Zapis rozmowy Andrzeja Kaczmarczyka z Tomaszem Darosem przewodniczącym Dzielnicy I Stare Miasto.
Podobno to jest inicjatywa mieszkańców ścisłego centrum Krakowa. Czy pan osobiście popiera ten pomysł?
Jak najbardziej. Radni Dzielnicy I już kilka razy wyrażali, że strefa płatnego parkowanie powinna również dotyczyć soboty i być rozszerzona godzinowo tak szeroko, jak pozwala na to ustawa, czyli do 22. Ten temat wraca u nas w dzielnicy cały czas. Nie ma miesiąca, żeby któryś z mieszkańców nie przychodził do nas na dyżur i nie pytał z wyrzutem czemu nie ma strefy płatnego w weekend.
W niedzielę też?
W tej chwili nie ma możliwości wprowadzenia opłat w niedzielę. Mieszkańcy, którzy do nas przychodzą chcieliby strefy też w niedzielę, ale to staramy się wytłumaczyć siłą wyższą, czyli Sejmem. Jednak ustawa pozwala na płatną strefę w sobotę i tu nasza obrona władz Krakowa jest nieskuteczna.
Jest pewna wątpliwość prawna. Niektóre miasta podjęły taką decyzję, które zostały zaskarżone i jedne sądy uznały, że sobota to dzień wolny i nie można wprowadzić opłat, a inne, że to dzień roboczy.
Ale w trzech dużych miastach opłata w sobotę obowiązuje, więc nie rozumiem dlaczego by Kraków nie miał z tego skorzystać. Możemy też zapytać prawników wojewody o ich opinię i o to co wojewoda zrobiłby z taką uchwałą Rady Miasta. Spróbujmy. Może się uda.
ZIKiT już wystąpił do Ministerstwa Infrastruktury o opinię w tej sprawie. Niech pan powie, dlaczego mieszkańcom dzielnicy tak zależy na płatnych weekendach?
Centrum, czyli cała Dzielnica I jest bardzo atrakcyjna pod względem turystycznym i dużo osób tu przyjeżdża do kina, teatru, galerii handlowych lub by zobaczyć zabytki. Wszyscy starają się podjechać samochodami jak najbliżej celu. Niestety, jeżeli mieszkańcy ruszą w sobotę lub niedzielę samochodem, to nie mają już możliwości jego ponownego zaparkowania przed godziną 19. Jest za mało miejsc parkingowych.
Motywacją nie jest interes publiczny tylko osobisty komfort mieszkańców dzielnicy.
Radni mają służyć temu, żeby mieszkańcom żyło się lepiej.
Tak, ale są jeszcze mieszkańcy dzielnic peryferyjnych i właśnie oni chętnie by przyjechali w weekend do centrum.
Jasne, ale zastanówmy się, jaki był cel wprowadzenia strefy płatnego parkowania. Ona była po to, żeby ograniczyć ruch w centrum. Kraków miał dbać o środowisko, walczyć ze smogiem, więc to powinno być wprowadzane. Jeżeli miasto kilka lat temu zdecydowało się na strefę płatnego parkowania, to trzeba wyciągać wnioski i naprawiać błędy, a my uważamy, że to błąd, że nie obowiązuje w soboty. Powinna też zostać zróżnicowana stawka godzinowa, tak by im bliżej centrum tym było drożej, ale na to nie pozwala ustawa. To nie nasz pomysł. To rozwiązania stosowane w Europie w centrach starych miast.
Ale przepisy są tak napisane, że jeżeli wprowadzimy płatne soboty w części strefy, to musimy to zrobić też w całej. Jak na Starym Mieście -to na Grzegórzkach i Krowodrzy też.
Rzeczywiście opłaty w sobotę objęłyby całą strefę, nie tylko Stare Miasto. Jednak z tego samego powodu z jakiego rozszerzono strefę na inne dzielnicy powinno się wszędzie wprowadzić opłatę w sobotę. Myślę, że mieszkańcy innych dzielnic też na tym skorzystają.
W weekendy komunikacja rzadziej kursuje, więc ludzie wolą przyjechać samochodem.
Chcielibyśmy, żeby mieszkańcy przesiedli się z samochodów do komunikacji zbiorowej. Razem z wprowadzeniem płatnych sobót powinna zostać wzmocniona komunikacja. Gęstsza siatka połączeń do centrum.
Rada Miasta Krakowa przyjęła uchwałę. Uczniowie podstawówek będą od września jeździć komunikacją za darmo. Podoba się to panu?
Tak. Pytanie tylko dlaczego mowa jedynie o szkołach podstawowych. Co z gimnazjalistami czy uczniami liceów? Pytanie jak radni to zbilansowali? Jakie to będą obciążenia dla miasta, a jakie profity?
Zdradził pan, że z radnym Miszalskim wyliczyliście, że można by wprowadzić darmową komunikację dla wszystkich mieszkańców, gdyby 80 proc. tych, którzy mieszkają i pracują w Krakowie, a PIT płacą w miejscu zameldowania poza miastem, zdecydowało się jednak odprowadzić podatek w Krakowie.
To był nasz pomysł sprzed trzech lat. Te wyliczenia są aktualne. Dużo osób mieszkających w Krakowie nie płaci tu podatków. Gdyby 80 proc. z nich płaciło PIT w Krakowie, to miasto miałoby dodatkowo tyle, ile rocznie dopłaca do komunikacji. Gdybyśmy mieli jakieś profity dla tych osób to moglibyśmy mieć komunikację za darmo.
Zdaje się, że jest kłopot z wyliczeniami. Ile według panów jest tych niepłacących podatki w Krakowie?
Od 150 – 200 tys. osób
Urzędowi Miasta wyszło 150 tys., a badanie „Barometr Krakowski” mówi, że między 90 a 100 tys. Może ta różnica w szacunkach nie pozwala podjąć decyzji, bo nie sposób policzyć, czy ten projekt by się domknął. Dziękuję za rozmowę.