Zapis rozmowy Sławomira Wrony z posłem PiS, Patrykiem Wichrem.
Dlaczego marszałek Małopolski Witold Kozłowski postanowił publicznie ogłosić, że nie będzie kandydował do Sejmu i Senatu? Dlaczego to takie ważne?
- Marszałek Kozłowski jest samorządowcem z krwi i kości. Ma wielkie doświadczenie i serce dla regionu. On swoją aktywnością pokazuje, że wie skąd pochodzi. Wie, że ten region trzeba podnieść w inwestycjach. Jego dynamika i praca wymagają spokoju. Takie dywagacje nie ułatwiają codziennej pracy. Rozmawiałem z marszałkiem. On podjął decyzję, że woli te spekulacje szybko przeciąć.
Przytoczę cytat z oświadczenia marszałka. „Uważam, że posiadamy bardzo doświadczonych i aktywnych zarówno posłów, jak również senatorów. Dlatego moim zadaniem będzie ich wspierać po to, aby w nadchodzących wyborach zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość. Ubieganie się przeze mnie o mandat parlamentarzysty taką rolę wyklucza”. Można to odczytać jako sygnał, że nie chce zaogniać sporów w PiS, chce je gasić. Dla dobra partii marszałek się wycofuje, żeby nie poróżniać różnych środowisk?
- W swojej działalności pan marszałek pokazał, że równo traktuje wszystkich. On promuje nasz region, dba o jego rozwój. Marszałek jest szczery. On jest związany z samorządem. Marszałek kocha samorząd.
Obserwatorzy sceny politycznej dostrzegają pęknięcie wewnątrz PiS w Małopolsce. Chodzi o dwa obozy. Jeden ma być skupiony wokół premier Beaty Szydło, drugi wokół wicemarszałka Terleckiego. Może postać Witolda Kozłowskiego, który jest kojarzony z Beatą Szydło, doprowadziłaby do zaognienia sytuacji?
- W każdej rodzinie są różne dyskusje i opinie. Naturalne jest, że w PiS, dużej partii, są też różnice zdań. Nie powiedziałbym, że to jednak frakcje. Każdy ma swój autorytet, jest liderem. Pani premier to osoba wielkiego serca, która zawsze jest z ludźmi. Ona zawsze pomaga drugiemu człowiekowi. Tak bym tego nie odbierał. Marszałek chce się skupić na pracy samorządowej, chce to kontynuować. To jeden z najlepszych marszałków w historii. Moim marzeniem jest, żeby marszałek był nim jak najdłużej.
Jak podoba się panu pomysł dyskutowany, o starcie Ryszarda Terleckiego z listy PiS w okręgu nowosądeckim? To dobre rozwiązanie?
- Są takie spekulacje. Marszałek Terlecki jest bardzo aktywny. W regionie sądecko-podhalańskim się pojawia. Jest on aktywny też w województwie łódzkim i innych okręgach. To szef naszego klubu, osoba kompetentna, przygotowana, otwarta. Jakby była taka decyzja, byłaby to nobilitacja dla naszego regionu. My posłowie pracujemy na co dzień. Pracujemy w terenie. Jakby była taka decyzja, że marszałek Terlecki będzie liderem listy, będzie wtedy lokomotywą. Oceniam każdą decyzję PiS pozytywnie. Liczy się dobro partii, grupa. Jak to ma dać efekt wyborczy, akceptuję to.
Pana kolega z okręgu nowosądeckiego Arkadiusz Mularczyk powiedział niedawno w Radiu Kraków, że jego zdaniem posłowie powinni kandydować w okręgach, w których tradycyjnie budują swoją pozycję i poparcie polityczne. Co z taką opinią?
- Ja startuję w swoim okręgu.
Wczoraj na Sądecczyźnie odbyły się polsko-słowackie konsultacje. Jednym z tematów była dyskusja o uruchomieniu przejścia granicznego w Mniszku nad Popradem dla ciężkiego transportu towarów. Domyślamy się, że chodzi o modernizację drogi 87, przeciwko czemu protestują mieszkańcy Doliny Popradu. Boją się oni, że tiry rozjeżdżą atrakcyjny turystycznie teren. Wiążące decyzje nie zapadły. Pora przeciąć spekulację i podjąć decyzję?
- Oczywiście wkrótce trzeba podjąć decyzję, żeby to nie był długi serial. Ta inwestycja to jeden z ważnych elementów do dyskusji. Mieszkańcy mają wiele uwag, zgłaszali to do GDDKiA. Trzeba to wziąć pod uwagę. Teraz rozbudowujemy Chyżne, budowany jest Barwinek w standardzie ekspresówki. To będą główne korytarze przelotowe. Dyskutuje się o budowie obwodnicy Piwnicznej, wzmocnienia tego korytarza. On będzie jednak dużo mniej popularny, o ile w ogóle powstanie. Musi to być zabezpieczone i zorganizowane.
Czyli obawy mieszkańców nie są uzasadnione?
- Nie. Każda rzecz, która może zwiększyć ruch, może wzbudzić obawy. Trzeba to przemyśleć, przedyskutować, ewentualnie zabezpieczyć mieszkańców. To kwestia nawierzchni cichej, ekranów, chodników, mostów. To infrastruktura dodatkowa. Był spór o długość tunelu w Piwnicznej. Jestem zwolennikiem wydłużenia tunelu. Dyskusje są, decyzji nie ma. Mówimy o konsultacjach. To kolejny głos w tej dyskusji. Ja uważam, że w końcu trzeba podjąć decyzję i skończyć dyskusję.
Jeszcze wojsko. W weekend w Limanowej będą Wojskowe Targi Służby i Pracy. Wydarzenie odbędzie się w 16 miastach w Polsce. W Małopolsce będzie to właśnie Limanowa. Rozumiem, że to w kontekście zapowiedzi zwiększania liczebności polskiej armii do 300 tysięcy żołnierzy w 2035 roku. Są niepokojące dane. Od początku roku w wojsku przybyło 3969 żołnierzy. Ze służby odeszło 4392 żołnierzy. Do tego jest demografia. 300-tysięczna armia w Polsce to zadanie do wykonania?
- Nasi poprzednicy zwijali wojsko, likwidowano jednostki i bazy. My budujemy. Jest Limanowa, chcemy jednostki też w Wojnarowej. Chcemy też ośrodka szkoleniowego w Wojnarowej i myślimy o WOT w Nowym Sączu. Jeśli odbudujemy jednostki, damy nowe etaty, myślę, że armia 300-tysięczna jest realna do utworzenia. Musimy mieć siłę odstraszania.
Może zabraknąć młodych i chętnych do służby. Jeśli po promocji służby w wojsku nie pojawi się fala chętnych to co? Obowiązkowa służba i pobór?
- Nie. 300-tysięczna armia to założenie strategiczne. Będziemy zachęcać wszystkich młodych i chętnych, żeby do wojska przystąpili. To praca szlachetna, honorowa, dla dobra państwa. To zaszczyt służyć w wojsku. To stabilna i dobrze płatna praca. Jest wiele obowiązków, ryzyka, ale też wielka satysfakcja. Odtwarzanie armii sekowanej przez lata, będzie procesem kilkuletnim. Jesteśmy na dobrym starcie. WOT się zapełnia. Czas na wojska zawodowe. Proces będzie postępował.