Zapis rozmowy Jacka Bańki z politologami: Radosławem Marzęckim i Michałem Dulakiem.

 

Jacek Bańka: Przyglądamy się temu co się dzieje w Sejmie. Tempo pracy nad kształtem nowego rządu jest spore. Z czego to wynika? Tyle jest do zrobienia?

Radosław Marzęcki: Oczywiście jest wiele spraw do załatwienia. Politycy rządowi in spe argumentują, że warto przystąpić do pracy jak najszybciej. W interesie obywateli to też jest. Ten okres przejściowy zawsze generuje komentarze dotyczące zakresu obowiązków, wątpliwości co do tego czy już należy realizować obietnice wyborcze. Żeby to skrócić, rząd powinien jak najszybciej powstać. Musimy przejść do porządku dziennego nad pewnymi sprawami. Weźmy się do pracy.

 

J.B: Czyli konkrety?

Michał Dulak: Takie jest założenie PiS, który ma pełnię władzy i musi przejść do codziennej pracy nad ustawami i wymyślaniem na nowo niektórych koncepcji.

 

J.B: Chciałem się zatrzymać przy tym o czym pisze Radosław Marzęcki. Pisze pan o staczającym się Sejmie, czyli destrukcyjnym modelu rywalizacji politycznej. Nie długofalowa polityka, ale polityczne zwarcie. Ta zasada dziś też obowiązuje?

R.M: Ona zawsze obowiązuje w demokracji. To zwarcie, które polega na tym, że sukcesy opozycji to zawsze klęska partii rządzących i na odwrót. Warto spojrzeć na to w kontekście wczorajszych wypowiedzi prezydenta Dudy czy marszałka-seniora Kornela Morawieckiego. Tam padały słowa odnośnie współmieszkania na scenie politycznej. Prezydent mówił, że patriotyzm zawsze opiera się na miłości. Dokonał wykładni. Mówił o tym, że możemy się spierać, ale powinniśmy dążyć do porozumienia. To samo powiedział Kornel Morawiecki. Jako obywatele i publicyści, powinniśmy dostrzec, że konflikt nie zawsze jest zły. Spór jest ożywczy dla demokracji. Pytanie jak się spieramy. Pierwszy spór poprzedniej kadencji Sejmu był o krzyż w sali Sejmu. O to chodzi czy o treści, które dotykają zwykłych ludzi?

 

J.B: Jak przyjęli panowie słowa o konstytucji na miarę XXI wieku?

M.D: Te dwie wypowiedzi mają jedną cechę wspólną. One uderzają w wysokie tony dotyczące zmiany ustrojowej. Ja bym odczytywał to trochę inaczej. Konflikt, który jest wpisany w demokrację to jedno, ale rola parlamentu przez ostatnie kilkanaście lat była sprowadzona do maszynki do zarządzania ustawami. Rola parlamentu jest poważniejsza. Można odczytywać wypowiedź prezydenta jako decyzję o tym, żeby Sejm budować na nowo. Te dyżury, które prezydent ogłosił mają służyć pokazaniu, że Sejm jest poważny. To nie tylko połajanki partyjne.

 

J.B: Pytam o konstytucję w kontekście tekstu Radosława Marzęckiego. Znalazłem tam takie stwierdzenia, że jak mamy problem z kulturą polityczną to mówimy, że problemem jest konstytucja.

R.M: Oczywiście niedoskonałość instytucji, które powołujemy i pewnych aktów prawnych to jedno. Drugie to jak my praktykujemy demokrację i zasady, które powinny nam nakazywać działanie podporządkowane takim wartościom jak solidarność czy zaufanie. Zresztą doświadczenie polityczne pokazuje, że przy tej samej konstytucji prezydent i premier z przeciwnych obozów potrafili ze sobą współpracować. Problem jest z kulturą polityczną. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Nawet społeczeństwo nie oczekuje porozumienia polityków. Oni czują, że to jest obce. Zwolennicy PiS nie oczekują porozumienia z PO i odwrotnie. Czymś naturalnym dla polityków i ludzi jest coś co się w nauce nazywa syndromem niezgodliwości. To zestaw postaw, które uniemożliwiają współżycie polityków z rożnych opcji.

 

J.B: Muszę zapytać o dwie panie - przyszłą premier i byłą premier. O Beacie Szydło Rafał Matyja pisze, że to zagadka. Dla panów też?

M.D: Pytanie jest takie jakie ona będzie miała realne kompetencje i pozycję. Na ile ona będzie decyzyjna jak chodzi o ministrów i ten średni szczebel? Wydaje mi się, że można się przychylić do tego stwierdzenia, ale wolę poczekać.

 

J.B: Słabe ogniwo czy przedstawiciele rządu są tacy mocni? Gowin, Ziobro, Macierewicz.

R.M: To oczywiście silne osobowości, ale każdy rząd ma strukturę. Na czele jest premier. Z jednej strony Beata Szydło to postać zagadkowa, bo na takim stanowisku nie miała okazji się wykazać. Z tego powinien wynikać kredyt zaufania a nie próba szukania dołków, w które Beata Szydło może wpaść. Warto podkreślić argumenty, że problemem jest sposób organizacji rady ministrów. Jaki wpływ premier ma na pracę ministerstw? Premier odpowiada politycznie za działanie rządu. Czy słabe osobowości na stanowiskach ministerialnych rzutują na ocenę premiera?

M.D: Widać, że pani premier będzie musiała zarządzać konfliktem, który się rysuje między resortami. Z jednej strony są resorty siłowe, które obsadza zakon Porozumienia Centrum i są resorty rozwojowe obsadzone osobami z zewnątrz. Na co prezes Kaczyński i pani Szydło będą kładli akcenty? Będą pokazywane dokonania strefy gospodarczej czy to co będą robili ministrowie z resortów siłowych?

 

J.B: Quo vadis Platformo? Będzie autodestrukcja czy umacnianie tego co zostało?

R.M: Trudno powiedzieć. Teraz mamy do czynienia z walka wewnątrz PO. Mówi się o dwóch stylach – kolektywnym Grzegorza Schetyny i Sławomira Neumana, z drugiej strony jest Ewa Kopacz, której się inputuje zarządzanie jednoosobowe. Poczekajmy na rozstrzygnięcia. Wtedy powiemy, w którą stronę partia pójdzie.

M.D: Pamiętając styl zarządzania pana Schetyny można powiedzieć, że on też uskutecznia jedynowładztwo, styl kolektywny. Obudowane to jest hasłami współpracy. W ogóle partie w Polsce są budowane jako partie wodzowskie. Odwrócenie nagle przy wyborze przewodniczącego klubu jest słabe. To nie jest trwały mechanizm. Na odwrócenie trendu potrzeba lat. Zobaczymy.