Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Koalicji Obywatelskiej, Pawłem Kowalem.
Oczekiwania związane z wizytą prezydenta USA były olbrzymie, ale dziś nie brakuje opinii, że może były nieco wygórowane. Pan odczuwa lekki niedosyt po wystąpieniu Bidena w Warszawie?
- Odczuwam zażenowanie za tych, którym się coś nie podobało. Ludzie nie widzą, co się dzieje na ich oczach. W środku wojny Biden pojechał do stolicy kraju, która jest pod ruskim ostrzałem. Był drugi raz w ciągu roku w Polsce. Dał mocny polityczny sygnał. Powiedział, że Zachód jest zmobilizowany, stworzył wielką koalicję antyputinowską. Proszę zobaczyć, co się działo tego samego dnia. Karol III wizytował szkolących się Ukraińców, Meloni pojechała do Kijowa, łamiąc dotychczasową włoską politykę. Biden jeździł między Kijowem i Warszawą. Putinowi się próby jądrowe nie udały. Biden powiedział, że jest nowy Zachód i zaprosił nas do głównego stolika. Powiedział tylko, że musimy zrobić jedno. Musimy być demokratycznym państwem. Niektórzy mają zwieszoną minę. Jak ktoś stawiał na Orbana, a dostał taką ofertę, jest mu teraz łyso. Rozumiem to.
Mówił pan, że Biden chce dokończyć robotę Reagana. Jak daleko posunął się w tej robocie w Kijowie i Warszawie?
- Stanął na linii Dniepru i powiedział, że to część Zachodu. Jeśli chcą być na Zachodzie, będą na Zachodzie. Który wcześniejszy prezydent USA coś takiego zrozumiał? O co chodzi w tym polskim grymaszeniu dzisiaj? Nie rozumiem, co się w Polsce dzieje. Albo ktoś nie rozumie, co się dzieje, albo celowo grymasi.
Do historii przejdzie raczej Kijów czy Warszawa? Może i Kijów, i Warszawa?
- Po oczach biły polskie i ukraińskie flagi. Czegoś takiego nie było od czasów Sejmu I RP. Dalej jest źle? Niektórym się nie dogodzi. Biden stanął w Warszawie przed Polską i Ukrainą. Wzywał do uwolnienia Europy. Odnosił się do Mołdawii, Białorusi. Co on jeszcze miał zrobić? Wielkość tych chwil będzie w podręcznikach historii. Grymaszenie będzie wyśmiewane.
Kto miał być najważniejszym odbiorcą komunikatu płynącego z wizyty Bidena? Były słowa, że NATO nie chce zniszczyć Rosji.
- Były różne sygnały. Był sygnał do Rosjan, żeby się pozbyli Putina. To agresywna polityka ukryta za półsłówkami. Rosjanie to zrozumieli. Dzień wcześniej był zaskakujący tweet Nawalnego, że on uznaje już integralność terytorialną Ukrainy. Jaki jest nacisk na Putina... On siedział w norze przez kilka dni. On się podniesie z tego bunkra? To się nie dzieje tak... Biden miał z Warszawy wystrzelić rakietę i zabić Putina? On zrobił tak wiele, jak żaden prezydent USA w analogicznej sytuacji. Wszyscy mówił, że jest starszy, ale potrafił pojechać.
Co dziś realnie zyskuje Ukraina? To pytanie też w kontekście dostaw sprzętu. Najczęściej się mówi o samolotach NATO-wskich.
- Zmieniona polityka Niemiec, nowy minister obrony, który jest bardzo za NATO. Zmobilizowana Wielka Brytania. Premier Włoch pojechała i powiedziała, że nie ma amunicji do obrony, gdy jest się napadniętym. Ma się prawo do każdej amunicji. Powiedziała, że będą czołgi, może samoloty. Słuchajmy i patrzmy, co się dzieje.
Wspomniał pan Putina, który wczoraj przemawiał do połączonych izb rosyjskiego parlamentu. Mówił między innymi, że rosyjska gospodarka ma się nieźle. On przygotowuje społeczeństwo na długą wojnę?
- Przemówienie Putina było defensywne. To przygotowanie na długą wojnę, lub akt rezygnacji. Psychologicznie fatalnie wyglądał Putin. Być może – obstawiam to na 15-20% - szykuje się pożegnanie z Putinem na Kremlu. On mówił, jak człowiek, który nie obiecuje gruszek na wierzbie, ale coś bełkocze o wielkości nauki rosyjskiej.
Było defensywne, bo wpłynęła na niego kijowska wizyta Bidena?
- W polityce USA zdarzyło się, że prezydent pojechał na pole bitwy. To było rzadko i zawsze to były wielkie wydarzenia. Skoro Biden się na to zdecydował, zrobił to na podstawie analiz, które pokazują, że jest wielka szansa. To realna szansa na wygraną. Polska powinna się do tego przyłączyć. Biden mówił, że możemy być filarem przyszłości. To już inny świat. Każdy musi to zrozumieć. W Polsce musi być pełna demokracja. Państwo, które chce być na równych warunkach na Zachodzie, musi być w pełni demokratyczne. Nie wystarczy kupić broń, ale zrobić demokrację. Jak to zrobimy, Polska dostała historyczną ofertę grania w pierwszej lidze.
Jakie znaczenie ma dzisiejsze spotkanie Bukaresztańskiej Dziewiątki, czyli krajów wschodniej flanki NATO?
- To kwestia mobilizacji regionu. Tu jasne było jednak. Biden pokazał, gdzie przyjechał. To kwestia mobilizacji. Trzeba się skupić na Mołdawii i Gruzji.
Spotkanie Bukaresztańskiej Dziewiątki to zapewnienia, że te kraje powinny czuć się bezpiecznie, czy powinny paść słowa o zwiększeniu obecności wojsk USA?
- To znaczy, że te kraje się muszą zmobilizować. Nauka z ostatniego roku jest jasna. Jak sam się nie bronisz, nikt cię nie obroni. Ukraina dostała wielką pomoc… Dziś to jest możliwe technologiczne. Zmieniło się od czasów Powstania Warszawskiego. Ukraińcy się jednak zmobilizowali. Są w stanie walczyć, utrzymać linię obrony przez rok.
Rok od rosyjskiej agresji, nie od początku wojny, rysuje się nadzieja na zakończenie wojny? Raczej na froncie czy przy stole negocjacyjnym?
- Ta wojna musi się rozstrzygnąć na froncie, skończyć przy stole. Inaczej się nie da. Do tego wejście Ukrainy do NATO i UE. Także Mołdawii, Gruzji, Bałkanów zachodnich. Europa jest gotowa. Politycy w Polsce, którzy mówią o wielkiej Polsce, najbardziej nie są gotowi. Oni nie rozumieją procesów. Jestem podekscytowany. Widzę to jasno. Jest wielka szansa, jak się uda wielki plan Bidena.
Wejście do wspólnoty na zasadzie szybkiej ścieżki?
- Tak i duża rola naszego kraju. To musi się wiązać ze zmianami i poważnym podejściem do bycia na Zachodzie. Nie można być na Zachodzie jak Orban. Trzeba pilnować wolności słowa, porządnych wyborów, niezależności sądów. Inaczej nie ma obrotu gospodarczego. Margaret Thatcher to świetnie rozumiała.
Jakie są pana oczekiwania związane z ostatnimi godzinami wizyty Joe Bidena w Polsce?
- Moje oczekiwania są proste. Wszystko co ważne już się wydarzyło. Oby prezydent Biden był zdrowi i bezpiecznie odleciał do USA.