03
Ks. Wojciech Węgrzyniak: Kościół by sobie poradził bez religii w szkole. Tak jak radzi sobie w Izraelu, czy Norwegii. Tylko dlaczego nie może być jak w Niemczech czy we Włoszech? Tysiąc lat historii Polski jest związane z Kościołem i ciągle jesteśmy katolickim krajem, dlatego chcemy czuć się u siebie jak w domu a nie jak intruzi. Zwłaszcza, że nie zawłaszczamy tego tylko dla katolików. Kościół dałby radę, gdyby lekcje religii nie były finansowane przez państwo. Rozumiem tych, którzy się denerwują, że to z ich podatków. Ale czemu z podatków katolików ma być finansowana aborcja, pigułki wczesnoporonne, in vitro, dofinansowanie czasopism i organizacji, które walczą z Kościołem? Nie jest łatwo ustalić budżet w państwie tak, żeby wszyscy byli zadowoleni, ale na pewno nie może być tak, że my mamy być frajerami, którzy będą płacić za innych a nam się nic nie należy. Kościół by przetrwał bez dwóch godzin religii. Przy parafii była jedna. Tylko trzeba by usiąść i porozmawiać, że np. jest projekt, by uczniowie nie mieli na żadnym poziomie ponad 30h tygodniowo, więc coś trzeba uciąć, albo rezygnujemy z dwóch godzin w niektórych klasach czy nawet w ogóle na poziomie ponadpodstawowym. Tylko że musi być rozmowa i argumenty. Kościół by nie walczył o łączenie klas, tylko dlaczego nie można było rozwiązać problemu uczniów, którzy nie chodzą na religię inaczej? Wprowadzić obowiązkową etykę, albo przedmioty inne, jak chociażby jest we Włoszech? Tylko musi być wola szukania najlepszych rozwiązań. Kościół by zrozumiał, że może nie ma o co walczyć, gdyby chodzących na religię było tyle ilu Polaków popiera lewicę. Ale jeśli ponad 80% uczniów wybiera lekcje religii, ponad 70% Polaków deklaruje się jako katolicy (a nawet ponad 90% z tych, co się deklarowali), to czemu mamy słuchać ministra partii, która ma poparcie 8%? Przecież nawet cała koalicja rządząca nie uzyskała tylko głosów, ile Polaków chodzi co niedzielę do Kościoła, a na spotkania partyjne lewicy chodzi mniej ludzi niż na Jasną Górę pielgrzymów. Problemem nie jest Kościół ani katecheci. Problemem jest złe nastawienie i złośliwość pani minister Barbary Nowackiej. Dlatego padają z jej ust słowa o „wyciu biskupów”, czy słowa o „przykręceniu kurka pieniędzy, które szły ochoczo do Kościoła w podzięce za przysługi wyborcze”. Przecież każdy myślący wie, że dwie godziny religii nie zostały wprowadzone przez PIS i katechetom za lekcje nie zaczęła płacić Zjednoczona Prawica. Styl pani minister strasznie przypomina zachowanie komunistów po II wojnie światowej. I rozumiem, że można mieć taką wizję świata, tylko dziwię się panu premierowi i koalicjantom rządowym, że na to pozwalają. Nienawiść nie zaprowadzi bowiem do niczego dobrego. A już powrotu komuny powinniśmy się wystrzegać za wszelką cenę i nawet bardziej niż Żydzi powrotu do Egiptu.
A
ATT
2024-09-02
Świetna audycja, w pełni podzielam poglądy pana Rzehaka

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię