Chyba nie da się nauczyć pilotażu przez internet?
- Nie, ale da się przybliżyć tematykę lotniczą, bądź zachęcić ludzi do wejścia w tę branżę. Albo im pomóc, jeżeli nie wiedzą od czego zacząć, albo gdzie szukać informacji. Taka jest misja mojego kanału, który prowadzę na YouTube.
Sokoli wzrok i zdrowe zęby
Brakuje tych ogólnodostępnych treści związanych z lotnictwem?
- Kiedy zaczynałem, bazowałem na tym, co powiedział mi jeden czy drugi kolega; te wersje czasami się różniły. Później, kiedy już zostałem pilotem, weryfikowałem to, co według mnie było prawdziwe. I postanowiłem przygotować kompendium wiedzy, zebrać to wszystko w jednym miejscu. Kiedyś nie było takiego źródła, z którego mógłbym czerpać wiedzę. Oczywiście idąc do szkoły można było usłyszeć, jak najlepiej zrobić te szkolenia. Czasami było to robione pod dany ośrodek, żeby zarobił najwięcej, a nie żeby było najlepiej dla studenta. Ja staram się tę wiedzę przedstawiać z mojej perspektywy, dać dostęp do takich informacji, których ja kiedyś nie miałem.
Pana droga do kokpitu raczej nie była prosta droga – studia (turystyka i rekreacja), muzyk saksofonista, showman.
- Pasja do lotnictwa była w moim życiu od zawsze, ale nie zawsze były środki na to, żeby ją zrealizować. Robiłem to drobnymi krokami. Jako 18-latek rozpocząłem szkolenie paralotniowe, którego nie ukończyłem ze względu na problemy zdrowotne z kręgosłupem. Później, po 10 latach, rozpocząłem szkolenie motolotniowe. Latając już troszeczkę motolotnią, rozmawiałem z instruktorem – pojawił wtedy pomysł, żeby zostać zawodowym pilotem liniowym. Miałem oszczędności, które mogłem przeznaczyć na budowę domu albo na szkolenie. Stwierdziłem, że jednak zaryzykuję i wyszkolę się na zawodowego pilota.
Żeby latać potrzeba, oprócz pieniędzy i chęci, także zdrowia. Krążą legendy o sokolim wzroku pilotów, ale wydaje się też, że nie w każdym można rozpocząć przygodę z lotnictwem. Co może skutecznie podciąć skrzydła osobom marzącym o byciu pilotem?
- Przede wszystkim trzeba nauczyć się latać samolotem; myślę, że większość ludzi jest w stanie posiąść tę umiejętność. Trzeba zdać bardzo, bardzo trudne egzaminy – to jest zazwyczaj bariera, sito. Sokoli wzrok? Są też legendy o zębach, w które nie może być plomb i jest w tym trochę prawdy, ale dotyczy to tylko i wyłącznie pilotów wojskowych. W wojsku rzeczywiście wymogi dotyczące stanu zdrowia są bardzo restrykcyjne; dużo bardziej niż w lotnictwie liniowym, cywilnym. Pilot zawodowy może mieć wadę wzroku, jest bardzo duża rozpiętość - od minus sześciu do plus pięciu dioptrii, ale pod warunkiem, że nie ma się astygmatyzmu. Oczywiście można nosić okulary. Są dodatkowe przepisy, które nakładają na pilota obowiązek posiadania dwóch par okularów w kokpicie - jeżeli ma soczewki, to musi być druga zapasowa para. Ale wada wzroku jest jak najbardziej dopuszczalna.
Branża lotnicza jak sinusoida
A co z wiekiem?
- Myślę, że w każdym wieku można zostać pilotem. Tylko pytanie, co się chce osiągnąć. Jeżeli ktoś zaczyna tę drogę i chciałby pójść w zawodowstwo, latać w liniach lotniczych, to nieoficjalną granicą, w której można składać dokumenty do większości firm, są 40. urodziny. Oczywiście tych informacji nikt nie podaje oficjalnie. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby osoba, która ma 50, 60 czy więcej lat, rozpoczęła przygodę z lotnictwem turystycznym. Można zrobić licencję pilota turystycznego i latać rekreacyjnie.
Trudno o pracę w lotnictwie, czy wręcz przeciwnie?
- Branża lotnicza jest, była, i będzie zawsze sinusoidą. Są momenty, kiedy jest bardzo duże zapotrzebowanie na pilotów i są momenty, kiedy to zapotrzebowanie spada, więc wtedy firmy śrubują swoje wymagania.
Warto wspomnieć, że Polska jest jedynym krajem w Europie, o ile nie na świecie, gdzie uprawnienia do pilotowania samolotów, niemalże wszystkie (może poza kursem MCC, do współpracy w załodze wieloosobowej), można zdobyć na koszt państwa. Czyli rozpoczynamy od licencji pilota turystycznego, bo w tej chwili już jest też wymóg, że na uczelnię trzeba się zgłosić z licencją, której koszt to - powiedzmy - jedna dziesiąta całego szkolenia. Resztę sponsorują już nam podatnicy i państwo.
Ile czasu trwa proces od decyzji do zdobycia zawodu pilota liniowego?
- W moim przypadku były to trzy lata i dwa miesiące - od momentu rozpoczęcia teorii do licencji PPL, aż do złożenia dokumentów do firmy, w której chciałem pracować. Jeżeli ktoś wybiera drogę oficjalną, państwową, zajmie mu to pięć, czasami może sześć lat. Dlaczego? Bo w grę wchodzą różne czynniki - dostępność instruktorów, pogoda, obłożenie. Jeżeli ktoś decyduje się na drogę prywatną, to mówimy o dwóch latach, pod warunkiem, że poświęcamy się w 100 procentach wyłącznie nauce i realizacji celu.
Determinacja, spostrzegawczość, trzeźwość umysłu
A koszty?
- Licencja pilota turystycznego to dziś koszt w granicach 40 tysięcy złotych. To musimy mieć, jeżeli chcemy zdawać na którąś z uczelni państwowych. Przez trzy semestry jesteśmy na ogólnym kierunku, na którym na przykład jest 300 osób i z nich wybiera się - mniej więcej - 15 czy 20 osób, które dostają się na pilotaż samolotów.
Jeżeli sami płacimy za edukację, ten koszt wynosi 300 tysięcy złotych – oczywiście do momentu złożenia dokumentów do linii lotniczej. Do tego dochodzi jeszcze przeszkolenie na typ samolotu - Airbus, Boeing, co kosztuje dodatkowo od 30 do 45 tysięcy euro.
Z lotnictwem bardzo mocno kojarzy mi się sentencja „Per aspera ad astra” („Przez trudy do gwiazd”).
- Zawód pilota jest niewątpliwie jednym z takich, do których jest najtrudniejszy dostęp - finansowy, ale też ze względu na cechy charakteru, które trzeba posiadać. Najbardziej zaskoczyła mnie właśnie weryfikacja predyspozycji psychicznych. Są to egzaminy ATPL - Airline Transport Pilot License. Zdaje się je w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Sama nauka to tysiące godzin, co już weryfikuje takie cechy charakteru jak determinacja, spostrzegawczość, bystrość, trzeźwość umysłu. To mnie najbardziej zaskoczyło na tej drodze – jak ciężko jest zdać egzaminy, oczywiście jeżeli chce się je zdać na takim poziomie, żeby później nie mieć problemów z dostaniem pracy w linii lotniczej.