-
Problem nie tkwi tylko w przepisach, ale w mentalności.
Mimo istniejącego prawa i kampanii – pijani kierowcy czują się bezkarni, a społeczne przyzwolenie nadal istnieje. -
Alkohol zaburza ocenę sytuacji.
Nawet osoby znające ryzyko i przepisy po alkoholu zachowują się irracjonalnie – „przecież nic mi się nie stanie”. -
Nie działa strach przed statystyką – działa strach przed konkretną karą.
Dopiero realne przykłady, np. znajomy w więzieniu, przemawiają do wyobraźni. -
Społeczne tabu wokół niepicia nadal silne.
Osoby trzeźwe muszą się tłumaczyć ze swojej decyzji – to pokazuje, jak bardzo alkohol jest osadzony w kulturze. -
Obowiązujące prawo to nie wszystko – potrzebna zmiana pokoleniowa.
Ekspertka podkreśla, że realna zmiana nastąpi dopiero, gdy kolejne pokolenia zmienią podejście do alkoholu i odpowiedzialności.
- A
- A
- A
„Piłeś? Nie jedź. Ale wciąż jeżdżą…” – Polska nie radzi sobie z pijanymi kierowcami
Mimo wszechobecnych kampanii społecznych i świadomości zagrożenia statystyki nie pozostawiają złudzeń – tysiące Polaków wsiadają za kierownicę po alkoholu. Wczoraj pijany 23-latek śmiertelne potrącił 10-latka w w Krasnych- Lasocicach w pow. limanowskim. W rozmowie z Radiem Kraków specjalistka terapii uzależnień Renata Borysiak tłumaczy, dlaczego wciąż tak wielu z nas podejmuje decyzje, które mogą zabić. „To nie brak wiedzy, ale brak krytycyzmu i złudne poczucie bezkarności” – mówi ekspertka.Renata Borysiak, specjalistka terapii uzależnień, w rozmowie z Radiem Kraków mówi wprost: kampanie społeczne nie wystarczą, jeśli nie zmieni się nasza zbiorowa mentalność. Wciąż mamy ogromną tolerancję dla alkoholu – także za kierownicą.
Znamy hasła. Ignorujemy skutki
Spoty „Piłeś? Nie jedź” znają wszyscy. Plakaty z dramatycznymi hasłami widzimy na stacjach paliw. A mimo to – tylko w ciągu ostatnich pięciu lat pijani kierowcy spowodowali w Polsce ponad 7 tysięcy wypadków, w których zginęło około tysiąca osób.
To nie jest tak, że ci ludzie nie znają przepisów. Oni je znają. Ale alkohol obniża poziom krytycyzmu – również wobec siebie. I w tym stanie podejmują decyzje, które na trzeźwo by ich przeraziły
– mówi Renata Borysiak.
Zaczyna się od podwórka
Ekspertka zwraca uwagę, że mało kto zaczyna od razu od jazdy na drodze publicznej. Najpierw to tylko kilkaset metrów „po podwórku”. Potem przychodzi przekonanie: „skoro nic się nie stało, to następnym razem też będzie okej”.
Bardzo rzadko to pierwszy raz. Najpierw ktoś przejedzie 300 – 400 metrów, wszystko jest w porządku, to nabiera pewności, że może więcej. To mechanizm budowania fałszywego poczucia kontroli”
– mówi.
Statystyki nie działają. Działa przykład znajomego
Kampanie społeczne często opierają się na danych i liczbach. Problem w tym, że statystyki – choć szokujące – nie przemawiają emocjonalnie.
Statystyki są w gazetach i w internecie. Ale ich nie czujemy. Dopiero kiedy ktoś zna kogoś, kto siedzi w więzieniu za jazdę po alkoholu, to zaczyna działać na wyobraźnię. To już nie jest abstrakcja
– podkreśla Borysiak.
Nie donosi się na sąsiada
Problemem pozostaje również niska gotowość społeczeństwa do reagowania. Nawet jeśli ktoś widzi, że znajomy siada za kółkiem po piwie, rzadko to zgłasza.
W mniejszych miejscowościach działa zasada: nie chcę mieć problemów. Bo potem jestem wzywana na zeznania, moje dane zna kierowca. Nie donosi się na sąsiada, bo to grozi wykluczeniem z lokalnej społeczności
– mówi terapeutka.
„Nie piję” – czyli coś jest ze mną nie tak?
Renata Borysiak podkreśla, że alkohol jest w Polsce głęboko zakorzeniony w codziennych rytuałach i relacjach społecznych. Nawet rezygnacja z picia budzi podejrzliwość.
– „Jak ktoś mówi: ‘nie piję’, to zaraz słyszy: ‘to co, chory jesteś?’ Tak jakby trzeźwość była czymś nienaturalnym. Uczymy pacjentów, by mówili wprost, ale oni często czują się zmuszeni tłumaczyć: ‘bo biorę antybiotyk’, ‘bo coś’. I to jest chore” – zaznacza.
Zmiana? Pokoleniowa. Ale możliwa
Ekspertka podkreśla, że skuteczna zmiana musi mieć charakter długofalowy i pokoleniowy. Prawo nie wystarczy, jeśli nie zmienimy zbiorowego myślenia o alkoholu, odpowiedzialności i odwadze cywilnej.
W Skandynawii też kiedyś się piło. Ale dziś mają najwyższy poziom bezpieczeństwa na drogach. My wciąż jesteśmy mentalnie w latach 80. Musimy to przepracować jako społeczeństwo
– mówi Renata Borysiak.
Komentarze (2)
Najnowsze
-
22:00
Piramidy, krwawe ofiary i cykliczne końce świata. Dr Piotr G. Michalik o religii ludów Mezoameryki
-
21:42
Abakanowicz. Bez reguł. Rzeźby w ogrodach królewskich
-
18:05
„Piłeś? Nie jedź. Ale wciąż jeżdżą…” – Polska nie radzi sobie z pijanymi kierowcami
-
17:56
Nigdy więcej nienawiści i antysemityzmu
-
17:30
Zmiany w tarnowskim budżecie obywatelskim. Łatwiej będzie zgłaszać projekty
-
16:51
Wiosna w ulu. Pierwszy nakrop i nadzieja na miód z mniszka w pasiece w Kamiannej
-
16:44
Tarnów wprowadza „bon dla pierwszaka”. 700 zł na sport z oszczędności po likwidacji dyżurów dla nietrzeźwych
-
16:13
Szukasz ubezpieczenia samochodu? Zobacz, jakie to proste!
-
15:36
Pijany mężczyzna, który śmiertelnie potrącił 10-latka k. Limanowej usłyszał zarzuty
-
15:23
Małopolska na fali w 2024 roku! Rosnąca liczba turystów, coraz większe wpływy i termy, które stały się hitem
-
15:14
Ruch Muzyczny na fali: Krzysztof Stefański rozmawia z Jakubem Gucikiem i Krzysztofem Pietraszewskim