Zapis rozmowy Marcina Golca z posłem Solidarnej Polski, Piotrem Sakiem.

Jest ustawa o powołaniu specjalnej komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Wielu komentatorów mówi, że nieco za szybko i za mocne uprawnienia ma ta komisja. Ma to być element gry wyborczej. Jak się pan odniesie? Głosował pan za.

- Im więcej prawy i przejrzystości w życiu publicznym, tym lepiej. Dziwię się malkontentom. Zakładam, że najbardziej nerwowo reagują politycy opozycji obecnej i rządzący z czasów kadencji 2007-2015. Im ręce się pocą, nogi drgają. Będzie im trudno się wytłumaczyć z decyzji. Minęło trochę lat. Nikt nie był w stanie wytłumaczyć, dlaczego z Gazpromem podpisano umowę gazową do 2037 roku, dlaczego umorzono ponad miliard zobowiązań Gazpromu za tranzyt i dlaczego podpisano umowę tranzytową na kolejne lata i ustalono, że wartość maksymalna to 21 milionów, chociaż wcześniej za tranzyt gazu ruskiego mieliśmy około 450 milionów. Nie dziwię się negatywnym reakcjom. Jest z czego się tłumaczyć. Te decyzje są niewytłumaczalne.

Potrzebna jest do tego specustawa? Konstytucyjne możliwości komisji śledczych nie są wystarczające? Mamy też tam ograniczenie praw obywatelskich.

- Nie ulega wątpliwości, że komisja ds. reprywatyzacji w Warszawie pokazała efektywność takiego specorganu, który daje możliwość szybkich decyzji. Przez lata nie można było opanować mafii prywatyzacyjnej w Warszawie. Nagle sprawny organ umożliwił przeciwdziałanie patologiom i restytucję, czyli przywrócenie do stanu pierwotnego. Nieruchomości są zwracane. Jest podstawa. Ten temat jest dla nich tak problematyczny… NIK kontrolowała umowy gazowe polskiego rządu. Ten rząd w 2013-2014 roku po wydaniu orzeczenia NIK, utajnił go. Dopiero w 2017 roku został on ujawniony. Taki organ składający się także z osób z opozycji zbada wnikliwie działalność wpływów tych zielonych ludzików w polskiej przestrzeni publicznej.

Co może być efektem pracy tej komisji? Niektórzy mówią, że tylko skazanie byłych polityków PO.

- Skazać w Polsce może tylko sąd. Mówimy tu o możliwości doprowadzenia do takiej sytuacji, że osoba przez 10 lat nie będzie mogła kandydować.

Jednak sytuacji z umowami już nie naprawimy, one są wyprowadzone, jak twierdzi rząd PiS.

- Trzeba ustalić, kto był błędem w systemie, kto do tego doprowadził. Prawda po latach… Kłamstwo nie dożywa starości, ale trzeba specjalnego mikroskopu, który przeczesze sprawę i ustali winowajców. Jakby nie patrzeć, przez lata wielu polityków tamtejszego rządu PO-PSL robiło wiele prezentów Putinowi.

Jest spore wsparcie finansowe dla więziennictwa tarnowskiego. To chyba jednak nie jest koniec zmian…

- Faktycznie. Mocno z posłem Kaczmarczykiem i poseł Pieczarką zabiegamy o jak największe działania, zwiększenie kompetencji dla Tarnowa. Po utracie statusu miasta wojewódzkiego każda inwestycja w Tarnów jest bardzo dobra. To duża inwestycja. Ponad 30 milionów na budowę nowego pawilonu w ZK Tarnów-Mościce. To będzie zakład na 250 osób, będzie dodatkowych 50 funkcjonariuszy. Staramy się być doręczycielami spraw dla Tarnowa. Niektórzy mówią, że to dla więźniów. Miarą rozwoju cywilizacji jest jednak sposób traktowania więźniów. To gorzkie lekarstwo, ale mają mieć godne warunki. Nie ma to być jednak sanatorium. To będą osoby pracujące. To będzie zakład półotwarty. Wiele osób będzie pracowało, spłacało zobowiązania. Daje im się możliwość rehabilitacji. To bardzo dobre. Obok tego mocno zabiegamy, żeby w Tarnowie powstał nowy organ wewnętrzny służby więziennej – Inspektorat Wewnętrzny Służby Więziennej. Są rozmowy o lokalizacji. Mówi się o Krakowie, Rzeszowie i Kielcach. Może w tym trójkącie okaże się, że Tarnów będzie najlepszym miejscem? To taka policja w policji dla służby więziennej. Mają nadzór wewnętrzny. Ma to być kilkanaście etatów. Wtedy by była nowa instytucja w Tarnowie w ramach deglomeracji. Akcentowaliśmy to w kampanii. Mam nadzieję, że niedługo się to rozwiążę i ta instytucja trafi do Tarnowa.

Poza geograficznym plusem są jakieś argumenty, żeby wybrany został Tarnów?

- Tak. Geograficzny chociaż. Jak popatrzymy, będzie to nadzór nad Małopolską i na Podkarpaciu. Będzie to plus.

Kilka tygodni temu była kwestia protestu przeciwko spalarni pod Dąbrową Tarnowską w gminie Olesno. Deklarował pan pomoc dla protestujących. Badałem temat bliżej. Rozmawiałem z samorządowcami. Oni mówią, że jak wszystko jest zgodnie z prawem, muszą podpisać zgodę na inwestycję. Jest jakieś światełko dla protestujących?

- Organy administracji publicznej, w tym wójt Olesna, muszą działać na podstawie prawa. Z uwagi na duży protest i wiele kontrowersji… Był taki żabi skok. Nie dokonano pewnych konsultacji. Dlatego jako poseł zaangażowałem się, spotkałem się z mieszkańcami. Wystosowałem sześć interwencji do wielu organów, w tym do Prokuratora Generalnego, żeby zweryfikować działanie, dokoptować do postępowania prokuratora. Do tego strona merytoryczna: Ministerstwo Klimatu i Środowiska, GDOŚ. Wydając taką decyzję, wójt musi mieć uzgodnienia i opinie. Zwróciłem się do Wód Polskich, Sanepidu, żeby zweryfikować decyzje.

Pana zdaniem tego zabrakło?

- To zostało podjęte, ale są wątpliwości, że doszło do niedoskonałości. Nie chcę przesądzać. Jest tok postępowania. Wójt dokonał autorefleksji i wznowił postępowanie w zakresie tej decyzji. On weryfikuje. My i mieszkańcy uważamy, że może powinna być stwierdzona nieważność tej decyzji z uwagi na fakt błędów w zakresie konsultacji społecznych i w związku z innymi aspektami prawnymi. Szeroko by to trzeba uzasadniać. Są pisma wystosowane. Jestem w kontakcie. Moje biuro poselskie pomaga. Co dwie głowy to nie jedna. Należy mocno zweryfikować tę decyzję, czy wszystkie przesłanki deklarowane przez podmiot ubiegający się, zostały spełnione. Od tego są instytucje, żeby przez kontrolę… Poseł ma dodatkowe uprawnienia. Można z nich skorzystać. Wysłałem ponad 1500 interwencji poselskich. W tej sprawie było ich już sześć. Czekam na reakcję organów.

Długo pan ma w planie czekać? Temat jest skomplikowany…

- Obecnie do piątku tamtego tygodnia strony mogły zgłaszać sprzeciwy. Były konsultacje…

Ten stopień skomplikowania sprawy wydłuży proces decyzyjny? W tym czasie będzie stan zawieszenia?

- Muszą być decyzje podejmowane. Wójt może rozszerzyć proces ze względu na stopień skomplikowania. Są jednak pewne grzechy pierworodne, które muszą skutkować na tym etapie z koniecznością stwierdzenia nieważności i powrotem na przedpole. Nie chcę jednak przesadzać. Organ podejmie decyzję. Moim poselskim obowiązkiem jest zwrócenie się do wszystkich organów, żeby zweryfikować legalność działań.

Pan już podjął decyzję ws. startu w wyborach parlamentarnych? Do jesieni coraz bliżej.

- Z mojej strony jest zielone światło. Zobaczymy, czy będzie zgoda braci większych. Współpracujemy. Współpraca w naszym okręgu z posłami PiS jest bardzo dobra. Czas pokaże. To naturalne, żeby dwoje chciało naraz. Symbioza jest dobra. Współpraca jest bardzo dobra. Daje to premię. Solidarna Polska musi brać jednak pod uwagę alternatywny scenariusz. Czasem człowiek się potyka nie o góry, ale o kamienie. Może być problematyczna sytuacja. Ryzyko jest małe, ale nie można go wykluczyć. Zakładam, że będzie porozumienie.

Tym kamieniem może być miejsce na liście wyborczej?

- Z naszych informacji wynika, że posłowie, którzy uzyskali mandat w 2019 roku, mają być transferowani na kolejne wybory. Minęło jednak 3,5 roku od tamtych umów. Będę zadowolony, jak będę na liście.