"Jarosław Kaczyński mówił o perspektywie historycznej, chodzi o myślenie mające tradycję od czasów Targowicy, po 1945 rok. Mam nadzieję, że ludzie w ten sposób myślący stanowią zdecydowaną mniejszość" - mówił poseł Bernacki w porannej rozmowie Radia Kraków.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Włodzimierzem Bernackim.
Spodziewa się pan, że tak to będzie wyglądało przez najbliższe 4 lata? Będą regularne manifestacje przeciwników i zwolenników rządu?
- Nie wyobrażam sobie tego. Moje środowisko jest do tego gotowe. Ostatnie 8 lat to systematyczne manifestacje. Moje środowisko jest gotowe, ale chcielibyśmy mieć oddech na zajmowanie się sprawami najważniejszymi. Do pracy.
Ale 4 lata rozważań kto jest „Polakiem gorszego sortu”?
- Ja przez 4 lata spotykałem się często z takimi określeniami, które padały pod moim adresem.
Ja nie słyszałem w przestrzeni publicznej takich słów.
- Ja słyszałem. To było kierowane do mnie. Nie będę komentował takich sytuacji.
To było w kontekście debaty, która miała się odbyć w Parlamencie Europejskim. Warto jednak podkreślić, że przedstawiciele PiS skarżyli się w PE na wybory samorządowe.
- Tak, ale jak pan mówi o Polakach jakiegoś tam sortu, to ta zbitka pojęciowa została wyrwana z kontekstu. Jak pan mówi o możliwości odwołania się do procedur poza Polską, to jest to możliwe. Natomiast w tej sytuacji, gdy działamy na podstawie obowiązującego prawa, mówienie o zagrożeniu demokracji jest zaskakujące.
Nie przesadził prezes Kaczyński z tym określeniem?
- On miał na uwadze perspektywę historyczną. Jako politolog widzę też wyraźnie to, że XVIII wiek przez wiek XIX i to co się wydarzyło w 1918 i 1945 roku pokazuje, że ten sposób myślenia i ta tradycja jest mocno zakorzeniona w naszym myśleniu. Jestem optymistą. Ludzie tak myślący stanowią w Polsce znikomy procent.
„Polacy gorszego sortu” to jedno. „Komuniści i złodzieje” w odniesieniu do tych, którzy maszerowali w sobotę to inne sformułowanie.
- Nie wypowiedziane jednak przez prezesa Kaczyńskiego. Prezes powiedział, że „Cała Polska z was się śmieje”. Resztę dopowiedział tłum. To miejmy na uwadze. Prezes tego nie powiedział.
Pan się zgadza z tą opinią?
- Którą?
Tą, która padła z tłumu.
- Ja znałem wielu komunistów. Ostatnio widziałem byłych komunistów na sali sejmowej, którzy krzyczeli „precz z komuną”. Wśród krzyczących był były I sekretarz komitetu centralnego PZPR.
To było w odniesieniu do posła Piotrowicza.
- Nie. To było w odniesieniu do jednego z prominentnych działaczy PO. Podobnie jak w trakcie tej debaty ja też mówiłem konstytucja. Jestem zwolennikiem stanowiska „precz z komuną”. Zaskakuje mnie to, że były I sekretarz KC PZPR to krzyczał.
Ale na mównicy był wtedy były prokurator z PZPR.
- Tak, ale jak pan spojrzy w przeszłość i działalność posła Piotrowicza, zobaczy pan, że ludzie powychodzili dzięki niemu z więzienia. Oni mogą poświadczyć, jaka była jego rola w systemie komunistycznym.
Widziałem reportaż o tej przeszłości. Tak jednoznacznie to nie wynikało.
- Powinienem zapytać o kanał i program, ale nie powinniśmy tego robić.
Co pan sądzi o propozycji SLD o referendum dotyczącym skrócenia kadencji Sejmu?
- Zaskakuje mnie to. Rzeczywiście SLD ma coraz lepsze pomysły. Oby tak dalej a wasz żywot będzie krótki.
Wszystko państwo robią, żeby konsolidować opozycję. Jak zobaczymy ostatnie badania IBRIS, to mamy 30% poparcia dla PiS i 25% dla Nowoczesnej.
- Poszedłem do polityki nie po to, żeby podbijać słupki w sondażach, ale żeby realizować konkretne zamierzenia. Teraz są realizowane ważne punkty naszego programu. To program 500+, reforma oświaty. Mam na myśli 6-latki. To dążenie do tego, żeby zatrzymać zamykanie szkół podstawowych. Robimy wiele rzeczy. Na pierwszym planie są kwestie medialne. Jakbyśmy chcieli być medialni, to zaległaby cisza i spokój. Poszlibyśmy na zakupy świąteczne i wtedy mielibyśmy 56%. Nie o to jednak chodzi.
Patrząc na Małopolskę, jednym z najważniejszych zadań jest przejęcie władzy w Sejmiku. Podczas wyboru Jacka Krupy na marszałka Andrzej Adamczyk przedstawiał analizę prawną, według której ten wybór można uznać za nieważny. Przeciwko była inna analiza. Jakby sąd uznał wybór marszałka za nieważny, to trzeba by się dogadać z PSL a na to się nie zanosi po tym, co z PSL PiS zrobił w Sejmie.
- Ale co zrobił?
Mówię o tym przeczołganiu, o którym jest głośno.
- Nie rozumiem. Jak przyjmiemy zasady parlamentarne, to parytety jak chodzi o przynależność do komisji, wynikają z ilości mandatów wyborczych. Tutaj PSL sam siebie przeczołgał, zdobywając mizerny wynik. Proszę nie nie pytać, dlaczego PSL odgrywa tak skromną rolę w parlamencie. To była wola wyborców.
Może są rozmowy w Małopolsce, żeby unieważnić wybór i wybierać jeszcze raz?
- Nie słyszałem o takich rozmowach. Znam wielu polityków PSL. Na moich terenach przyjaciół raczej z PSL nie mam. To przeciwnicy polityczni. Jakby ktoś miał rozmawiać z PSL, to nie ja.
Dzisiejsza Rzeczpospolita przynosi ranking, który uwzględnia uczelnie, które opuszcza największa liczba kadry zarządzającej. Wygrywa AGH, wysoko jest Uniwersytet Ekonomiczny. Tymczasem Jarosława Gowina w mediach nie uświadczysz.
- Mamy do czynienia z sytuacją porównywalną do tego, co wydarzyło się po listopadzie 1918 roku. To właśnie Kraków wsparł budowanie owych instytucji. Po 8 latach rządów PO i PSL trzeba nowej krwi. Ta krew jest w Krakowie. Kraków jest stolicą intelektualną. Dzięki temu zaciągowi administracyjnemu i politycznemu, Kraków odegra dużą rolę w Warszawie. Funkcja tych ludzi jest rolą służebną wobec RP, Polaków. Dopiero potem jest sympatia i miłość do Krakowa. Co do ministra Gowina to jest czas, kiedy minister spotyka się z uczonymi i wykładowcami. To jest czas na to, żeby wejść w problematykę jak najsprawniej.