- A
- A
- A
P. Nowak: "Młodzi sportowcy chcą sukcesu ekonomicznego"
"Dziecko jest inwestycją. To trochę jak gra na giełdzie. Zainwestuję w akcje a jak się uda to dziecko przyniesie mi sukces. Jest wiele takich przykładów, gdzie rodzice zainwestowali w dzieci a one przyniosły sukces. Tak było z szachistkami na Węgrzech, u nas jest Kubica czy siostry Radwańskie." - przekonywał na antenie Radia Kraków dr Piotr Nowak, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.Zapis rozmowy Jacka Bańki z dr Piotrem Nowakiem, socjologiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Sukcesy sportowe rodzą pokolenia następców. To się rzeczywiście sprawdza?
- Z całą pewnością wzory sportowe przekładają się na chęć zdobywania sukcesów przez młodzież. Znakomitym przykładem są mistrzostwa świata w 1974 roku, Adam Małysz, Kamil Stoch. To wydaje się być cykliczne.
Mamy jednak także takich sportowców odnoszących sukcesy jak Tomasz Majewski czy Justyna Kowalczyk. Tutaj nie widać, żeby ziarno urodziło plony.
- Lekkoatletyka rządzi się swoją specyfiką. Tutaj liczą się indywidualne predyspozycje, mniej można wypracować. Są takie talenty w lekkoatletyce, które zrodziły się z mistrzów olimpijskich. Oczywiście Justyna Kowalczyk jest wyjątkowa. Na tym poziomie trudno będzie znaleźć w najbliższym czasie taką sportsmenkę. Jednak widzimy, że ona pociągnęła za sobą inne dziewczyny, które osiągają coraz lepsze wyniki.
Jaki musi być ten wzorzec, żeby stanowił rodzaj zaczynu?
- Najlepiej, żeby to był szlachetny dżentelmen, który uprawia sport dla idei. Dla niego sport jest wartością samą w sobie. Dla którego liczy się wynik zdobyty szlachetnie a inne wartości są tylko dodatkiem. To idealny obraz takiego mistrza. Jednak każdy sportowiec powie, że w pewnym momencie sport jest wartością samą w sobie.
Jak popatrzymy na szkółki piłkarskie to okaże się, że są one pełne małych dzieci, których przywożą tam rodzice. Jak z drugiej strony popatrzymy na wyniki piłkarzy to rozziew między pełnymi szkółkami a sukcesami jest ogromny.
- Szkółki piłkarskie, dzieci i ich rodzice to są typowi konsumenci, którzy liczą na sukces ekonomiczny, nie sportowy. Może oni nawet o tym nie wiedzą, jednak o tym czasami mówią. Dziecko jest inwestycją. To trochę jak gra na giełdzie. Zainwestuję w akcje a jak się uda to dziecko przyniesie mi sukces. Jest wiele takich przykładów, gdzie rodzice zainwestowali w dzieci a one przyniosły sukces. Tak było z szachistkami na Węgrzech, u nas jest Kubica czy siostry Radwańskie. Nasi wielcy mistrzowie maja coś więcej niż premedytacje rodziców, ale w szkółkach piłkarskich to jest iluzja i chęć wzbogacenia się. Chęć podszyta jeszcze sytuacją ekonomiczną w polskiej lidze, gdzie za przeciętną grę dostaje się wysokie wynagrodzenie. Rodzice w sumie działają racjonalnie. Wystarczy być przeciętniakiem i zarobi się więcej niż profesor na uniwersytecie.
Czyli wystarczy być?
- Gdy się analizuje działania niektórych piłkarzy to przeciętna gra i bywanie na treningach wystarczy na dostatnie życie. Oni dostają pieniądze za obecność a nie za wyniki. Nawet za siedzenie na ławce są dobre pieniądze.
Czyli to pomysł rodziców na samych siebie?
- Z dziećmi zwykle tak jest. Mówimy, że dziecko jest spełnieniem marzeń rodzica. Rodzice pamiętają sukcesy Bońka czy wcześniejsze. Oni marzą, żeby ich pociechy zrealizowały to, czego oni nie mogli zrobić. To pokolenie lat 80, gdzie było ciężko i nie można było się realizować sportowo. Teraz można. Dzieci maja przestrzeń, gdzie mogą próbować osiągać sukcesy.
Czyli jest zasadnicza różnica między adeptem i mistrzem, który buduje samego siebie a tym zaprogramowanym zawodnikiem cztarnestej drużyny ekstraklasy?
- Tak. To wzór robotnika, który pracuje w przyzwoitej fabryce, ale to jest taka inwestycja w zawodówkę. Ktoś może iść do szkoły sportowej, zaprogramować swoją karierę, żeby mieć pewną prace i dochody. Nie chodzi o marzenia i wyniki. Chodzi o ekonomiczne podstawy.
Za nami Igrzyska w Soczi, które przyniosły rekordową liczbę medali dla Polaków. Przed nami marzenia o ZIO w Krakowie w roku 2022. Myśli pan, że jest zaczyn? Są wzorce, które by mogły procentować?
- Na pewno. Kamil Stoch jest wybitny. Dwa złote medale na jednej Olimpiadzie to wielki wyczyn. Justyna Kowalczyk udowadnia, że jest arcymistrzynią. Wydaje mi się, że to jednak mało. Bródka to pojedynczy człowiek, ale nie jesteśmy potęgą w sportach zimowych. Nie mamy dużych gór, infrastruktury. Mamy pojedynczych mistrzów, ale nie mamy systemu, który by nam gwarantował medale i sukcesy na Igrzyskach w 2022 roku.
Można postawić pytanie w odniesieniu do Krakowa i przyszłej ewentualnej kadry: „z czym do gości”?
- Smutnie bym się zgodził z tym stwierdzeniem. To porywanie się z motyka na słońce. Patrzę jednak optymistycznie. Może ta motyka będzie jednak skuteczna? Mamy na to niestety małe szanse.
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
20:33
Nie ustają protesty w sprawie krakowskich dorożek. Miasto: przetarg na wynajem miejsc nie zostanie odwołany
-
19:42
Ekspert: gdyby nie program Bezpieczny kredyt 2%, mielibyśmy dużo tańsze mieszkania
-
18:38
Puszcza pokonuje Widzew! Ważne punkty Żubrów
-
17:51
Czy trwa już kampania wyborcza?
-
17:19
Przemoc emocjonalna w relacjach. Kiedy powiedzieć 'dość'?
-
16:56
Co to jest automatyzacja procesów?
-
16:52
Czym zajmuje się klinika szumów usznych?
-
16:44
Jak wyjść z zadłużenia chwilówkami?
-
15:26
Zabawki z puszek, zakrętek lub klisz rentgenowskich? Niesamowita wystawa w Aptece Designu
-
15:20
Ambitne plany nowego prezesa tarnowskiego MPK
-
15:18
Zabawki z puszek, zakrętek lub klisz rentgenowskich? Niesamowita wystawa w Aptece Designu