Zapis rozmowy Sławomira Wrony z posłem KO, Piotrem Lachowiczem.
Po raz pierwszy zasiada pan w Sejmie. Okrzepł pan już w roli posła, czy ciągle uczy się pan, jak sprawować mandat?
- Jak mówi prezydent, uczymy się całe życie, ale chyba tak. Wydaje mi się, że tak. To inny tryb życia, różny od dotychczasowego. Do tej pory pracowałem raczej stacjonarnie, wracałem codziennie do domu. Teraz ja i rodzina musimy się przyzwyczaić, że jestem kilka dni w tygodniu poza Nowym Sączem.
Jest dziś w Polsce jakaś instytucja lub urząd, której decyzje nie są kwestionowane i mogą być ostatecznym rozstrzygnięciem w sporach prawnych i politycznych?
- Teoretycznie kwestionować można każdą decyzję każdego organu. Mamy dosyć wyraźny spór prawny. Obie strony zwracają uwagę na bałagan legislacyjny, jeśli chodzi o rozstrzygnięcia i interpretacje prawa.
W porządku konstytucyjnym są określone instytucje, do których można się odwołać, jeśli taki dualizm się pojawia. Dziś jest instytucja, która może to uporządkować?
- To kluczowy problem. Co do Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego są uwagi co do ich braku niezależności od polityki. Większość by chciała, żeby te instytucje nie były zależne. Taką instytucją na zasadach większościowych są Sejm i Senat, bo to wynika z wyborów.
Tu pojawia się dyskusja, czy uchwały sejmowe mogą być traktowane jako stanowienie prawa?
- Interpretacje profesorów prawa są różne, jak pan wie. I to z tego samego uniwersytetu.
Państwo w takim stanie może bezpiecznie i sprawnie funkcjonować?
- Tego nie wie nikt. Powiem szczerze.
Jak poradzić sobie z tą sytuacją? Jest wiele wyzwań, choćby ta za wschodnią granica. Są dwa argumenty. Jeden mówi, że trzeba zacząć pracę nad napisaniem konstytucji na nowo. Inni mówią, że może by pomogło ogłoszenie przyspieszonych wyborów. Któryś scenariusz wart jest rozważenia?
- Oba są dopuszczalne, ale na dziś przyspieszone wybory… Pan pewnie częściej niż ja czyta sondaże. To wiele nie wniesie. Wynik wyborczy będzie podobny, to różnice około 1,5% na rzecz danych partii. Zmiana konstytucji? Analizowałem niedawno tekst konstytucji. Od czasu do czasu przyswajam sobie ją na nowo. Tam jest wiele rzeczy zbyt ogólnych. Konstytucja prosi się o zmiany, wprowadzenie modyfikacji, ale to wymaga zdecydowanej większości w parlamencie. Często konstytucja w sposób wyraźny nie dookreśla, jak się zachować w danej sytuacji.
Jak rozwiązać spór wokół prokuratury? Ostatni to spór wokół prokuratora krajowego. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar poinformował prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, że nie pełni już swojej funkcji. Od kilku dni jest masa opinii na ten temat. Pojawia się niepokojący sygnał, że być może w tej sytuacji wiele rozstrzygnięć prokuratorskich z tego okresu będzie można zakwestionować. Wyobraża pan sobie taką rzeczywistość?
- W sensie prawnym na pewno. To my byliśmy zwolennikami koncepcji, żeby stanowisko prokuratora generalnego nie było łączone ze stanowiskiem ministra, żeby prokuratura działała niezależnie od polityki.
Minister Bodnar mówi, że przedstawi propozycję, jak zorganizować dochodzenie do takiego modelu. Teraz jest jednak konkretna sytuacja. Jest wątpliwość, czy pozbawienie funkcji prokuratora krajowego odbyło się zgodnie z prawem?
- To ważne pytanie. Mówimy o odwołaniu. Pewnie były zastrzeżenia, że powinno to nastąpić w konsultacji z prezydentem i premierem. Jest też jeden element. Czy prokurator został prawidłowo powołany? On był w stanie spoczynku. Była taka możliwość, ale jak dobrze pamiętam, był to okres pół roku. On został powołany później.
Są opinie, że w dokumencie, który dopuszczał odwołanie prokuratora ze stanu spoczynku, nie ma zapisanej daty.
- Znaczna część prawników interpretuje to tak, że z przepisów wprowadzających ten dokument wynikało, że można to było zrobić w terminie do pół roku, a zrobiono to później. Ja się nie spieram. Zdań może być wiele. Sam tego nie rozstrzygnę.
Po wczorajszym spotkaniu premiera Donalda Tuska z prezydentem, Andrzej Duda powiedział między innymi, że wezwał premiera do przywrócenia stanu zgodnego z prawem. Jakich działań oczekuje prezydent według pana? Jakie mógłby podjąć Donald Tusk, żeby uporządkować tę sytuację?
- Nie wiem, co prezydent miał na myśli. Wydaje mi się, że znaczna część sytuacji, które teraz wynikają, są związane z działaniami pana prezydenta. Pewnie panu prezydentowi chodziło o sprawę ułaskawienia panów Kamińskiego i Wąsika. Oni w związku z ukaraniem stracili mandaty poselskie.
Są parlamentarzystami czy nie? Dziś zaczynają się obrady Sejmu. Do 29 stycznia musi zostać uchwalony budżet. Sejm w niepełnym składzie może podejmować takie decyzje?
- Zgodnie z konstytucją parlamentarzysta nie może być karany. Jeśli postępowanie karne było wszczęte wcześniej, może zostać zawieszone na wniosek Sejmu. Wtedy do końca sprawowania mandatu posła, nie odbywa się postępowanie, nie jest on ukarany. Wtedy nie liczy się czas przedawnienia. Tutaj postępowanie było wszczęte wcześniej. Sejm z takim wnioskiem się nie zwrócił do sądu. Panowie zostali ukarani. Jest prawomocny wyrok i stracili mandat posła.
Teraz mamy Sejm, który by podejmować decyzję, musi liczyć 460 posłów. Brakuje dwóch.
- Jest możliwość obsady tych stanowisk ich następcami, zgodnie z kodeksem wyborczym.
Jeśli do 29 stycznia tej obsady nie uda się dopełnić, głosowanie nad budżetem będzie zgodne z prawem?
- Moim zdaniem tak. To nie jest wina Sejmu, że panowie popełnili przestępstwo. Prokuratura i sądy pod rządami PiS przez 8 lat prowadziły postępowania. Są zastrzeżenia, w jakim zakresie ten wyrok jest sprawiedliwy. My twierdzimy, że panowie zostali ukarani za fałszowanie dokumentów i prowokacje. Należy się spodziewać takich samych wyroków, jakby ktoś z innych partii podejmował takie działania. Sejm jest w stanie podejmować ustawy, przyjmować budżet.
Czyli ryzyko, że nieuchwalenie budżetu do 29 stycznia otworzy drogę prezydentowi do rozwiązania parlamentu i ogłoszenia wcześniejszych wyborów, jest niewielkie?
- Prezydent może podejmować takie działania. Szanse są jednak niewielkie. Prezydent ustawy budżetowej nie może zawetować. Prezydent ma prawo skierować ustawę do TK. Wtedy sprawa jest banalna pod względem samego głosowania. Brak dwóch posłów by spowodował nieuchwalenie ustawy? Tutaj różnice głosów są tak duże, że dwóch posłów nie powinno mieć wpływu. Trudno mi jednak się wypowiadać za TK, o ile zostanie zapytany w tej sprawie.
Trwają dyskusje o przyszłości wielu inwestycji rozpoczętych przez poprzedników. Na liście inwestycji, które powinny zostać poddane przeglądowi, powinny się znaleźć kolej Kraków-Podłęże-Piekiełko, czy Sądeczanka?
- Obie te inwestycje są sensowne i powinny być zrealizowane w sposób, który wzbudzi jak najmniej konfliktów z mieszkańcami i samorządami.
Będzie pan to wspierał?
- Tak. Nie wycofujemy się z realizacji tego.
Decyzja o utworzeniu w Sądeckiej Akademii Nauk Stosowanych kierunku lekarskiego powinna być zweryfikowana? Pojawił się taki głos z resortu zdrowia, że trzeba się przyjrzeć nowym kierunkom na kilkunastu polskich uczelniach.
- Zdania są różne. Tam był chyba problem z akredytacją, ale była pozytywna decyzja ministra. Jest sprawa ewentualnego przewozu studentów na ćwiczenia w prosektorium do Radomia. Wydaje mi się, że w Polsce brakuje lekarzy, studentów medycyny. Decyzja o utworzeniu jest słuszna. Trzeba będzie dbać jednak o poziom tych uczelni. To zdanie lekarzy. Muszą być to ludzie, którzy nie będą wytykani, że po takiej medycynie są gorszymi lekarzami. Lekarz z Nowego Sącza musi być dumny, że tu skończył studia. Tak będzie.
Czyli kierunki w Nowym Sączu, Nowym Targi i Tarnowie zasługują na wsparcie, by był jak najwyższy standard kształcenia, a nie na pytania, czy powinny istnieć?
- Tak. Świat zmierza do przodu. Kształcenie na odległość jest możliwe na niektórych kierunkach. Znaczną cześć materiału studenci są w stanie tak przyswajać, gdy profesor jest na przykład nawet w Nowym Jorku. Było to wiele razy pokazywane w mediach, także w państwa radiu. Były pokazowe operacje i transmisja z USA była dla studentów, młodych lekarzy.
Uważnie słucha pan Radia Kraków…
- Byłem kiedyś w radzie programowej. Dobrze wspominam ten okres.
KO wystawi kandydata na prezydenta Nowego Sącza? Grzegorz Fecko w rozmowie z Radiem Kraków wspomniał, że widzi takiego kandydata i jest nim Piotr Lachowicz.
- Dziękuję Grzegorzowi, ale startując w wyborach poselskich, nakreśliłem swoją drogę. Muszę spełnić obowiązek posła, przynajmniej do czasu zakończenia pełnienia mandatu.
Czyli Piotr Lachowicz nie, ale KO wystawi kandydata?
- Jestem zwolennikiem rozwiązania, że mamy prezydenta dobrego. On jest krytykowany przez część mieszkańców, przez część lubiany. To jednak dobry prezydent. KO powinna poprzeć urzędującego prezydenta.