Zapis rozmowy Agnieszki Wrońskiej z posłem Solidarnej Polski, Piotrem Sakiem.
Zbigniew Ziobro wystosował list otwarty do prezydenta Andrzeja Dudy ws. nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Nowelizacja została przyjęta przez Sejm, Solidarna Polska była temu przeciwna. Nowelizacja ma odblokować pieniądze z KPO. Czego Solidarna Polska oczekuje od prezydenta?
- Mamy nieodparte wrażenie, że za mało w dyskusji było faktów, za dużo informacji, że to 100 miliardów i te środki są nam niezbędne. Nie pokazuje się kosztów globalnych, które społeczeństwo poniesie do 2058 roku. Dziś mówi się, że to darmowe pieniądze, które należy zabrać. Tak nie jest. Będą wszelkie koszty powiązane z wprowadzeniem kamieni milowych: podatek od samochodu spalinowego, podatek od plastiku czy od CO2, dodatkowe zwiększenie składki członkowskiej. Unia nie generuje środków. Będzie musiała współdzielić dług. Państwa będą to musiały przerzucić na społeczeństwo. Oczekujemy od pana prezydenta, żeby rozpoczął dyskusję narodową na temat kosztów związanych z wprowadzeniem tego. Z jednej strony są środki, ale też ingerencja w naszą integralność konstytucyjną. Te przepisy zalegalizują orzecznictwo TSUE, który mocno przez swoje wybryki rozszerza kompetencje UE. Za kilka miesięcy może to spowodować, że 2500 sędziów powołanych przez KRS po 2017 roku, będzie trędowatych. Będzie się kwestionowało ich orzeczenia. Oni nie będą mogli orzekać, jak nie przejdą certyfikatu bezstronności. To dwa duże ryzyka.
Debata zakłada, że będą też dopuszczeni oponenci?
- Oczywiście. Chodzi o narodową debatę. Nie tylko ma być jeden pryzmat, ale szeroko. Są blaski i cienie.
Debata sejmowa? W jakiej formie by się to miało odbyć?
- To zaczyn. Jest wola dyskusji. Przedstawiamy od dłuższego czasu konsekwencje. Widzimy, że te środki nam się należą. Jak wprowadzamy tyle dodatkowych podatków, jeśli mamy dostać z tego tytułu kwotę, która ma wskrzesić gospodarkę, należy się to nam jak psu miska. Powinny być te środki nam przyznane. One są jednak za szybą. Jak chcemy je otrzymać, Unia nam śrubuje oczekiwania. Miała być autostrada do nieba, jest droga donikąd. Spełniamy oczekiwania, a już się mówi, że to tylko dobry pierwszy krok. Już dziś się mówi o ustawie wiatrakowej. Możemy spełnić oczekiwania, zgodzimy się na ograniczenie naszej suwerenności, ale zaraz się okaże, że środków nie otrzymamy. Komisja Europejska jest zblatowana z opozycją. Nie zależy jej na wyniku polskiego rządu. Będzie wspierała opozycję. Pani von der Leyen mówiła wiele razy, że życzy sukcesu Donaldowi Tuskowi. Nie grają oni fair, sypią piasek w tryby.
Ta debata miałaby się odbyć jeszcze przed decyzją Senatu?
- Przed podpisem prezydenta. Senat chce szybko procedować. Zwykle trzyma ustawy przez miesiąc, bo taką ma możliwość, ale teraz słyszymy o dodatkowym posiedzeniu w styczniu, żeby szybko przeforsować poprawki. One całkowicie zniweczą projekt ustawy. Dodatkowo pozwolą na ingerencję, że wszyscy sędziowie zostaną usunięci, którzy zostali powołani przez KRS, co opozycja określa jako neo-KRS. Sytuacja jest dynamiczna. Widać perspektywę. Prezydent ma wielkie wsparcie. Jest szansa na szeroką dyskusję. Prezydent nie podpisze ustawy, która odbierze mu jego kompetencje. Może się okazać, że możliwość testowania sędziów spowoduje, że niezawisłość i nieodwoływalność będzie iluzją. Sędzia wyda jakieś orzeczenie, inni sędziowie się na nim zemszczą. Dziś można testować sędziów, ale na wniosek strony. Na kilka milionów spraw było 750 takich wniosków. To pokazuje, że docelowo będzie to narzędzie dla rozpolitykowanych sędziów, żeby rozliczać się z innymi sędziami i robić im vendettę.
Myśli pan, że stanowisko Solidarnej Polski i efekt głosowania nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym może doprowadzić do rozwodu w Zjednoczonej Prawicy?
- My jesteśmy konsekwentni. Prologiem do KPO były tematy ustawy o zasobach własnych. To było prologiem do większej ingerencji Unii w naszą strukturę państwową. My akcentowaliśmy to. Nie zmieniliśmy się. Zakładam, że w 99% jest nasza zgoda z PiS. Widzimy ryzyka suflowane przez opozycję. Mimo wszystko będziemy monolitem.
Zapytam o głosowanie ws. zmian w kodeksie wyborczym. Tam także posłowie Solidarnej Polski byli w części przeciwko.
- To był blok głosowań. Były dwa ważne: o Sądzie Najwyższym i o odrzuceniu projektu ws. kodeksu wyborczego. Część kolegów się zagapiła.
Pomyłka dosyć masowa...
- Potem poseł Cymański mówił, że jest za tą ustawą profrekwencyjną. Zagłosował omyłkowo przeciwko.
Pan jest za tymi zmianami?
- Tak. Te przepisy umożliwią zwiększenie udziału społeczeństwa w wyborach.
W skali kraju mówi się o dodatkowych 6000 obwodów wyborczych. W skali okręgu tarnowskiego ile?
- To może być kilkadziesiąt dodatkowych lokalizacji. Wiele razy mówi się, że mało osób głosuje. Uważamy, że to może pozwolić na zwiększenie frekwencji w mniejszych miejscowościach. Będzie lepsza kontrola, możliwość działania mężów zaufania. Utyskiwaliśmy wiele razy, że nasz mandat jest nieco słabszy. We Francji 70-80% osób głosuje. U nas mniej. Opozycja utyskuje, negatywnie do tego podchodzi. Popatrzmy na rdzeń projektu. Daje to perspektywę, że więcej osób pójdzie do wyborów.
Dzięki pana zabiegom rok temu udało się przywrócić w Tarnowie wydział sądu gospodarczego. Wiele spraw tam wpłynęło. Była to dobra decyzja. Widać jednak braki kadrowe. Będzie pan zabiegał w tej sprawie w ministerstwie?
- Wszyscy posłowie Zjednoczonej Prawicy zabiegają o sprawy lokalne. To efekt w ramach walki z utratą prestiżu Tarnowa. To ewenement w skali kraju. Przywrócony został Sąd Okręgowy. Jak Kraków dostaje kompetencje, rzadko je oddaje. Udało się jednak przywrócić sąd. W Krakowie czekało się na sprawę rok, półtora. Dziś można 80-90% spraw rozpoznać szybko. Jest operatywność tarnowskich sędziów.
Spraw jest tak wiele, że sędziów brakuje...
- Tak. Rozmawiamy o tym z ministrem Ziobro. Tu są tematy otwarte. To wymaga dalszych rozmów.
W tym roku będzie panu bliżej do Sejmu czy samorządu? Mówiło się o pana kandydaturze na fotel prezydenta Tarnowa.
- Kalendarz wyborczy jest jasny. Najpierw Sejm. Moim celem jest reelekcja. Potem będą wybory do samorządu. Można patrzeć w górę, potknąć się o kamień.
Nie wyklucza pan opcji fotela prezydenta?
- Nie mogą wykluczyć. Rozmowy trwają. Są rozmowy też z PiS.
Nazwisk jest mało...
- Kilka nazwisk jest. Poseł Pieczarka przedstawiła peleton, który może się ubiegać. Radny Wójcik, radny Biedroń, wicewojewoda Pagacz. Kwestia jest otwarta. Jest lista osób. Decyzje zapadną po wyborach parlamentarnych.