Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Solidarnej Polski, Piotrem Sakiem.
Prezes PiS powinien przyjąć zaproszenie Marszałka Senatu do dyskusji and ustawą o wyborach prezydenckich? Jest o czym dyskutować?
- Wydaje mi się, że teraz to próba wciągania w grę. Marszałek Grodzki wiele razy mógł udowodnić, że zależy mu na działaniu dynamicznym. On jest jednak sukcesorem liberum veto. Teraz patrząc na sytuację, gdzie powinna być dynamika, korzysta się z przepisów. Nadużywa się ich. Powinna być dynamika. Działamy w trybie nadzwyczajnym. Specustawy są podejmowane. To powinno powodować, że na każdym szczeblu powinna być dynamika i aktywność działania. Tu są pozorowane działania opozycji.
Senat ma 30 dni na prace nad ustawą. Ustawa błyskawicznie przeszła przez Sejm. Senat już ją skierował do trzech komisji. Jeśli Marszałek Sejmu ogłosi termin wyborów po całym procesie legislacyjnym i Senat wykorzysta 30 dni, może się okazać, że w pierwszej połowie czerwca dowiemy się o głosowaniu 28 czerwca. To przepis na katastrofę.
- Zdajemy sobie sprawę, że działamy w sytuacji nienormalnej. W zwykłym trybie bylibyśmy po pierwszej turze. Są zawirowania z pandemią. Trzeba legitymizować władzę, doprowadzić do wyborów, żeby 6 sierpnia był już nowy prezydent. Mamy nadzieję, że będzie kontynuacja prezydenta Andrzeja Dudy. Żyjemy w stanie wyższej konieczności. Są ograniczenia. Te wybory są bardzo istotne, żeby nie kumulować kryzysu. Do tego prze niestety opozycja. Ona szuka swojej szansy w chaosie. W zwykłych warunkach nie miałaby szans. Teraz w takiej sytuacji wykorzystuje swoje 5 minut i wrzuca piasek w tryby, które mają doprowadzić do wyborów.
Jeśli Senat wykorzysta 30 dni i decyzja o wyborach będzie związana z datą 28 czerwca, wtedy będą dwa tygodnie na zgłoszenie nowych kandydatów, zbiórkę podpisów, przygotowanie pakietów wyborczych. Może nam grozić powtórka z 10 maja?
- Są tutaj bezpieczniki. To choćby prawa nabyte dotychczasowych kandydatów. Oni będą mogli spokojnie kontynuować grę. Nie będzie problemu z tym. Nie będzie przeszkód, żeby ci kandydaci mogli spokojnie wystartować. Jeżeli będzie ze strony Senatu pełna obstrukcja i dalsze tamowanie obrad, ten termin 28 czerwca może być zagrożony. Obstawiam na przełom czerwca/lipca. Są skrócone okresy działań PKW, Sądu Najwyższego. Musi się udać wybory przeprowadzić koło 15-20 lipca, żeby organy odpowiedzialne za efekt wyborczy – PKW, która przekaże informacje do Sądu Najwyższego i Sąd, który stwierdzi ważność wyboru – żeby była możliwość spokojnego rozpoczęcia kadencji dla nowego prezydenta.
Czyli raczej połowa lipca, nie 28 czerwca? Takie opinie ze Zjednoczonej Prawicy najczęściej słyszeliśmy.
- Moim zdaniem jest dużo zmiennych, które uniemożliwiają dzisiaj wskazanie terminu. Termin 28 czerwca byłaby optymalny. On zakłada, że Senat włączy trzeci bieg. Na razie jest jazda na wstecznym. Takie deklaracje o szybszych działaniach były. Ustawa była częściowo popierana przez posłów PSL i Lewicy. Jest wola przeprowadzenia wyborów. Hamującym jest PO, której kandydat się nie sprawdził. Oni szukają misji ratunkowej. Chcą reanimować swoją sytuację. Decyzja jest po stronie pani marszałek. Im szybciej, tym lepiej. Będą przygotowania, cały proces wyborczy. Najlepiej, żeby nie było wątpliwości co do prawidłowości procesów.
Im szybciej, tym lepiej także po to, żeby uniemożliwić wymianę kandydatki Platformie?
- Ta decyzja była przemyślana przez PO. Ta kandydatka dalej deklaruje wolę kontynuacji swojej misji. Dzisiaj są perypetie związane z tą kandydaturą. Wątpi się w jej jakość. To widoczne. PO to nie jest partia, która działa od wczoraj, ma struktury. Jakby te terminy były skrócone, przy takiej sprawności nie będzie problemów z zebraniem 100 tysięcy podpisów.
Mieszkańcy Małopolski zachodniej boją się, że dotrze do nich wirus ze Śląska. Co poszło tam nie tak? Konieczne byłyby specjalne reguły związane z reżimem sanitarnym na Śląsku?
- Faktycznie ostatnio źródło zachorowań jest na Śląsku. Tam jest 80% wszystkich zachorowań obecnie. U naszych zachodnich bram jest siedlisko pandemii. Pamiętajmy o liczbach. Nie jest jak na zachodzie. To nie są dziesiątki tysięcy chorych. Trzeba się pochylić nad tą sytuacją, żeby to siedlisko wygasić. Nie ma co przesądzać. Były głosy o blokowaniu Śląska. Wystarczające będzie zwiększenie reżimu sanitarnego. Chodzi też o zdrowy rozsądek. Przyzwyczailiśmy się i zignorowaliśmy pandemię. To mogło dać szansę na eksplozję. Tam wiele osób przechodzi sytuację bardzo łagodnie. Mocne badania przesiewowe pozwolą zweryfikować stan zdrowia ludzi. To wystarczy, żeby skupisko opanować i wygasić pandemię w Polsce.
Od 18 maja trzeci etap luzowania obostrzeń. Pytają pana na pewno właściciele tarnowskich gabinetów kosmetycznych i zakładów fryzjerskich, dlaczego tak późno. To pytanie pada od kilku tygodni.
- Trzeba wybudzić się z uśpienia. Ten sposób działania rządu jest zapobiegliwy i prewencyjny. To właściwe. Jak wrócimy na przedpole, inne kraje się zastanawiały nad reżimem. My to robiliśmy jako awangarda. Kaskadowy powrót do nowej normalności jest dobry. Wzmacnia się struktury zdrowotne, szpitale, wspiera się wyposażenie. Z posłem Kaczmarczykiem walczyliśmy o środki dla szpitali. Zyskaliśmy 400 tysięcy złotych. 40 tysięcy maseczek będzie w naszym okręgu. Spokojne działanie jest sensowne. Dotychczasowe nasze działania się sprawdziły. To symulacje. Pewne rzeczy można przypuszczać, ale ocenimy to z perspektywy czasu. Inne państwa, które borykają się z większym problemem, otwierają wrota szerzej. My robimy to spokojnie. To najlepsza droga. Nie może być rewolucji.
W takim razie branżę turystyczną w Małopolsce uratuje proponowany przez ministra Guta-Mostowego bon turystyczny? Może trzeba rozważyć tworzenie – mówi się o tym od jakiegoś czau – korytarzy, żeby zagraniczni turyści ratowali branże w Krakowie, Wieliczce, Zakopanem?
- Małopolska sama się obroni. Mamy wielkie dobrodziejstwa. Sytuacja jest ciężka. Było kilkanaście milionów turystów w Krakowie. Był rozwój turystyki w Małopolsce. Teraz każdy patrzy na zdrowie. W kontekście tego bonu i działań Urzędu Marszałkowskiego będą takie ramy, które pozwolą wrócić do sytuacji sprzed wirusa. To długi proces. Trzeba wrócić do pewnych nawyków. Klucz to bezpieczeństwo. W środowisku pracy jest BHP, w życiu podobnie. To dłuższa perspektywa.